Przejdź do menu głównego Przejdź do treści Przejdź do wyszukiwarki

Artykuł

24
kwi
2025

Transkrypcja do podcastu AŻ Dostępność. Barbara Zając. Krakowskie Biuro Festiwalowe

Ania Żórawska zaprasza do rozmów o dostępności w podcaście „AŻ dostępność”.

Rozmowa z Barbarą Zając, koordynatorką dostępności Krakowskiego Biura Festiwalowego. Oto głowne tematy rozmowy: 

  • Dostępność w kulturze – jak organizatorzy festiwali dbają o dostępność dla osób z niepełnosprawnościami.

  • Współpraca przy FMF – opowieść o sukcesach na Festiwalu Muzyki Filmowej, występach w tłumaczeniu migowym i audiodeskrypcji.

  • Wyzwania dostępnościowe – jakie trudności napotykają organizatorzy i jak sobie z nimi radzą.

  • Elastyczność w organizowaniu wydarzeń – klucz do sukcesu w dostosowywaniu wydarzeń do różnych potrzeb.

  • Kreatywność w dostosowaniach – jak rozwiązania takie jak maty, pętle indukcyjne czy tłumacze migowi pomagają uczestnikom.

  • Przyszłość dostępności – jak edukacja i świadomość wpływają na tworzenie dostępnych wydarzeń.

 

Podcast zrealizowany w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Zapraszam do słuchania!

 

TRANSKRYPCJA PODCASTU

 

Ania Żórawska
Aż Dostępność to podcast o ludziach, którzy robią dostępność. To szczere rozmowy o sukcesach, porażkach, byciu docenianym i poczuciu sprawczości w dostępności. 


Cześć, tu Ania Żurawska. Zapraszam cię gorąco do wzmacniania się w dostępności. Dzisiaj jestem w samym Rynku Głównym w Krakowie, w Pałacu Potockich, po którym zostałam oprowadzona przez niezwykłą kobietę w dostępności. Osobę, która sprawia, że wydarzenia wielkiego kalibru są udostępniane i to bardzo szeroko. Osoba ta ma wielkie serducho, ale się nie wzrusza, jest twardzielką w dostępności, potrafi wytyczać tory tutaj na tym lokalnym rynku, ale także myśli o innych. Barbara Zając, koordynatorka dostępności Krakowskiego Biura Festiwalowego, dzisiaj będzie moją gościnią. Basia nie tylko działa tutaj jako koordynatorka dostępności w Krakowskim Biurze Festiwalowym, który robi tak dużo wydarzeń, że właściwie sobie obiecałam, że jak zacznę ten podcast, to powiem, że Krakowskie Biuro Festiwalowe robi właściwie tak dużo wydarzeń, że nie wiem, których nie robi. I ta skala tej produkcji ogromnych wydarzeń, na dziesiątki tysięcy odbiorców, jest tak przejmująca, że ja sobie tego nie potrafię wyobrazić, ale spróbujemy. Spróbujemy, drodzy Państwo. I oddamy zaraz głos Basi. Ale jedną rzecz od razu, bo podcast Aż Dostępność jest miejscem, gdzie chwalimy wyjątkowe osoby w dostępności. Basia takową jest. Dlatego, że nie myśli tylko o sobie. Ona jeszcze wymyśliła kanał na Facebooku Kraków dla Wszystkich, gdzie w dobie szumu komunikacyjnego, natłoku, na tym jednym kanale w Krakowie komunikuje dostępne wydarzenia nie tylko swoje, ale również instytucji kultury, z którymi tworzy Krakowską Sieć Dostępności tutaj w Krakowie. Basiu, jestem szczęśliwa, że zgodziłaś się być tutaj w moim podcaście.

Basia Zając
Dziękuję ci, Aniu. Sama nie wiem, co powiedzieć. Tak mnie zaskoczyłaś tymi komplementami, że miałam się nie wzruszać i chyba za chwilę to zrobię.

Ania Żórawska
Z Basią sobie rozmawiałyśmy właśnie, że na pewno będziemy płakać, bo przygotowując się do tego podcastu, musiałam wrócić do tych wydarzeń, które nas połączyły, tak bliżej.
Basię kojarzyłam już z Kultury Wrażliwej, KBF, z działań małopolską kulturą wrażliwą, od Tomka Włodarskiego wiele słyszałam. Ale właśnie takie nasze pierwsze, duże wydarzenie było wydarzeniem niezwykłym. I może ja na końcu. Basiu, co ty pamiętasz, co to było? Jakie były Twoje wrażenia? Opowiedzmy naszym słuchaczom.

