Ania Żórawska zaprasza do rozmów o dostępności.
Rozmowa z Lidia Krawczyk, dyrektorka Domu Otwartego, pomysłodawczynią tego miejsca, wielka wizjonerka i liderką zmian, a w niej:
- opowieść o dochodzeniu do zmiany
- o docieraniu do osób eksperckich
- o włączeniu osób z różnymi potrzebami w tworzenie dostępnego miejsca
- o trudach w dostępności na poziomie zarządzania dostepnością.
Zapraszamy na strone internetowa Domu Otwartego
Podcast zrealizowany w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Zapraszam do słuchania!
Link do podcastu: SŁUCHAJ!
TRANSKRYPCJA PODCASTU
AŻ Dostępność do podcast o ludziach, którzy robią dostępność. To szczere rozmowy o sukcesach, porażkach, byciu docenianym i poczuciu sprawczości w dostępności.
Cześć, tu Ania Żórawska, zapraszam cię gorąco do wzmocnienia się w dostępności.
Ania Żórawska:
Dom Otwarty, jesteśmy w cudownym, bardzo dostępnym miejscu, który utkała w swojej głowie Lidia Krawczyk, dyrektorka Domu Kultury Świt, ale także placówki, w której jesteśmy, czyli Domu Otwartego, który działa pod hasłem Razem Lepiej.
Cześć Lidia.
Lidia Krawczyk:
Cześć Ania.
Ania Żórawska:
Było moim marzeniem spotkać się z tobą, w podcaście AŻ dostępność, żeby pokazać wspaniałą dyrektorkę, taką, która jest absolutnie zauważalna w całej Warszawie, którą w rozmowach wskazują Naczelnicy Wydziałów w Urzędzie miasta stołecznego Warszawy, którzy mówią, że “porozmawiaj z Lidią, zrób to u Lidii, zrób to w Domu Otwartym” o tobie. Mówią także organizacje pozarządowe. Jeśli mamy robić coś w jakimś dostępnym miejscu, to właśnie tu, w Domu Otwartym.
Lidia, czy takie było twoje marzenie, żebyś była kojarzona jako dyrektorka z tym miejscem? Tak otwartym, tak dostępnym?
Lidia Krawczyk:
Nie, to nigdy nie było i nie jest moim marzeniem ani nigdy nie było celem być kojarzoną jako dyrektorkę miejsca. Moim marzeniem było tworzenie takiego miejsca niezależnie od funkcji.
I tak naprawdę to wolałabym, żeby nie mówiło się o Lidii Krawczyk, a tyle samo energii wkładało się w mówieniu o Domu Otwartym. Dlatego bardzo dziękuję, że zatoczyliśmy krąg. Aniu, bo ja pamiętam mój pierwszy telefon do ciebie. Kontakt dostałam przez Mariusza Sękowskiego, czyli naszego szefa sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Ania Żórawska:
Pozdrawiamy Mariusza. Ja Mariusza znam z czasów, kiedy byłam jeszcze wolontariuszką Fundacji Mam Marzenie.
Lidia Krawczyk:
Dokładnie i Mariusz był jedną z tych osób pierwszych, którym opowiedziałam o takim dostępnym, pustym lokalu, który my mieliśmy i tak zaadoptować jako placówkę, bo już fizycznie, no i zwyczajnie się nie mieściliśmy w murach Domu Kultury Świt, więc też wynajmowaliśmy przestrzenie i sale w szkołach, i w świetlicach w kawiarenkach różnych na pojedyncze warsztaty i jak weszłam do tej pustej, to był lokal w stanie surowym, jeszcze niezagospodarowany, bez ścian działowych, ze schodkami na wejściu i platformą schodową, jakże nie praktyczną i nielubianą, ale to był, no to miałam czystą kartę, żeby wyrysować, wypisać to miejsce, i faktycznie, trochę ta zła sytuacja z dostępnością stała się trampoliną też do pozyskiwania różnych środków na miejsce, które od zarania będzie projektowane z udziałem osób z niepełnosprawnościami. No i oczywiście zaczęłam zderzać się z dokumentami, z ustawą, z rozporządzeniami Komisji Europejskiej, z deklaracjami dostępności innych instytucji.
Ale już wiedziałam, że po pierwsze my jako osobowość prawna, odrębna będziemy sami mierzyć się z tą inwestycją. Chcieliśmy się tego podjąć, to dwa, no, potrzebowałam ludzi, którzy byli przede mną w tej drodze. I właśnie Mariusz mówi, słuchaj, dzwoń do Ani, ona ci wskaże takie miejsca.
I nie wiem, czy Ania, pamiętasz tą rozmowę. Ja zadzwoniłam do ciebie, a ty mówisz, Boże, to ty jesteś Lidka Krawczyk, jak ja się cieszę, że dzwonisz do mnie, bo tak chciałam ciebie poznać. Ja mówię, “o, chyba się zabrałam za temat, za który nie bardzo wszyscy chcieli się wziąć, a ty już o tym wiesz. To znaczy, że dobrze dzwonię i zadałam pytanie, Aniu, słuchaj, nieważne czy to będzie Warszawa, czy to będzie województwo śląskie czy sam koniec Polski, gdzie będę musiała tratwą, Wisłą i motorem podjechać czy rowerem, chcę pojechać do ludzi, którzy naprawdę jakby w jednym miejscu zderzyli różne rozwiązania dostępnościowe pod kątem też różnych grup z niepełnosprawnościami i ja pamiętam, że mi powiedziałaś, wiesz, nie mam takich miejsc, żeby ci wskazać. Są pojedyncze rozwiązania, tak. Super pokoje wyciszenia. W tej innej instytucji. Wtedy chyba Teatr Baj dosyć na świeżo miał inwestycje albo w projektowaniu, część ekspozycji w Polinie.
Ale ja mówię, ale wiesz, ja bym tak potrzebowała, żeby to była praca na dokumentach, że te inwestycje, te wszystkie specyfikacje, zamówienia jak to zamówić i drugie moje pytanie wtedy to było jak się nie nabrać na tą całą atrakcyjność rynku dostępnościowego, no bo to jest też super przestrzeń na wciskanie różnych rzeczy.
Ania Żórawska:
Gadżetów, my mówimy.
Lidia Krawczyk:
Bo ja wiesz, jeszcze byłam taka naelektryzowana, Boże, plecaki wibracyjne, bo ja będę miała wszystkie zajęcia muzyczne.
Ania Żórawska:
Pamiętam. Pamiętam 🙂
Lidia Krawczyk:
Z plecakami wibracyjnymi, że w ogóle drukarkę do brajla. I to, i to jest wspaniałe, że widzisz, ja otworzyłam się z tym do Mariusza. Mariusz pytając, kto może mnie tak ostudzić, skanalizować. No bo jeżeli już mam tą werwę, poradzę sobie z różnymi wnioskami, grantami, z sesjami, to tylko, żeby być po prostu tego nie schrzanić, nie żeby też się nie nabrać, że mam siłę i energię. Ale bez tego podparcia praktyków jest bardzo trudno. Więc wracając do pytania, nigdy celem i nigdy nie marzyłam, żeby być tą pierwszą, która to zrobi, ale marzyłam odwrotnie, że od tamtej rozmowy właściwie dzisiaj jak mamy różne grupy studyjne, czy jak przyjeżdżają do nas osoby na oprowadzania, to ja zawsze mówię, słuchajcie, to jest taki showroom, wy tu widzicie, jak wygląda Totupoint, jak pętle, akurat mamy wszystkie, wbudowane stanowiskowe i mobilne. To najważniejsze, co tutaj służymy, to są te nasze wszystkie papiery, zamówienia, co się sprawdziło, co nie do końca, plus taki trud jakby codziennych wyborów. No bo jednak pewne rozwiązania też się wykluczają. I i jest takie dobre porzekadło, że się nikomu nie dogodzi, ale też wiesz, tak jak ty wiesz i to podkreślasz i też na naszych spotkaniach czy na KawowAniu u was, że to jest miejsce, gdzie naprawdę tą dostępność można zobaczyć.