Basia Zając
Szczerze mówiąc, pierwsze skojarzenie jakie mam, to jest “dziki zachód”,  nie z Waszej strony oczywiście, ale ogrom przedsięwzięcia. I to były moje początki. I to były początki KBF-u, jeżeli chodzi o dostępność, bo mieliśmy wcześniej kilka punktów, tak bym to nazwała, albo tematów. Najbardziej chwaliliśmy się wtedy tym, że zatrudnialiśmy na zlecenie osoby z zespołem Downa. To było jeszcze robione ze stowarzyszeniem Graal. I właściwie to był taki konik, który potem przerodził się w to, że a może by warto robić więcej. Ale tak naprawdę to był 2018, przełom 2018-2019 roku. Brzmi jakby to był ubiegły wiek w ogóle. Ale myślę, że wtedy w ogóle wszędzie to jeszcze raczkowało i to się wydaje dziwne, bo to jest dosłownie kilka lat. Ale cały ten czas, który mam za sobą jako koordynatorka i to już jest…No właśnie te 7 lat. Dobrze liczę?

Ania Żórawska
Dobrze.

Basia Zając
To jest ogromna droga, którą przebyliśmy, ale zawsze mogę powiedzieć, że jesteśmy na początku drogi. Pamiętam, że jak to mówiłam na początku, może już nie jest to początek drogi, ale nie jest to autostrada, absolutnie. To są wciąż takie mniejsze ścieżki, albo szlaki w górach nawet tak bym powiedziała.W każdym razie wracając do festiwalu muzyki filmowej i tego jak zaczęliśmy współpracę z wami, czyli z Fundacją Kultury Bez Barier, to właściwie tak sobie porównuję nawet z tym co będziemy robili teraz, bo teraz znów wracamy do FMF-u. W ubiegłym roku było i znów wracamy do FMF-u w zupełnie innym wymiarze, ale wtedy było to bardzo wzruszające wydarzenie tak naprawdę, bo mniej było takiej dostępności sensu stricte, jak teraz byśmy patrzyli, czyli tłumaczenia na język migowy, czy napisy, czy audiodeskrypcja, dostępność architektoniczna, a bardziej było to na zasadzie właśnie artystycznej, czyli trochę coś, co my lubimy robić. Nawet jeżeli ta dostępność nie jest spełniona, to idziemy właśnie w taką dostępność artystyczną, czyli dla ludzi. Były takie momenty jak chyba zapowiedź, którą sobie zapamiętałam. Oczywiście było powiedzenie, no to głuchoniemy, gdzie uprzedzałam, błagam, uważajcie. Watch your language. Uważajcie na język, ale zawsze się to przydarza. To trzeba po prostu wałkować ludziom do głowy. Ale w każdym razie rzeczywiście wyszło to pięknie. Wszystkim się to podobało. Myślę, że i naszym młodym artystom, i wam jako organizatorom z tej strony przygotowawczej, i nam, no i widowni – więc super.

Ania Żórawska
Ja też wrócę pamięcią do tego naszego przedsięwzięcia, którym właśnie był ten festiwal muzyki filmowej i cały ten koncert nazywał się Disney Magia Muzyki. I pamiętam właśnie, jak do nas zadzwoniłaś, że mamy takie zadanie, żeby zebrać grupę dzieci, bo to by się strasznie spodobało, że te dzieci wystąpiły chyba w Voice Kids jakoś wtedy, to był też ten moment. I byliśmy dość świeżo po tym doświadczeniu. I później zadzwoniłaś ty. I byliśmy tacy szczęśliwi, że kolejne dzieci dostaną szansę wystąpić gdzieś poza teledyskiem. Bo teledysk nagraliśmy do piosenki “Pół kroku stąd”. No ale właśnie tutaj mieliśmy okazję wystąpić. I właśnie o to cię chciałam spytać. Ile tam było osób, pamiętasz?

Basia Zając
No między 10-11 tysięcy, może 12 tysięcy…

Ania Żórawska
Bo właśnie tak to pamiętam, że to była taka ogromna sala, tyle osób i te, tutaj mówimy, te wkręcające żarówki, to żeby wyjaśnić tym, którzy jeszcze nie wiedzą o co chodzi, to jest po prostu bicie braw w języku migowym. I publiczność była na to przygotowana, żebyśmy mogli podziękować dzieciom, więc niech sobie państwo wyobrażą, 12 tysięcy osób po prostu podnosi ręce i po występie tych dzieci, no łamie mi się głos, no. Brawa bije, ale to nie była jedyna wzruszająca historia tam. Bo jeszcze była druga. Tak jak powiedziałam, wcześniej mieliśmy doświadczenia w różnych występach, także z orkiestrą symfoniczną, także w telewizji, czyli w wielkich produkcjach. I różnie było na zapleczu takim technicznym. Różne było nastawienie muzyków, dyrygentów. Nie należały one do najprzyjemniejszych. A to, co się dzieje tutaj, na próbach u Was, które mieliśmy właśnie z orkiestrą pod batutą, chyba się mówi tak, dyrygenta, którym jest, i sobie muszę odpowiedzieć na moje notatki, Erik Ochsner, gdzie dzieci skończyły występ i on zaczął do nich migać, czy chcą jeszcze próbę, czy chcą jeszcze powtórkę. I dla nas to był taki szok. że raz ta wrażliwość, ta uważność, bo przy wielkich produkcjach każdy ma się spieszyć. Nie ma czasem czasu na powtórki, a to po pierwsze są dzieci, po drugie są to dzieci głuche, które nigdy nie miały do czynienia z taką skalą, jeszcze z muzyką, więc my naprawdę powinniśmy w ogóle mieć więcej czasu na to. Ale wiadomo, te duże produkcje rządzą się swoimi sprawami, więc staramy się za tym nadążyć. I takie wyjście naprzeciw Was, z tymi strojami, z tą organizacją za kulisami, z tym, że Boże, myśmy wtedy jeszcze nagrywali te wszystkie zaproszenia, rolki z dziećmi, naprawdę tam świętowaliśmy za kulisami. Zresztą te materiały, drodzy Państwo, możecie znaleźć na kanale, na Facebooku  festiwalu, to właśnie ten gest dyrygenta, który ewidentnie zwrócił się w stronę tych małych gwiazd, był jednym z najpiękniejszych wspomnień w tej mojej dostępnościowej drodze, więc z całego serca tutaj publicznie dziękuję Tobie, Basiu, za możliwość przeżywania takich emocji. No ale właśnie to był rok 2019, Ty nie mówisz dość, Wy nie mówicie dość  jako Krakowskie Biuro Festiwalowe dość. No i w ubiegłym roku, czyli w 2024 mamy kolejną okazję do tego, żeby zrobić dostępność już troszkę inaczej.

Basia Zając
Tak, tutaj podeszliśmy tak, można powiedzieć całościowo do pokazu filmowego z muzyką na żywo. To był pokaz Króla Lwa, ale tego starego Króla Lwa. I tam gdyby podeszliśmy o tyle całościowo, że to było dostosowanie do potrzeb różnych grup. Mieliśmy pętlę indukcyjną oczywiście, z panem Tadeuszem. Bardzo miło wspominam współpracę. Mieliśmy tłumaczenie migowe, cudowne, absolutnie cudowne. Mieliśmy audiodeskrypcję i wtedy też, w ubiegłym roku, tak mocniej zaczęliśmy współpracę z EMAGiem, czyli Audiomovie i to świetnie działa i każdemu to polecam, bo to jest naprawdę profesjonalne. Tam było dosyć dużo w ogóle trudności takich realizacyjnych, bo ze strony dźwiękowej, jak gdyby po stronie Amerykanów, tak to bywa. Ale właśnie ta cała dostępność, w całym tym takim trochę chaosie, który się zrobił, w jakichś jednak głosach krytycznych, które pojawiły się ze względu właśnie na dźwięk, to wszędzie ta dostępność była chwalona. I rzeczywiście było bardzo dużo osób. Wspomogliśmy też asystą, zarówno na zlecenie, jak i wolontariusze. Mieliśmy bardzo dużo też miejsc, właśnie takich, żeby był komfort zapewniony, czyli jeżeli ktoś chciał z psem, przewodnikiem, to to miejsce było. Pod tym względem myślę, że rzeczywiście ten Disney był zaopiekowany. Na pewno by się znalazło jakieś rzeczy, które trzeba było poprawić, ale rzeczywiście ja mam takie wspomnienia z tego, że i wszędzie to staram się mówić, że słuchajcie, to naprawdę był taki sukces dostępnościowy. Mam nadzieję, że uda się powtórzyć w tym roku, bo słuchajcie, robimy to samo. Tylko już nie dla dzieci, a dla dorosłych. Będzie to film La La Land. Cudowny, przepiękny musical. I właściwie robimy na podobnej zasadzie, czyli mamy tłumaczenie, mamy pętlę, mamy audiodeskrypcję, asystę. Cała dostępność architektoniczna w Tauron Arenie jest zapewniona, więc myślę, że wszystko wskazuje na to, że powinno być dobrze, ale tutaj wiemy, jak to jest przy organizacji wydarzeń kulturalnych, wszystko przed nami, więc będziemy starać się, żeby to rzeczywiście wypaliło fajnie, więc zapraszamy.