Zawsze bardzo ważnym jest zaopiekować tu każdą grupę, która przyjdzie, żeby się nie zestresowała, że to jest aż taki rozmach, żeby tego się nie bać, bo zawsze mówię, słuchajcie, nawet jak zrobicie 5, 10% to i tak najważniejsi jesteśmy my, czyli ludzie, tak?
Ja mogę działać w stodole, która nie jest dostępna, a jak my będziemy mieć tą wrażliwość, którą też nabywamy pod wpływem pracy nad dostępnością, to to zajdziemy dalej niż te setki tysięcy, które tutaj faktycznie są włożone, za które oczywiście też wszystkim dziękujemy.
Ania Żórawska:
Tak się tutaj bronisz przed tym, żebym ja mówiła o tobie, ale ja to powiedziałam troszkę prowokacyjnie, ale też dlatego, żeby podkreślić jednak też moją rolę, moje marzenie nagrywania tych podcastów i to co zadeklarowałam w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, że chcę mapować sprawczość we wdrażaniu dostępności, ale nie mówić, jak zwykle, o tych gadżetach dostępności, o miejscach, tylko, ale o ludziach.
I właśnie z tego powodu Lidka, jestem tutaj u ciebie, dlatego że, ja pamiętam ten pierwszy telefon i pamiętam twój entuzjazm, i pamiętam łzy twoje, kiedy dzwoniłaś przy innych okazjach, kiedy żaliłaś się właśnie, jak ci jest ciężko czasem na tych radach, gdzie słyszysz takie cierpkie słowa, że “po co?”,” Dla kogo to wszystko?”
Lidia Krawczyk:
„Ile osób skorzysta?”
Ania Żórawska:
A przeszłaś przez to, przeszłaś przez to i jesteśmy dzisiaj w tym twoim myślę, spełnionym marzeniu i powiedziałaś o tym, że otwierasz to miejsce na wizyty studyjne. Ale wróćmy do samego początku i jakby ten początek ja odkrywam także na stronie internetowej Domu Otwartego, bo tam jest napisane, drodzy państwo, tak:
“Dom otwarty poza działalnością kulturalną, wyróżnia uważność na potrzeby osób ze szczególnymi potrzebami. Dlatego osoby z niepełnosprawnościami były obecne na wszystkich etapach powstawania naszego miejsca. Od fazy projektowej, poprzez projektowanie i dostosowanie placówki”.
Ja przychodzę do ciebie po to, jak my kiedyś i, nawet my tak chyba z Donatą Kończyk, pozdrawiamy też panią Pełnomocnik prezydenta naszą do spraw dostępności, która też zawsze mówiła, że to jest taki hub dostępności i w ogóle, że też tak widzi to miejsce. Przychodzę wręcz do tego hubu. Przychodzę do ciebie po to, żebyś opowiedziała nam o tym modelu partycypacyjnym. Jak ty to zrobiłaś? Dlaczego tak, kto był w tej grupie, bo wiem, ile osób przy tym pracowało. Ilu miałaś konsultantów, jako grupę tutaj tworzyłaś, organizację, ale powiedz, kto to był, kto z tobą szedł, na co wpłynął, jak to wyglądało, bo brakuje w Polsce i usłysz to, i przyjmij to, tak prosto do serca i bądź z siebie dumna, takiego myślenia jak twoje, żeby, zanim jeszcze pomyślę o tym, co chce, od razu włączyć w działanie osoby, dla których chcesz to robić. Więc jak to było na samym początku?
Lidia Krawczyk:
Idąc za tą otwartością, bo się mówi że właśnie hub, Showroom dostępności, jesteśmy po prostu przestrzenią publiczną otwartą, do której można wejść, podejrzeć, skorzystać, dostępnym miejscem, placówką kultury, bo też czytałam takie opracowanie, że, że nie trzeba mówić przestrzeń, tylko miejsce, że nas nasz mózg bardziej przytula taką nazwę, więc faktycznie, najpierw szukałam wśród znajomych albo wśród znajomych, znajomych, kogokolwiek, kto jest osobą z niepełnosprawnością, jest opiekunem osoby z niepełnosprawnością albo kto pracuje w fundacji, stowarzyszeniu, w instytucji na rzecz osób z niepełnosprawnościami.
Dlatego właśnie rozmowa z Mariuszem, nakierowanie do ciebie. W międzyczasie zgłosiłam się też do Szkoły Liderów na rzecznika zmian. Przeszłam rekrutację i pamiętam na tej rozmowie po kilkudziesięciu godzinach szkoleniowych, dostaje się mentora i my nie powinniśmy mieć wpływu na to, ale ja wiedziałam, po co ja, moje rzecznikowanie, zarządzanie zmianą czego ma dotyczyć. Już wtedy wiedziałam, że tej dostępności, więc ja tak z boku trochę wysłałam maila do naszych organizatorek, że mi bardzo zależy, żeby tym mentorem, a nie mieliśmy katalogu ludzi, tylko wiedzieliśmy, że to będą osoby, które wcześniej kończyły tę Akademię, żeby była osoba jakkolwiek zorientowana, oddziałująca i wpływająca, znająca od środka środowiska osób z niepełnosprawnościami.
I tak przychodzę do moich osób po drodze, bo dostaje nagle maila z linkiem z terminem, pierwsze rozmowy Iza Sopalska Rybak.
Ania Żórawska:
Izę też pozdrawiamy.
Lidia Krawczyk:
I tak po prostu, po kolei w międzyczasie, zaprosiłam do współpracy ze mną, Madzię Grudziecką, do Domu Kultury. Właśnie w tym procesie, że ja będę tworzyła placówkę, a ona mówi “Wiesz?”, bo ja do niej mówię, że chciałabym też dotrzeć do teatru 21. On mówi “No przecież Justyna Sobczyk to ze mną studiowała i ja wiesz, nagle dostałam takiego olśnienia, że po prostu przepraszam, że to polecę jakim szarlataństwem, że, że ta misja czekała na mnie, a ja na nią, że mi się tak układa wszystko.
Ania Żórawska:
Pamiętam, że kiedyś w rozmowie już to powiedziałaś.
Lidia Krawczyk:
To mi mówi, w tych momentach, jak mi nie szły pewne rzeczy, wiesz po tych radach, że znowu wiadomo, na pewnym etapie trochę więcej trzeba doinwestować o różne rozwiązania i zderzyłam się z tymi głosami, które mówiłaś. “No, ale jaka jest statystyka? Ile osób korzysta na przykład z Domu Kultury Świt”, tak?
Ja zaczęłam od tego, że zapytałam mojej koleżanki, kolegów z innych domów kultury, jaki procent stałych uczestników to są osoby z niepełnosprawnościami.