Ania Żórawska
To jeszcze powiedzmy, kiedy zapraszamy 30 maja dokładnie do Tauron Areny na godzinę 19.00. Projekcja filmu  „La La Land”  muzycy Orkiestry Symfonicznej na żywo, pod batutą laureata Oscara, Justina Hurwitza. W każdym razie to też dla koneserów muzyki może być bardzo ważne, więc gorąco zapraszam tutaj w imieniu KBF-u na Festiwal Muzyki Filmowej, bo o nim tutaj rozmawiamy. I to są takie przedsięwzięcia, w których krzyżują się nasze drogi. Najczęściej, najgęściej i tak najbardziej stresująco bym powiedziała, ale jest mnóstwo działań Basiu, które Ty w Krakowskim Biurze Festiwalowym robisz. Tak jak we wstępie mówiliśmy, co robi Krakowskie Biuro Festiwalowe, robi po prostu mnóstwo festiwali, mnóstwo wydarzeń, naprawdę takich, które przyjmują tłumy. I jak prześledziłam sobie stronę internetową waszą, to widać po prostu z jaką uważnością podchodzisz do tematu, jak opisujesz przestrzenie, jak pomagasz dotrzeć na miejsce, jak podpowiadasz którędy łatwiej dotrzeć. Poruszają mnie takie rzeczy bardzo. Do niektórych wydarzeń są informacje w tekście łatwym do czytania i rozumienia.  To jest konsekwencja na niektórych właśnie w ogóle festiwalach. I zaraz Ty będziesz o tym mówiła, gdzie dokładnie są audiodeskrypcje, napisy, tłumaczenie na język migowy. Ale też warsztaty, które prowadzicie dla dzieci i które po prostu tutaj są cały czas gdzieś tam zdjęcie twoje widzę w Internetach. I zawsze po prostu mówię, cudownie, że jest Basia Zając, cudownie, że jest KBF i że to robicie, bo potrzebujemy tak wielkich zmieniaczy świata jak KBF i takich osób, Basiu, jak Ty, więc spróbuj proszę, bo to wiem, że nie będzie łatwe, opowiedzieć o waszych wydarzeniach, być może właśnie jakimś kluczem, jak to jest i może zacznijmy od przestrzeni. Jak robicie wydarzenia, wszelkiego rodzaju, w waszej tutaj działalności bardzo szerokiej, pod różnymi nazwami, wszystko to są marki praktycznie, na przykład Krakowski Festiwal Filmowy, Etiuda Anima, różnego rodzaju Wianki i tak dalej, które macie u siebie na stronie, to zaraz najwyżej mnie sprostujesz, co, jak i gdzie robicie w dostępności?

Basia Zając
Zacznijmy od przestrzeni. To ja od razu precyzuję, że i Etiuda i Krakowski Festiwal Filmowy to są nasze współprace. Rzeczywiście się o tyle tym chwalimy, że my współpracujemy przy tym, ale to nie są nasze, że tak powiem, wydarzenia. Chcesz żeby przejść kluczem lokalizacji. Ogólnie rzecz biorąc, KBF swoje wydarzenia robi w swoich dwóch lokalizacjach, czyli w Pałacu Potockich, w którym teraz jesteśmy, przy Rynku Głównym 20 w Krakowie oraz  istniejąca od roku Apteka Designu na ulicy Kopernika, to jest teren poszpitalny to jest dosyć istotne dlatego, że to jest dzielnica, w której były festiwale, ale oczywiście mieszkają tam ludzie, są sklepy, są tereny do spacerów, ale ogólnie rzecz biorąc jest teren poszpitalny, który trzeba w jakiś sposób zrewitalizować. To jest dzielnica, która pięknie się nazywa – Wesoła i my właśnie staramy się, żeby ona stała się wesoła. Skupiamy się oczywiście na Aptece Designu i na tym, żeby to miejsce było takie bardzo rzeczywiście designerskie i tam ci designerzy mają swoje pracownie, pracują, działają na rzecz kultury. Ale poza tym są to inne lokalizacje. My jednak, jeżeli robimy festiwale, to robimy je w przestrzeniach innych. I to są przestrzenie wynajmowane. I dlatego też my nie do końca mamy wpływ na to, jak ta dostępność będzie wyglądać. Ale clue jest takie, żeby przedstawiać te bariery, przedstawiać udogodnienia, gdzie możemy, to coś robimy. Ale to musi być dokładnie opisane. Ja pamiętam jak byłam w niedzielę w ferie chyba na nartach, I zadzwoniła do mnie pani, która się wybiera z Katowic właśnie na festiwal Misteria Paschalia, który teraz będzie w najbliższym czasie. I pytała o przestrzenie Pałacu Potockich, w szczególności o schody, które posiadamy. Są bardzo ładne, ale jak to schody są ciężkie do przebycia, a windy nie posiadamy. Bardzo mi się spodobało to, że ona to tak podsumowała, ja wiem, że są pewne trudności, ale proszę pani, dla mnie podstawą jest to, że ja mam te informacje, że ja sobie siedzę w Katowicach, chcę przyjechać na koncert i ja wiem, w jaki sposób ja się tam dostanę, w jaki sposób ja trafię w ogóle do pałacu, jakie przestrzenie na mnie czekają, jakie są trudności, jakie są bariery. I myślę, że tutaj o to chodzi. Rzeczywiście, my staramy się nie dość, że przy tych wydarzeniach, które znajdują się na stronach internetowych danych festiwali, bo każda nasza marka ma swoją stronę internetową i tam zamieszczamy te informacje, ale też tam, gdzie sprzedajemy bilety, czyli KBF Bilety, To jest nasza platforma sprzedażowa. Nawet jeżeli są to wejściówki, jest to za darmo, to staramy się właśnie zamieszczać taką informację o dostępności. To są też informacje nie tylko takie, że np. są schody, brak windy albo jest winda, przestrzenie wolne od barier, ale też takie rzeczy jak np. że w kościele jest zimno, że będziemy wydawać koce, że jest przyciemnione światło, że nie wiem, no cokolwiek takie, żeby dać poczucie ludziom takiego, ja trochę nie lubię tego słowa, ale no mimo wszystko, zaopiekowania. Takiego komfortu, bezpieczeństwa, że ludzie wiedzą, czego się spodziewać, co może na nich czekać dobrego, ale i złego. I myślę, że to jest podstawa.

Ania Żórawska
Ja się z tobą absolutnie Basiu zgodzę, bo ty znasz model dostępnej kultury. Miałaś okazję też pracować na tym naszym narzędziu i tam dzielimy właśnie to myślenie o dostępności na obszary widzenia, słyszenia, poruszania się, rozumienia i właśnie czucia. I tam mówimy o tym właśnie, że chcemy czuć się dobrze w przestrzeniach, chcemy czuć się bezpiecznie w przestrzeniach. I jeśli chodzi o mnie, ja bardzo lubię, jeśli ktoś myśli o tym, żeby się mną zaopiekować, bo mnie stresują tłumy. Kocham koncerty, ale to jest dla mnie zawsze ogromny stres. I cieszę się, że ktoś mi jasno wyjaśnia, co ja mam zrobić i prowadzi mnie jak za rękę. Uwielbiam to po prostu, więc jeśli chodzi o mnie, to zaopiekowanie jest wręcz niezbędne. I właśnie jak czytałam te wasze opisy, czułam się zaopiekowana. W ogóle jest to pisane prostym językiem. Takim właśnie do mnie, że ja wiem i tam czuć. Proszę Państwa, naprawdę zapraszam do tych opisów, bo szukamy dobrego opisywania informacji o dostępności, których wciąż jest za mało. I też to, co Basiu Ty powiedziałeś, jak ważna jest ta historia tej Pani, że ja muszę wiedzieć, czym ja się zmierzę. też żeby się nie bać opowiadać o barierach, bo czasem spotykamy się z działami promocji albo jakimiś PR-ami i mówią, no jak mamy opowiedzieć o barierach? No ale właśnie tak, to jest pierwszy sygnał dla widzów, że myślisz o tym, gdzie mogą mieć bariery albo jakie mogą mieć potrzeby i to jest wręcz na plus dla instytucji, więc tutaj u was absolutnie to jest. I to była jakby przestrzeń, to było to podejście takie ludzkie i tutaj stawiać się przede wszystkim na informację. I myślę, że nie jesteście odosobnionym przykładem i dużo osób, które nas słuchają odnajdą się w tych historiach, że działacie w innych przestrzeniach niż własna. Zresztą taka też jest rekomendacja ministerstwa od Dostępności Plus i całego programu, że jeśli masz niedostępną przestrzeń, zastanów się czy nie zrobić wydarzenia w innej, dostępnej przestrzeni, więc to też jest bardzo, bardzo dobre podejście. To była przestrzeń. Wydarzenia. Czy jest jakiś klucz którego się trzymacie? Dla tak różnych wydarzeń, w tak różnych miejscach, i np. mówicie, że audiodeskrypcji to będzie tyle i tyle, będzie informacja, na przykład o nadmiernych bodźcach na wydarzeniu. Jak to robicie? Jakim kluczem, przy takiej skali?