Nikt nie przeskoczył procenta nawet więc mieliśmy od czego wyjść, ale znowu ten nikły promil wracał, dla kogo mamy inwestować? I wtedy też jakaś opatrzność, bo pamiętam osobę, która bardzo podważała tą decyzję z ramienia radnych, mówiąc, że właśnie “jaki ten procent? Ile osób może korzystać, ile osób z niepełnosprawnościami jest na przykład na terenie dzielnicy?”
Ja wtedy tak powiedziałam, że właściwie to “jaka kwota, jaka wartość, jak jest kwalifikowanie będzie satysfakcjonujące, co uczłowiecza niepełnosprawność 0,5,2, 5,10,15 procent? My wiemy o statystykach, prawda? O tych 30, 40 procentach społeczeństwa, które też są nie wszystkie zdefiniowane, bo przecież nie każdy się podaje i jest w orzeczeniach.
Z ostatnich danych to prawie 15%. No, ale nie mówi się o bliskich, otoczeniu, którzy mogą przychodzić razem z tymi osobami, tak?
Lidia Krawczyk:
No tak, ale jeżeli dojdą do tego osoby senioralne, które są też jakby osobami o specjalnych potrzebach, kobiety w ciąży, osoby z nadwagą, no to robi się prawie 40% społeczeństwa, według niektórych opracowań i ja wtedy też już tak, ostatni mój argument to był taki, że pani radny pełna sprawność nie jest nam dana na zawsze. I faktycznie ta osoba wróciła do mnie po ciężkiej chorobie covidu, gdzie zaczęło się już posuwanie nogami i każdy stopień był barierą. I faktycznie, i ja zapamiętałam te słowa, że on wrócił “No pani dyrektor, pani Lidio, faktycznie, ja przez 4 5 miesięcy byłem osobą o bardzo ograniczonej ruchliwości i każde rozwiązanie było dla mnie iść, nie iść ten metr dalej, więc to jest, to trafia zawsze bardzo mocno, ale oczywiście powoduje zawsze dyskusję, no bo my przy powstawaniu kolejnych obiektów nie chcemy minimalnie jednej toalety dla osób z niepełnosprawnościami na obiekt, tylko chcemy, żeby w każdej szatni taka była, więc budynek się rozrasta. Umywalki z pochwytami są droższe.
Więc oczywiście, że zawsze o te pieniądze się rozchodzi, ale w momencie, kiedy zabieramy się za to inaczej niż wszyscy do tej pory, czyli faktycznie wracamy do tego każdego etapu projektowania, no to jest takie poczucie, że też innym będziemy ułatwiać, otwierać drogę i faktycznie to przyklejenie tego huba, showroomu, czyli tego miejsca pokazowego, tak naprawdę, to też jest taki argument, który pozwala nam jeszcze te środki finansowe zdobywać.
Więc w stanie surowym tutaj bez żadnych ścian, bez niczego, tak po kolei byłaś ty, była pani pełnomocnik, Donata, ja po prostu dzwoniłam, że mam energię, mam lokal, ale chcę o tym opowiedzieć, ale to też było po coś, bo w mojej głowie wiedziałam, że jeżeli ja później stanę już z tymi ostatecznymi wnioskami, fiszkami projektowymi, o finansowanie, które, no wiadomo, tych pieniędzy się nie namnoży proporcjonalnie do pomysłów, tylko jeśli te pieniądze pójdą na Dom Otwarty, to nie pójdą na coś innego.
Ale ja wiedziałam, że jeżeli ja po drodze pokazuje nazwiska, osoby, z którymi ja już pracuję na tym, to jest to bardzo dobry prognostyk, że każda złotówka będzie właściwie wydana, bo każda z was, osób, dziękuję wszystkim tym osobom, bo i Kasia Cimoch po drodze się pojawiła, Fundacja i Kobas Laksa się pojawił z ze swoim synem, Jonathanem, czyli Kosmitkiem Jo, i Ola Więcka, mama Jonatana, Małgosia Szumowska, przecież, no tak, można wymieniać i wymieniać. I naprawdę wszystkie te osoby, łącznie z tobą, i to jest chyba największa wartość, że bardzo zdroworozsądkowo do tego podchodziły, bo jest bardzo dużo, też takich krzykaczy wiesz o tej dostępności, którzy budują siebie, chcąc być taką Joanną Dark narzucania tej dostępności, no i oczywiście plus wszystkie projekty jakieś pojawiały granty, dotacje, Akademie szkoleniowe, gdzie był temat dostępności, no to ja po prostu wszędzie nas zgłaszałam z instytucją, żeby tak bardzo chcemy.
I to były takie, mnie już chyba wstyd jest, bo jak ktoś tam w tych urzędach wysoko rozmawia, zawsze o tym Świcie, to jakoś wraca do mnie, że zawsze mamy takie emocjonalne, te zgłoszenia, trochę poza, takimi formalnymi ramami. I też przedwczoraj mieliśmy taki jakiś etap rekrutacji, że na wasze zgłoszenie szczególnie nam przypadło do gustu.
Ania Żórawska:
Bo się wyróżnia, bo się po prostu wyróżnia.
Lidia Krawczyk:
Tak, więc te, po drodze jakby, no to oczywiście zaczęło się od człowieka, ale dzisiaj to jest zespół, i to jest wspólny sukces, dlatego, że gdzieś tam zaczyn powstał. No to po drodze ludzie są najzwyczajniej potrzebni do wszystkiego. I ja poczucie, że jestem częścią zespołu i ten zespół jest na równi ze mną, więc zaczęłam tak włączać cały zespół Domu Kultury Świt, bo jeszcze wtedy nie było Domu Otwartego zespołu.
Ania Żórawska:
Ile lat już jest, tak uporządkujmy, Dom Otwarty? Kiedy nastąpiło otwarcie i jakby ile już zrobiliście do tego momentu?
Lidia Krawczyk:
Otwarcie nastąpiło w lutym 23, nie w marcu, w marcu, bo 8 dni później urodziłam synka, więc pamiętam
Ania Żórawska:
Też pamiętam Ten brzuszek i Ciebie
Lidia Krawczyk:
I panią prezes Fundacji Integracja, której wszyscy się bali, bo to takie było emocjonalne, że ja żebym się trzymała, żebym tu nie zaczęła rodzić. A pani prezes w ogóle jest zawodową, doświadczoną wieloletnią pielęgniarką, położną, nie pamiętam.
Ania Żórawska:
Ale mowa o Ewie Pawłowskiej tak?
Lidia Krawczyk:
Tak, i mówi do mnie “Kochana, jeszcze 9 do 2 tygodni, no i tak się stało. Muszę tu jeszcze powiedzieć o tym, że zaczęłyśmy pracę w dwudziestym pierwszym roku, zaczęliśmy projektować przestrzeń i projektowanie przestrzeni trwało 1,5 roku.
Ania Żórawska:
Tylko samo projektowanie?
Lidia Krawczyk:
Tylko, sam papier, bo tak naprawdę najpierw taki program funkcjonalno-użytkowy my sobie tutaj z moim zespołem ze Świtu określiliśmy mniej więcej, które pracownie, ile metrów potrzebują i sobie tak wysprayowaliśmy na otwartej podłodze tutaj. Później doprosiliśmy Kasię z Izą, żeby tak tutaj pobuszowały w ramach tych wyrysowań, czy to jest mniej więcej ok? Iza do tego zrobiła, to już była współpraca z…
Ania Żórawska:
Z Fundacją Kulawa Warszawa, tak już oficjalnie czy jeszcze…
Lidia Krawczyk:
Z Archeterapią, czyli z Kasią Cimoch, czyli z pracownią, bo musieliśmy stworzyć jakiś taki program funkcjonalno-użytkowy, czyli takie założenia do przetargu na projekt, no jednak jakąś wizję już mieliśmy i później dziewczyny Kasia z Izą, wraz z biurem projektowym cały czas konsekwentnie dopraszały do tego stołu konkretne, kolejne, różne grupy osób z różnymi niepełnosprawnościami, więc na etapie tym pierwszym, później projektu, później budowy kolejnej ścianki, już pomontowanych rzeczy tak dopraszaliśmy więc nasza przestrzeń, budowa była budową dostępną.