Basia Zając
Tak naprawdę to w pewnym sensie musiałabym tutaj przejść przez to chronologicznie, bo ja jednak staram się sobie to układać w głowie, bo rzeczywiście tych wydarzeń jest dużo. Ale myślę, że jakby pierwsze od czego zaczynamy to są pieniądze albo ich brak. Niestety. W momencie kiedy my na dany projekt, bo my idziemy takim myśleniem projektowym, na dany projekt mamy ograniczoną ilość funduszy, czyli właściwie przy każdym, ale to zależy od skali, to jednak właśnie chcemy, żeby było to poczucie zaopiekowania. W momencie, kiedy my możemy sobie pozwolić na więcej, to to robimy. Ale jeżeli nie mamy środków, to po pierwsze, rzeczywiście są te wszystkie opisy, bo to jest nasza praca po prostu, to jest moja praca i ja ją wykonuję. I ja takie opisy rzeczywiście staram się zamieszczać, znaczy nie staram się, no zamieszczamy je po prostu przy danym projekcie, przy danej stronie internetowej. Dodatkowo w co ja zawsze idę, uważam, że to się sprawdza, to jest asysta. To jest zapewnienie asysty, bo tak naprawdę jeżeli chodzi na przykład o spotkania literackie, dajmy na to, mamy festiwal Conrada, oprócz tego, każdy pierwszy skojarzeń, co zrobić z dostępności. Ja mówię, no ok, no słuchajcie, jeżeli chcemy zaprosić osoby z niepełnosprawnością wzroku, osoby niewidome, no to proszę bardzo, niech sobie każdy wybierze spotkanie, na które chce iść i zgłasza mi to i ja wtedy zapewniam na te dokładnie spotkania asystę. Wtedy jeżeli mamy to są akurat jak są wejściówkowane no to wtedy jak gdyby jest ta wejściówka i dla osoby niewidomej i dla asystenta. Spotykają się na przystanku są razem na wydarzeniu żeby nie było na zasadzie Ktoś przychodzi na przystanek, umawiają się, zostawia pod drzwiami do widzenia i widzimy się na końcu spotkania. Nie, to jest tak naprawdę czas spędzony razem. Uważam, że to jest wartość taka dodana tak naprawdę, no bo to jest spędzanie czasu w towarzystwie też. Nie idzie ktoś sam na dane wydarzenie. Więc jak gdyby to jest dla mnie taka podstawa i rzeczywiście no tutaj też oczywiście trzeba mieć budżet, bo ja jednak jestem, jak gdyby każdy ma inne podejście, ja troszkę jestem bardziej zwolenniczką tego, żeby tą asystenturą zajmowały się osoby na zlecenie, bo z całą sympatią dla wolontariuszy jednak ktoś, kto jest wolontariuszem ma tę furtkę. Ja się tylko zapisałem, to ja najwyżej nie przyjdę, no ja nie mogę sobie na to pozwolić po prostu. Miałam raz taką sytuację, to był wypadek losowy i to było bardzo dla mnie niefajne przeżycie, czyli osoba niewidoma czekała po prostu na przystanku, okazało się, że dziewczyna, która miała asystować, skręciła nogę. Bardzo jej współczuję, spotkałam się też ze zrozumieniem, ale w takiej sytuacji nic nie zrobimy już. Więc ja uważam, że mimo wszystko jednak ta praca na zlecenie daje poczucie odpowiedzialności trochę za to, co robimy. Ale już tak idąc szerzej, ja trochę myślę tak też z projektami, czyli co przy danym projekcie się sprawdza, czyli jak zawsze mam skojarzenie, nie wiem, Misteria Paschalia, festiwal Misteria Paschalia, festiwal muzyki dawnej, robimy wystawę w Pałacu Potockich,  teraz jest drugi raz, to są wystawy dawnych instrumentów, bardzo dobrze sprawdzają się oprowadzania z warsztatami, robimy to dla dzieci, robimy to też dla placówek specjalnych. W zeszłym roku mieliśmy to silnie rozbudowane. Robimy też oprowadzanie z audiodeskrypcją. Tam też jest oczywiście asysta. To są fajne rzeczy, to rzeczywiście się sprawdza. Na koncerty też dajemy wybór, kto chce przyjść, jeżeli chce asystę, to sobie wpisujemy w harmonogram i tak to staramy się zrobić. I właściwie nie możemy tam zrobić np. pętli indukcyjnych, bo to wszystko to są koncerty akustyczne. Więc jak gdyby idziemy w takim kierunku, że ja wiem jak gdyby co się sprawdza przy danym festiwalu. Oczywiście to wszystko można rozszerzyć potem, ale jak gdyby pod tym względem akurat np. festiwal Misteria Paschalia się sprawdza w taki sposób. FMF, no tu już mam zawsze to skojarzenie, jeżeli jest pokaz symultaniczny z muzyką na żywo, no to wtedy ta audiodeskrypcja, tłumaczenie, pętla, jeżeli się da, plus robimy jeszcze inne rzeczy, bo robimy też kino plenerowe, też chcemy zrobić z tłumaczeniem i z pętlą indukcyjną, ale tutaj od razu dodam jedną rzecz. Na przykład ja mam takie myślenie i w tym roku robimy w ogóle dużo pokazów filmowych, bo dostaliśmy też dofinansowanie z Ministerstwa Kultury Dostępnej i robimy dostępne pokazy, ale jak ja zaczęłam sobie liczyć, to tych pokazów jest dużo. I w pewnym momencie miałam taki przesyt, nie ten organizacyjny dla mnie, tylko to, żeby ci ludzie przyszli, bo w momencie, kiedy ja chcę zrobić w ramach festiwalu muzyki filmowej, chcemy zrobić w piątek wieczorem pokaz z audiodeskrypcją, tłumaczeniem, napisami, pętlą indukcyjną. I potem na przykład w niedzielę. I ja już stwierdziłam, nie będę robić audiodeskrypcji. Nie dlatego, że mi się nie chce i nawet nie dlatego, że do końca na przykład mogłoby nie być pieniędzy, no oczywiście tych pieniędzy zawsze brakuje. Ale ja nie mogę też tak ciągnąć ludzi… Nie wiem, no może się mylę, ale w piątek, potem przyjdźcie w niedzielę, potem przyjdźcie, nie wiem, w poniedziałek idźcie na wystawę z oprowadzaniem. Potem, jak gdyby ja mam to myślenie, to że w Krakowie się dzieje bardzo dużo rzeczy i my musimy brać pod uwagę to, że każda z tych osób pracuje, ma swoją rodzinę, ma swoje obowiązki, czy ja jako osoba pracująca w kulturze, no przyznam szczerze, że ja nie mam czasu na chodzenie. Ja mieszkam jeszcze poza Krakowem, mam swoją rodzinę, mam swoje dziecko ośmioletnie, które muszę przyprowadzić, odprowadzić. Mam dużo pracy, mam ogród, którym muszę się zajmować. Myślę o tym i mam to ciągle z tyłu głowy, że to są tacy sami ludzie jak ja. I oni nie mogą chodzić na pokazy, oprowadzania, no Bóg wie co, bo tego jest za dużo. No musimy to trochę dawkować. Ja nie mówię, żebyśmy nie robili tych rzeczy, tylko sami jeżeli organizujemy jakieś wydarzenie, to sobie to podzielmy. Bo ja wiem, że potem, znowu już w maju będziemy robili pokazy. Potem będziemy robili te pokazy z Kultury Dostępnej, one będą bardziej tak w okresie wakacyjnym. Więc tutaj to chcemy też połączyć z piknikami, żeby tam siedziały różne inne rzeczy, aktywności dla dzieci, dla rodzin, żeby to był taki czas spędzony, taki chill out trochę, taki czas spędzony właśnie na Wesołej, rewitalizowanej. Jak ja to mówię, nawet nie rewitalizujmy tej, nie ożywiajmy jej sztucznie, tylko po prostu starajmy się zrobić coś dla tych mieszkańców, którzy tam są. Bo to trochę o to chodzi, żeby oni wiedzieli, że ta ich dzielnica żyje, a nie jest tylko biednym, poszpitalnym terenem, na którym ktoś chce sztucznie coś wprowadzać. To nie do końca o to chodzi. Więc w każdym razie gdzieś musimy myśleć o tym, żeby też tych wydarzeń trochę, żeby nie było takiego przesytu. Bo w momencie, kiedy będzie tego wszystkiego za dużo, to trochę ludzie może też nie będą przychodzić. Nie wiem, jak gdyby ja wypróbowuję tę metodę w tym roku, żeby jednak nie robić wszystko, wszędzie naraz, bo niestety i tak to widzę, że tak to jest. Ale ja się tutaj rozgadałam o tych pokazach, a miałam iść po kolei o tych… No jak gdyby trochę tak. No jeżeli mamy festiwale na przykład, nie wiem, Miłosza, czy Festiwal Conrada, to są literackie, poetyckie, to tutaj też właśnie staram się, żeby to szło w tę stronę, że mamy podcasty, i żeby wysyłać informacje o tym z linkami do osób z niepełnosprawnością wzroku. Tu mi się kiedyś spodobało, jak jedna dziewczyna w Centrum Nauki i Zmysłów WOMAI, jak byliśmy na takim szkoleniu, na takim team buildingu dla KBF-u i właśnie ona mówiła, że ona bardzo dużo czyta książek, bo ona nie ogląda telewizji. A jakbyśmy się popatrzyli sami na siebie, to my większość czasu spędzamy przed telewizorem, jak chcemy odpocząć. A jak ona chce odpocząć, to po prostu słucha. To zostało mi w głowie, że jak są te podcasty o tych spotkaniach, te  retransmisje radiowe, to żeby takie rzeczy starać się wysyłać, No bo to jest taki fajnie spędzony czas też. Ale właśnie, żeby była ta asysta. Oczywiście jakieś warsztaty. Ja zawsze jestem za tym, żeby robić warsztaty dla dzieci z placówek specjalnych. To u nas bardzo się sprawdza. Właśnie, no mam nadzieję, że to się uda, bo to jest też inna rzecz, którą bym chciała wprowadzić, bo… Moje dwie koleżanki z mojego działu, dział interdyscyplinarny tak się pięknie nazywa. One robią coś takiego, w ubiegłym roku fajnie mi się to sprawdziło, jak Szkoła kultury. Czyli uczymy młodzież, w jaki sposób organizować wydarzenia. Czyli tak naprawdę wykorzystujemy nasz potencjał. U nas jest pełno ludzi, każdy się zajmuje tutaj produkcją, tu brandingiem, tutaj, nie wiem, promocją, komunikacją, dostępnością i tak dalej. I ja w tym roku wymyśliłam i właśnie trzymam kciuki, żeby to się udało, żeby to poszerzyć nie tylko, bo mieliśmy jedną placówkę, jedno liceum, żeby poszerzyć też o młodzieżowe ośrodki socjoterapii na przykład czy wychowawcze. I nie dość, żeby ich nauczyć tego, w jaki sposób zaplanować, zaprogramować dane wydarzenie, ale też, żeby dać im możliwość realizacji. I żeby to już na kolejny rok chciałabym, żeby na przykład przy Wiankach, to się tak sobie wymyśliłyśmy, żeby to się zadziało przy Wiankach, bo wtedy można by było zorganizować ich rękami, ich głowami, może nie rękami, ale ich głowami, żeby oni zaprogramowali fajne wydarzenie, Ale nawet nie dla siebie, nie dla młodzieży, bo młodzież jest ekstremalnie trudnym tematem i wszyscy chcą, żeby młodzież przychodziła na wydarzenie, a ona nie przychodzi. Może warto się zastanowić, czy ona rzeczywiście, jak nie chce przychodzić, to niech nie przychodzi, tylko robi coś innego, po prostu. I dla mnie to jest na takiej zasadzie, że niech oni zaprogramują fajne wydarzenie dla dzieci, dla rodzin, ogólnie na przykład dla mieszkańców, I jeżeli oni będą widzieli efekt tego, to może ich to przekona: A – żeby chodzili na wydarzenia w ogóle, a B – żeby oni nauczyli się już trochę wcześniej jak coś programować, jak myśleć o innych, nie tylko o sobie. Więc mam nadzieję, że to się uda, ale do tego jest potrzebne dofinansowanie.