I do tego wszystkiego jeszcze w kolejnych miesiącach już na końcówce, Lidia Krawczyk, Izabela Sopalska Rybak z coraz większymi krągłościami.
Ania Żórawska:
No tak, bo obie byłyście wtedy w ciąży.
Lidia Krawczyk:
Tak, mamy kilka tygodni różnicy, więc po prostu taki dobrostan emocjonalny się przełożył na, na to tutaj przyszłych użytkowników też. I faktycznie wspaniałym doświadczeniem chyba takim najbardziej wartościowym i najszybszym takim, znowu będą te internacjonalizmy, tym qui quinnem, że fajnie już jest to robić była nawet sama budowa. Bo wiesz, Ania, jak jest z pracownikami budowym no robią swoje od lat to samo, coś się nie trzyma tych standardów, a tym bardziej dostępności, a jeszcze czegoś na wyrost.
Więc nasze spotkania uwrażliwiające między tymi panami i ta Iza, która mówi “Proszę pana, niech pan sobie wyobrazi, że pan teraz, panu założę rękawice bokserskie i pan musi ten kluczyk tu włożyć albo włożyć do gniazdka wtyczkę.
Ania Żórawska:
Świetne. I co? Co on na to?
Lidia Krawczyk:
Tu chodzi o to, żeby nie do samego rogu te włączniki umiejscawiać, bo lepiej kawałek ściany więcej zostawiać, bo na przykład doniczkę się wsadzi z kwiatem, no i później, przy kolejnej wizycie ekipy rotują i same słyszałyśmy, “no pomyśl sobie jakbyś to robił w tej rękawicy”.
Ania Żórawska:
I naprawdę sobie przekazywali dalej?
Lidia Krawczyk:
I tutaj szef firmy, wykonawcą był Eltim, więc będziemy tutaj lokować, bo też w opinii inspektorów i dziewczyn, właśnie mówi, że super ekipa, bo no jakieś rozjazdy zawsze względem projektów się dzieją i nawet jeśli my czegoś nie dopatrzyliśmy a w użytkowaniu czy na tej wizycie, grupie studyjnej, wizycie osób z niepełnosprawnością wychodziło, że może jeszcze trochę w tą czy w tą, to oni to rozkuwali, robili, bo czuli się tacy współodpowiedzialni za tworzenie tego miejsca.
Ania Żórawska:
Ale niesamowita historia.
Lidia Krawczyk:
I my na tym otwarciu powinniśmy dwa, takie oczywiście dla przedstawicieli różnych instytucji, ale też my tych wszystkich osób tak wiesz pracę u podstaw zaangażowanych i wszyscy właśnie byliśmy zgodni, wiesz.
Dla mnie to był pierwszy raz, ale dla Kasi, która jest architektką i ileś budów nadzoruje no to sama powiedziała, że ta energia, że wiesz takie dobranie się wszystkich osób absolutnie wierzących, że gramy do jednej bramki, że to jest budowanie takie, wiesz, taki CSR właściwie przykładny. No to ja byłam ogromnie wdzięczna i to ja nawet nie wiem, czy pan szef z firmy też nie powiedział, że on w domu na przykład sobie zrobi takie kontrastowe, kolorowe drzwi, bo to jest fantastyczne, jak to jest estetycznie wygląda. I właśnie te ciemne ramy, a nie zawsze w kolorze podłogi listwy, że to jest takie, bardzo też ładnie wyglądające. Tak na dobrą sprawę.
Ania Żórawska:
Bo sam Dom w ogóle jest piękny wewnątrz i tutaj koniecznie musimy zaprosić na koniec, nie zapomnijmy o tym obie tutaj, do Domu Otwartego na ulicę Radzymińską 123 dokładnie można spokojnie, bardzo wygodnie dojechać sobie z Dworca Wileńskiego i być już tutaj po 4 albo 6 minutach, bo dzisiaj właśnie jechałam komunikacją, jeśli komunikacją miejską.
Lidia Krawczyk:
I też jest metro, chyba 700 m stąd, a dokładnie przecież stacje metro Targówek Mieszkaniowy albo Metro trocka ii jesteśmy. Więc to jest 3 lata a wykonanie, bo to jest najpiękniejsze, ja zawsze, to jest dobry wykładnik tego miejsca, że my projektowaliśmy go o kilkanaście miesięcy, a wykonanie, czyli wejście o takiej otwartej przestrzeni 470 m, jednej wielkiej, trwało 63 dni.
I też jeszcze cały czas jesteśmy w procesie. Wiesz co wyszło, że my, to co się nauczyliśmy bardzo szybko, już w tej podróży do tworzenia dostępności, że nie ma rozwiązania optymalnego, nawet w ramach jednej niepełnosprawności jest tak szerokie spektrum funkcjonowania, że jest bardzo różnie i …
Ania Żórawska:
A mogłabyś podać jakiś przykład, żebyśmy zrozumieli, co to u was było?
Lidia Krawczyk:
Śmietniczki, które dla niektórych były za wysokie, dla innych są za niskie, powinny być z klapką, a powinny być nie. Toaleta w Świcie jest super przykładem dla osób z niepełnosprawnościami, bo miałam 3 osoby poruszające się na wózku i każda mówiła, że to jest świetna, a coś innego wskazywała, że można poprawić. w Świcie akurat, a wcześniejsze, to mieliśmy tutaj. Tutaj takim przykładem są ekrany na zewnątrz. Tak jak w centrach konferencyjnych, które pokazują takie ekraniki, co się dzieje, ale to już kwestia kontrastowości, czyli osób z niepełnosprawnością wzroku, czcionki, bo tam są różne dane wyświetlane. Jedne są bardziej widoczne, a drugie mniej, więc ale też dużo rzeczy tam wychodziło, których nie było w projekcie.
Na przykład takie oczy w ścianie wydłubane, przez które zaglądasz do sal grupowych, czyli wiesz, jesteś sama mamą, więc nie ma tych glonojadów za szybą, żeby podejrzeć albo jak drzwi się jakiś uczestnik wchodzi i wychodzi to szybko rodzice od góry do dołu, wiesz, jest 12 głów, żeby zajrzeć, podejrzeć swoje dziecko i to też absorbuje dzieci, a my na etapie już tutaj jak ściany były pobudowane, “Boże panowie, jakbyśmy takie oczy zrobili na 3 wysokościach koniecznie, bo dostosowane do różnych wysokości, to będzie można tak podejrzeć, żeby osoby, uczestnicy zajęć nie czuli się tak, nie rozpraszali się. No i to jest super i wszyscy mówią, ale to nie było łatwe zadanie i panowie chcieli to zrobić, a później tak, no już nie byli zadowoleni jak to robili, bo jeszcze no musieli jakiś tam kształt temu nadać. Mówiłam mniejsze, większe i dlatego zobaczycie chyba jedyne na świecie są oczy w ścianie przez które się zagląda, okienka po prostu.
Ania Żórawska:
Wiesz o czym mówisz od samego początku, raz, o ogromnej skali budowania tego miejsca, projektowania tego miejsca, z tyloma osobami i teraz zeszłaś na poziom takich, wiesz, niuansów, które są
Lidia Krawczyk:
Takich “michałków”.
Ania Żórawska:
Takich Michałków, które naprawdę nie przechodzą nikomu do głowy myśląc dostępność. No każdy myśli, o dostępności architektonicznej. A my tutaj mamy właśnie to zaglądanie do sal, mamy tutaj te nakładki na drzwi, żeby otworzyć, rozumiem do kluczy, tak o tym mówimy? Mówisz o ekranach na zewnątrz. Chciałabym, żeby tak o dostępności wszyscy myśleli w tym kraju. Jaki masz następny przykład?
Lidia Krawczyk:
To już na audycie. Jak mieliśmy wszystko, tip, top, wow, wow, wow i też jeszcze sobie zrobiliśmy audyt i tam wyszło, że, zaryzykuję stwierdzenie, że 99 i 9 tych przywoływaczy w łazienkach ma te groszki z tyłu, takie jak mam tu, takie maleńkie, a te w toaletach, one są po prostu za drobne.
Ania Żórawska:
Mówimy o tym takim sznurku, który przywołuje po prostu tak i włącza alarm i na końcu jest końcóweczka, końcóweczka plastikowa.
Lidia Krawczyk:
I teraz jak pójdziesz do naszej toalety to zobaczysz, że tej końcóweczki za kilka złotych są takie duże kółka domontowane, więc są takie małe rzeczy, które osobie projektującej specjalistą nie wyczytamy nigdzie. Nie ma w ustawie zaleceń, bo kończy się na, wiesz, wysokościach wyłączników i rozmiarach po kwadracie w toalecie układu. A jest takich milion rzeczy, których można, można porobić tak naprawdę za kilka złotych, bo to nie jest to inwestycje. Zawsze to mówię. Pamiętasz, mieliśmy kiedyś taki webinar chyba organizacji wydarzeń dostępnych, mój algorytm tak na dostępność. Gdzie tak naprawdę organizując pewne rzeczy można po prostu albo sobie pożyczyć pewne rzeczy i te koszty maleją, tylko trzeba chcieć to zrobić. A najważniejszy to jest tak naprawdę ustawienie i gotowość adaptacji zmiany i. I chyba to, co wyczytałaś w naszej deklaracji dostępności, że jest ta uważność na każdego to jest tutaj ta uważność, takie zindywidualizowane podejście, co się wiąże z tym, że my latamy, czekamy z meblami, znaczy ja tam sobie mówię głównie to siedzę gdzie indziej, ale tu dziewczyny, wiesz, dostosowywanie pomieszczeń i faktycznie to jest tak, że ja widzę, że to nie jest standardowe, bo to podkreślam, nasi odbiorcy, wiesz, dziewczyny miały tutaj półkolonie, czy mieliśmy jakiś projekt. Taki weekendowy.
To ci rodzice mówią, “Boże” i widzę, że kończy się na końcu jakimiś czekoladkami to z wdzięcznością, że właśnie tutaj jest tak miło, że każdy jest taki przytulony i zaopiekowany. Nie ukrywam też z drugiej strony wie, że to też wynika, że to też nie ma takich tłumów i my możemy sobie pozwolić na…
Ania Żórawska:
Na tę uważność.
Lidia Krawczyk:
Na tą uważność, sukcesem będzie zachować więcej niż jest gdzie indziej. I to też się łączy, oczywiście z dużym wyzwaniem, bo nie każdy mimo chęci ma odporność i gotowość wewnętrzną i wrażliwość na pracę z osobami z różnymi niepełnosprawnościami i dzisiaj, gdzie już zdobyte miliony za nami, setki, że tak powiem godzin, rozwiązań, papierów, dokumentacji, kilka postępowań, przetargów za nami. Największym trudem są ludzie.
Ania Żórawska:
Miałam pytać o trudy i obiecałam sobie, i tobie obiecałam, że wyzwania, wyzwania, nie trudy, że podejdziemy do tego tematu. Obie też ze względu na to, że mamy odwagę mówić też o trudnościach, o wyzwaniach, o momentach wypalenia w tym, co robimy. Co jest tutaj najtrudniejsze? Bo, tak jak wcześniej mówiłeś, że cały świat sprzyja, żebyś spełniło się marzenie i jestem przekonana, że twoja historia taka jest, że to, co sobie wykreowałaś i tak prześcignęłaś te twoje marzenia i twoją wizję tego, i już jest to miejsce, my wiemy i czujemy taki spokój jak organizacje pozarządowe i też jako osoby, z którymi pracujemy, czyli osoby z niepełnosprawnością, że jest tutaj to miejsce na Radzymińskiej, do którego zawsze będziemy przyjęci, możemy tutaj do ciebie zadzwonić i my możemy tutaj robić nasze projekty, no ale jak to jest na co dzień?
Czy to, że spełniło się marzenie oznacza, że teraz tutaj są tłumy zainteresowanych tym miejscem? Tłumy osób, które korzystają z tych wspaniałych przestrzeni, gdzie są największe trudności?
Lidia Krawczyk:
Jak przeprowadzić tą rozmowę, żeby działała zawsze motywująco? To powiem tak, bardzo dużo, faktycznie duże jest zainteresowanie i i Dom Otwarty jakby renoma tej przestrzeni już jest budowana, bo faktycznie organizatorzy czy projektodawcy, którzy planują jakieś wydarzenie, które jest skoncentrowane na dostępności, faktycznie chcą to robić tu więc dla mnie to jest wow. Po roku działalności właściwie największe, najważniejsze wydarzenia, bo robione przez najważniejsze osoby, które stają za spotkaniami.
Ania Żórawska:
A powiedzmy jakie wydarzenia, które miały miejsce przy okazji, kto u was co robił?
Lidia Krawczyk:
Strajk kobiet robił dzień kobiet, osób z niepełnosprawnościami, myślę, że to takie już najbardziej wartościowe. Wiele fundacji tutaj zamyka swoje projekty. 2 tygodnie temu Varsztatovnia miała 2 dni fantastycznej konferencji, też o dostępności w kulturze. Jest mnóstwo takich projektów niesamowitych, które pewnie by się nie wydarzyły, gdyby trochę też nie nasza dostępność, bo to jest też śmiałość do robienia i otwartość osób tutaj zespołu na eksperymentalne czasem rzeczy, bo pewnie w drugiej części albo w innym materiale, Ania, poznacie dzięki Ani też tutaj naszą Justynę, Koordynatorkę, która po prostu z naszej komfortki, czyli pokoju, gdzie mamy przewijak dla dzieci, ale też jest duży przewijak dla dla dzieci starszych i osób dorosłych. No to dlaczego tam nie robić masaży na przykład na tej leżance?
Ania Żórawska:
Naprawdę?
Lidia Krawczyk:
Oczywiście, że tak, więc to jest znowu wiesz, szukanie, pokazywanie, jakby wykorzystanie tak naprawdę tych rozwiązań na co dzień zupełnie, a nie tylko przez pojedyncze osoby
Ania Żórawska:
I to jest trochę tak myślę sobie, chociaż bardzo bym chciała poznać opinię osób, które. No właśnie, też nauczyły nas mówić, komfort ka, projektować przestrzenie. Sport ką, żeby wykorzystywać też te przestrzenie bardziej uniwersalnie, dla większej liczby osób tak, żeby te miejsca też po prostu pracowały, żyły.
Lidia Krawczyk:
Moje dziecko ma 1,5 roku i to jest to duży chłopak, który już na przewijaku się nie mieści. No te wszystkie na stacjach odpadają, więc nie wiem. Wszędzie powinny być te komfortki i naprawdę komfortki, czyli przewijak taki duży dla osób już dorosłych.
Nie znają ludzie kompletnie, bo nawet jak przyjeżdżają koordynatorzy, czasem dostępności, to ja sama nie wiedziałam. Z Komfortką chyba nawet też tak wyszło, jak ktoś tutaj był, był zawsze Pokój do przewinięcia, no i powiedział, boże czy jesteście zgłoszeni na przewijamy Polskę z komfortką, a ja wiesz do telefonu ‘Komfortka”, nie?
Ania Żórawska:
Cała Lidia, od razu [śmiech], sprawdzam i wdrażam.
Lidia Krawczyk:
No więc, ale jesteśmy oczywiście, ale tam jest tylko 50 w Polsce, więc Wstyd i trzeba to ruszyć, bo jest niechlubna statystyka.
Ania Żórawska:
Niechlubna, ale też wynika z pewnych ograniczeń. Trochę wytłumaczę te różne miejsca, co nie oznacza, że tłumaczę je na zawsze. Tylko na teraz. I chciałabym, żeby ta zmiana szła, bo też wspieraliśmy akcję, którą Małgosia Szumowska chciała właśnie tutaj też zrealizować, czyli podarować też w różne miejsca komfortki. Zresztą pozdrawiamy też Małgosię, i co się okazało, że bardzo fajne miejsca od razu powiedziały, “tak, chcemy”, ale nie miały gdzie jej wstawić, bo też muszą być określone standardy, jeśli chodzi o wymiar, ale to zostawmy na boku. Wróćmy do… mówiłyśmy o wydarzeniach. o tym, co się tutaj dzieje w Domu Otwartym, czyli że i to potwierdzam …
Ania Żórawska:
O trudach i wyzwania. To muszę wrócić do …To cofamy się 3 lata i faktycznie moja pierwsza prezentacja, dwudziesty któryś slajd, to był montaż finansowy i nie zapomnę, że było chyba 60% finansowanie publiczne, około 20 % to były nasze środki przez nas pozyskane zewnętrzne z różnych sektorów i chyba paręnaście procent to był CSR. Ja mówię, wiesz, ta dostępność to też jest taki temat, przyznam się modny, bo wtedy już kampanię zaczęły wchodzić modelki z niepełnosprawnościami, więc mówię, słuchajcie, mamy tutaj duże marki, na pewno, jak powiem, że utworzymy takie miejsce, no to te brendy też CSRowo działać. no to ta niepełnosprawność też jest, wiesz, takim dobrym mianownikiem do finansowania.
Pewnie tak, ale zaburzyło nam tak, najpierw pandemia, więc wszyscy no super, ale w pierwszej kolejności wspieramy osoby, działania covidowe, później wspieramy społeczność ukraińską, wspieramy tutaj akcję, organizujemy miejsca i tak dalej, plus trudnym zadziało się to, że przetarg i budżet, i kosztorysy, które mieliśmy zrealizowane, wystrzeliły w górę. No bo wojna spowodowała, że materiały budowlane, był przestój, nie było dostaw. To wszystko się zbiegło w czasie, więc pewnie te środki trochę większe poszły na organizację przestrzeni, a mniej zostało na organizację programowej oferty. No i na końcu docieramy do ludzi, bo już te pieniądze jakoś zebraliśmy i zespół, i ten zespół się konstytuował długo, bo przez prawie 2 lata, w tej chwili jest trzecia osoba na stanowisku koordynatora, koordynatorki.
Ania Żórawska:
Powiedzmy też kontekst, koordynatorki nie dostępności, ale całego Domu Otwartego, takiej, która ma stworzyć program placówki.
Lidia Krawczyk:
Kierownik filii, placówki. Tak jest. Jest z nami Justyna, zaprosiliśmy fundację i KawowAnie na spotkanie w sąsiedniej naszej także przestrzeni, czyli galerii Arteneum.
Ania Żórawska:
Fantastyczna. Polecam. Jest przepięknie.
Lidia Krawczyk:
Justyna była tam z ramienia PFRON. No i było po kolei, jak to początek, zawsze spotkania. Każdy mówi, co robi i gdzie chce. No i każdy mówił krótko o sobie. Nagle dochodzi do głosu Justyna, która mówi krótko o sobie, a później bach, bach, bach, tu rozwija wątek, ja mówię “O! Lidzia dwa jest!”….że trochę tak, a odpala się na 300% i fajnie, bo potrzebujemy takiej osoby jednej tuj poza pozostałymi członkami takimi właśnie, wrażliwymi, wyciszonymi, no ale tu musi być też jakiś zarządca, to też jest 500 m, kilkanaście pomieszczeń, kupę sprzętu. Tu musi być taki menadżer, wiesz zaopatrzenie, tym bardziej że to jest placówka, cały montaż finansowy, zapotrzebowania, zamówienia no są z siedziby głównej, więc to musi być ktoś taki
Ania Żórawska:
Taki menager, po prostu manager.
Lidia Krawczyk:
Tak jest. No i zaprosiłam Justynę.
Ania Żórawska:
Po KawowAniu?
Lidia Krawczyk:
Krótko, krótko, to było. Najpierw tutaj dosłownie wyciągnęłam ją, bo już wiedziałam, że będę chciała jej złożyć ofertę pracy. Wiedziałam, że kurde, ja chcę tą dziewczynę, bo ja czasem coś wrzucę, a ona to rozwinie, jeszcze 3 kropki do tego połączy sobie sama i to jest super. Tutaj mi się spodobała ta jej sprawczość, ta jej energia. Ona nie usiedzi w miejscu, to jest czasem też jest trudne, wiesz, my wiemy.
Ania Żórawska:
Wiem, wiem, jakie to ma koszty.
Lidia Krawczyk:
To my wiemy, znaczy w kontekście takim, że ja, Justyna, wiesz, bo to jest tak, że no to jest mocna zawodniczka i ja, dlatego ją tutaj chciałam, ale też są trudności czasem między nami komunikacyjne, więc nie będziemy mówić, że nie, ale to jest takie jest właśnie życie i o to chodzi, żeby się z tym mierzyć, żeby siebie uczyć. Jednocześnie, wiesz, dla mnie to też jest trudne, no bo Dom Otwarty to jest takie moje dziecko dosłownie i i niestety przeze mnie ciągle w głowie ktoś albo coś, albo zarządzenie pewną sytuacją jest niewystarczające.
Ania Żórawska:
Poprzeczka jest wysoko postawiona.
Lidia Krawczyk:
Tak i ja się z tym mierzę, a znowu też mierzę się sama ze sobą, bo pamiętam tą statystykę właśnie przychodów. I ona też w tej chwili się przewartościowała, dlatego że na na etapie powstawania tego miejsca i mojego kontaktu z różnymi fundacjami, właśnie też z tą wspomnianą Fundacją Integracją i też wieloma innymi, ale też DPSami i innymi fundacjami, które też pozyskują środki na swoich podopiecznych, to to miejsce było super. Wszyscy mieli tutaj przyjeżdżać, po prostu aż się zastanawiałam, czy drugi lokal obok jeszcze nie zaadoptować, a później tak naprawdę się okazuje, że wszyscy tak, ale najlepiej bezkosztowo. Ale znowu z drugiej strony, bardzo jestem zaskoczona pozytywnie ilością najzwyczajniej wynajmów, ponieważ jest to przestrzeń dostępna. Ktoś ma już swoje działania i ma grupy zorganizowane i po prostu wynajmuje na swoje inicjatywy. Tutaj przestrzeń, więc jakby na koniec dnia finanse się zgadzają, ale to jest faktycznie coś, co co też trzeba być otwartym, że inaczej będzie funkcjonować. ały czas,
Ania Żórawska:
Ale to też jest potencjał, prawda? Stworzyć takie miejsce, żeby to organizacje, różne podmioty chciały wynajmować właśnie tu.
Lidia Krawczyk:
Ja też bardzo, bardzo szybko dostrzegłam ten potencjał nie tylko w wynajmach komercyjnych, ale bardzo dużo fundacji jest też już bardzo sprawczych w pozyskiwaniu tych środków unijnych poprzez najczęściej zaczepienie godzinami wieczornymi przeze mnie, że odpowiem na jakiś komentarz albo się zgłoszę, to zapraszamy do nas. To z tego wynikają dalsze wspaniałe rzeczy i tak było w przypadku Fundacji Idylla, zaczepiłam Piotra Matrybę, serdecznie go pozdrawiam, który jest fundraiserem w tej fundacji, a zaczęło się tylko od biletów dla podopiecznych z Radzymina fundacji kilka sztuk i mówię, słuchajcie, no to my mamy jakieś pokazy, mieliśmy przestrzeń jeszcze miejsca, że zapraszamy w takim razie grupy na przyjazd naszego Kina Świt, który jest wspaniałym kinem studyjnym. Serdecznie zapraszamy i najtańsze bilety. Naprawdę, tylko we wtorki 12 zł.
Ania Żórawska:
Lokowanie produktów jest [śmiech]
Lidia Krawczyk:
I tak się zaczęło. I zaczęłam się przeglądać w tej fundacji, bo przyznam szczerze, nawet nie wiedziałam, że to taki gigant jest. [ię okazało, że jeden, drugi, trzeci projekt i tyle wspaniałości się zadziało w Domu Kultury Świt, na które Fundacja pozyskała już dofinansowanie i ze środków unijnych, z Europejskiego Funduszu Społecznego. Ile tu dobra się zadziało, które my byśmy nie wygenerowali, więc ja po prostu bardzo szeroko się otworzyłam, a przez to też zespół mógł się otworzyć i przyciągać tu wspaniałe podmioty, które robią tu cudowne rzeczy. Na przykład, Fundacja Oczywista Codzienność, polski język migowy dla osób niewidomych. Wiesz, poprzez dotyk.
Ania Żórawska:
To właśnie z Justyną.
Lidia Krawczyk:
I są wolontariusze – nawet uczestnicy przyjeżdżają z Olsztyna – którzy jakby dotykają dłonie, żeby je odpowiednio układać. No fantastycznie. Fundacja Idylla oprócz tego, że miała warsztaty dla osób dorosłych z niepełnosprawnościami i ich opiekunów: fantastyczne, plastyczne, twórcze, kolaże, las w słoiku… Naprawdę bardzo porządne, fajne warsztaty.
My mieliśmy ofertę też zajęć otwartych, na które mogliśmy bezpłatnie rekrutować.
Fundacja realizuje swój projekt, ale do tego – no ja byłam wzruszona, bo to było kupę, kupę godzin – dla opiekunów spotkania seksuologiem, z psychologiem, z prawnikiem. Więc po prostu znowu wróciłam, a propos tego spełnienia marzeń, do slajdu czternastego z mojej wyjściowej prezentacji przed miastem, gdzie to wtedy był taki slajd, że współpraca z fundacjami pozwoli na dyżury specjalistów tutaj. Ale tak przedstawiłam, że mamy 15 fundacji. Niech każdy z nich raz albo dwa razy w miesiącu na parę godzin kogoś tu wystawi. I już mamy takie miejsce, gdzie zawsze ktoś znajdzie tu jakieś wsparcie.
Ania Żórawska:
Raz, że wsparcie. Ale wy też tak tak stworzycie program na cały tydzień dzięki współpracy.
I ty używasz przez całą swoją wypowiedź “otworzyliśmy się” na współpracę. Dom Otwarty, otwarci, razem.
Lidia Krawczyk:
“Razem lepiej”.
Ania Żórawska:
Tak, „Razem lepiej”, Wasze hasło!
Lidia Krawczyk:
I te oczy jeszcze, jako nasze logo.
Ania Żórawska:
I cały czas widzę błysk w twoich oczach. I tak naprawdę tak mi się wydaje, Lidia, a propos tej wysoko postawionej poprzeczki, że może czasem trzeba puścić i niech to zacznie tutaj żyć właśnie tak, żeby wypełnić te przestrzenie przez organizacje. Bo ja pamiętam, że ty mi tak to prezentowałaś kilka lat temu; niech tu się dzieje, niech to organizacje coś robią, ja stworzę im przestrzeń. Będzie to hub, będzie to dostępne, ale niech oni zaproponują program. I może właśnie to jest to, bo my się tu czujemy u ciebie, u was, bezpiecznie. Czujemy się tutaj mile widziani. Czujemy się tutaj zaproszeni i zaproszone, chcemy tu być. Każdy nasz projekt, nawet u nas w fundacji, zaczynamy od Domu Otwartego w myślach. Że tam byśmy chcieli. Albo jak będziemy projektować teraz wydarzenia dla koordynatorów i koordynatorek dostępności – tutaj mówimy o Domu Otwartym w sposób naturalny. I to jest Wasz sukces.
Lisia Krawczyk
Biorąc pod uwagę czas, to jest sukces. Tak, naprawdę. Że jednak wiesz, jesteśmy na Targówku, tam za tą Wisłą.
Ania Żórawska:
Właśnie, powiedzmy. Z poziomu innych miast może nie wiadomo, że to wcale nie jest tak, że wszystkim jest po drodze do tego punktu. To trzeba dojechać… No, my akurat mieścimy się na Bemowie, więc ja do ciebie prawie godzinę jadę. Nawet ostatnio jak rodzina u mnie była i mówię „Chodźcie, pojedziemy na bulwary”, „A ile się jedzie?”. I mówię „Słuchajcie, metrem to chwila. Będziemy w 40 minut”.
Lidia Krawczyk:
Tak, to my prawie do Płocka dojedziemy.
Ania Żórawska:
[śmiech] Tak, zdradzimy państwu – jesteśmy obie z Płocka. I ta moja rodzina mówi: „Ania… Ja przez Płock w 15 minut przejadę.” No i tak sobie myślę, no i ich nie przekonałam. Wiesz, zostaliśmy w domu.
Ale tak, tak, też niektórzy myślą „Co ja się będę na ten Targówek wybierał?”. A jednak się wybieramy. A jednak jak robimy u was wydarzenia to zawsze mamy tyle osób, ile sobie założymy, a nawet więcej.
Lidia Krawczyk:
Słuchaj, ostatnio była chyba dziewiąta edycja… POPON, czyli Polska Organizacja Pracodawców Osób z Niepełnosprawnościami organizowała u nas po raz pierwszy targi pracy osób z niepełnosprawnością, które wcześniej były chyba na Elektoralnej. W samym centrum, super skomunikowane i nie było takiej frekwencji, jaką mieliśmy tutaj. Było naprawdę fantastycznie i grupy zorganizowane przyjeżdżały i osoby indywidualne, grupy także osób z niepełnosprawnościami. Fantastycznie. I będzie kolejna edycja tutaj.
Ania Żórawska:
To na koniec powiedz czego sobie życzysz w dalszej drodze w Domu Otwartym?
Czego byś chciała dla tego – jak pięknie powiedziałaś – miejsca?
I dla Was, jako zespołu, jako ludzi?
Lidia Krawczyk:
Ja mam trudność z definiowaniem tego miejsca, bo z jednej strony tak mało i na takim niskim poziomie jest ta dostępność, że trzeba bardzo mocno mówić o tym, dla kogo to jest miejsce dostępne. A jednocześnie jest bardzo cienka granica, żeby też nie stygmatyzować tych osób. Albo też mamy takie głosy, że uczestnicy bez niepełnosprawności… trochę im przeszkadza ten opis, że to jest „dom”. W skrócie, niektórzy mówią, że to jest taka „placówka, dom kultury dla osób z różnymi niepełnosprawnościami”.
I mi jest trudno zachować się pośrodku, bo to są bardzo różne sytuacje.
Chcemy też włączać do pracy tutaj osoby z różnymi niepełnosprawnościami.
A znowu, z drugiej strony spotykamy się z odbiorcami, z klientami, którzy podchodzą i mówią: „Czy może ktoś poza tą i tą osobą ze mną porozmawiać?”.
I to jest trudne, bo wtedy ja w takich momentach sobie mówię, że ta cała dostępność, ta inkluzywność, to są tylko fajne hasła, jako cele. Ale my nie jesteśmy gotowi na to…
Ania Żórawska:
Jako społeczeństwo…
Lisia Krawczyk
Albo jest za dużo, wiesz, teoretyzowania. Tak jak kiedyś nazwałam, że to jest taki yeti. Wszyscy o tym mówią, a nigdy go nie widzi i nikt tego nie doświadcza.
Może powiem jeszcze taki przełomowej rzeczy, bo jeśli mierzycie się – osoby, które pracują nad dostępnością – z szefami, z liderami waszych placówek, którzy nie widzą takiej potrzeby, to ufundujcie im parę godzin niepełnosprawności… Bardzo łatwo. My się akurat dostaliśmy do Akademii Dostępności, prowadzonej przez Fundację Polska Bez Barier, ale my wam nawet zorganizujemy taki dzień. Bo tak naprawdę kupić można opaski na oczy – nie będziemy reklamować, ale na różnych chińskich portalach.
Wypożyczyć wózki z przychodni sąsiedniej – na pewno udostępnią wam, jako instytucji czy fundacji – i się zamienić rolami. Niestety w jedną stronę tylko można się zamienić.
Ja byłam superprzekonana, jak fajnie, my w świecie jesteśmy dostępni, mamy szerokie korytarze, mamy toaletę, mamy podjazd. Ale wiesz, jak z tej mojej sali widowiskowej, która jest piękna, duża i przestronna, ja miałam 10 minut na dostanie się do toalety i wrócenie, wiesz, z zakrytymi oczami. I po drodze dwa razy zahaczyłam o pojemnik z płynem do dezynfekcji, wpadłam na palmę, która tak pięknie się prezentowała w holu głównym, tu był jeszcze stojaczek z ulotkami… No, to bardzo szybko się przeorganizowaliśmy. Mimo tego, że w teorii bardzo dobrze wiedzieliśmy czego przestrzegać, ale dopóki nie znajdziemy się w danej sytuacji…
Ania Żórawska:
Nie doświadczymy niepełnosprawności…
Lidia Krawczyk:
Tak, nie doświadczymy. Można to zrobić. A
Albo nawet jeśli nie ma tych 5 cm progu, ale jest dziura, która jest na 2 cm, ale jest w takim momencie, że nie mamy jak jej objechać, a siedzimy na wózku – tylko zawsze apeluję, z asystą osoby z tyłu – no to bardzo szybko załatamy tę dziurę jakkolwiek. A też nam się wydaje „Dobra, to jeszcze nie jest taki próg, którego nie można sobie na wózku pokonać”.
Ania Żórawska:
Więc edukacji?
Lidia Krawczyk:
Tak, edukacja, ale poprzez doświadczanie. No bo też jest dużo tych szkoleń, bardzo dużo, ja wiem. I to też jest ważne, ale…
Ania Żórawska:
Ale nic nie zastąpi uwrażliwienia. O tym też coraz częściej mówimy i też będziemy zapraszać. Bo już niebawem ogłaszamy Warszawską Akademię dostępności 2.0. Razem z Miastem Stołecznym Warszawa, będziemy ją szczęśliwie realizować. I tam będziemy mocno – razem z Panią Pełnomocnik, Donatą Kończyk i Wydziałem Dostępności, czyli jej całym fantastycznym zespołem – realizować dużo szkoleń, także uwrażliwiających dla osób zarządzających instytucjami, różnymi jednostkami. Żeby właśnie od tego zacząć, bo to jest ten początek. Więc tego sobie życzymy w naszym otoczeniu, wokół nas, w społeczeństwie… Bo to też jest coś, czego ewidentnie po prostu brakuje.
A twoje największe marzenie, Lidia? Twoje, osobiste.
Lidia Krawczyk:
Ja nie chciałabym wychodzić z poczuciem, że ja tak w ogóle poskakałam w temacie chaotycznie i nikt z tego nic nie weźmie dla siebie. To chciałabym mieć takie marzenie, żeby tak może skonkretyzować bardziej swoją komunikację. Jeśli ma być moje marzenie, o mnie, to to.
Ania Żórawska:
To ja, drodzy państwo, od razu powiem, że fantastycznie się zawsze wypowiada Lidia. Nie pierwszy raz i nie ostatni z nią rozmawiam. Była moją gościnią w webinarach, na różnych prelekcjach i zawsze po prostu miała taki odbiór, że wszyscy chcieli jej notatki, jej prezentację. Więc zapraszam, polecam i myślę, że w WAD 2.0 się spotkamy.
Lisia Krawczyk
Do usług. I zapraszamy do Domu Otwartego!
Ania Żórawska:
Dziękuję ci, Lidio, z całego serca za tę rozmowę. Wspomnijmy tylko, że ta Justyna wspominana to jest Justyna Smerda-Czopek, która jest tutaj dzięki KawowAniom. I z tego jestem dumna!
I tak, i gratuluję, bo to jest fantastyczne miejsce. I wszystkim słuchaczom, którzy są z Warszawy albo spoza – gorąco was zachęcam: przyjedźcie, zobaczcie, róbcie tutaj ofertę i zgłaszajcie się do Justyny, menadżerki tego miejsca.
Lidia Krawczyk:
Tak jest.
Ania Żórawska:
Dziękuję kochana, bardzo dziękuję.
Lidia Krawczyk:
Dziękuję. Wracamy do bezy.
Ania Żórawska:
Wracamy do bezy! [śmiech]
„AŻ Dostępność” to podcast o ludziach, którzy robią dostępność. To szczere rozmowy o sukcesach, porażkach, byciu docenianym i poczuciu sprawczości w dostępności.
Cześć, tu Ania Żórawska! Zapraszam cię gorąco do wzmacniania się w dostępności.