Ania Żórawska
Znowu jestem zachwycona, jaki jest w tym potencjał i czuję się zainspirowana tym pomysłem, tej Szkoły kultury, zwłaszcza w kontekście dostępności wydarzeń, bo przecież to też jest kobyła, jak zaprogramować. My też robimy Festiwal Kultury bez Barier od 2013 roku i to jest tak ogromne przedsięwzięcie, żeby właśnie raz, żeby tutaj wszystkich skoordynować, żeby zbudować ten program, żeby stworzyć te różne systemy rezerwacji i tak dalej dostępne, jeszcze cyfrowo, plus no cała ta dostępność wydarzeń. To jest w ogóle jeden osobny u nas po prostu, cała i pozycja budżetowa dostępność i osoby od dostępności, które rzeczywiście, ponieważ to jest clue naszego festiwalu, chociaż festiwal jest dla wszystkich, no to to jest największe przedsięwzięcie. Jak skoordynować tłumaczy na kilkaset wydarzeń, których nie ma dużo w Polsce, jak nimi zarządzić, więc to jest zawsze Alicji Szurkiewicz zadanie i ona po prostu staje na rzęsach. I jak już zrobi, to tak zdradzę Państwu kulisy festiwalu, że jak Ali już się te puzzelki wszystkie ułożą i jej się tak zepną w tej tabelce, to ona wtedy świętuje. Naprawdę, to ona wtedy jest taka dumna, że jej się to udało, że mówi, że czeka na ten moment i tę ekscytację, chociaż kazałam jej może tą komuś oddać, żeby trochę miała mniej, to powiedziała, że tego nie odda, bo lubi ten moment, kiedy jej to się wszystko układa, nawet przy tej skali. Ale doceniam bardzo za ten pomysł, żeby być może właśnie uczyć, zwłaszcza dzisiaj dzieci takiej sprawczości, w ogóle tego, żeby miały może poczucie ile to pracy kosztuje. Też mam dwójkę dzieci i rzeczywiście widzę, że na szczęście mają to szczęście, żeby żyć w takich czasach, że naprawdę jest dobrze. I ja widzę, że ja byłam bardziej ciekawa świata. Ja chciałam wychodzić z domu i doświadczać, bo nie miałam Internetu, pewnie z tego to powodu. A teraz widzę, jak mi trudno cokolwiek zrobić na zewnątrz, poza domem. I jak już ich wyciągnę, to super zadziała. Natomiast ten moment wyjścia z domu jest naprawdę trudny. I myślę sobie, że gdyby były takie warsztaty właśnie, żeby tego uczyć, to jeszcze na poziomie dostępności wydarzeń, to tak mnie Basiu zainspirowałaś, więc sobie pozwolę powiedzieć, to by było przepiękne, bo tutaj już byśmy uczyły tej wrażliwości, co trzeba na takim wydarzeniu zapewnić. I czasem to są drobne rzeczy. Na przykład coś, o czym mówię bardzo często, bo to jest miejsce, w którym się potykamy najczęściej w dostępności wydarzeń, nawet na poziomie ministerialnym, więc tutaj puszczam oczko do wszystkich kolegów, koleżanek z ministerstw – przestrzeń gastronomiczna cateringu. Jak zapominamy o stołach z niższym blatem, nie tylko tych koktajlowych, takich gdzie możemy sobie przy bankiecie na stojąco zjeść, ale o osobach poruszających się na wózkach albo o osobach niższym wzroście. To jest jedna z rzeczy. Zapominamy też o osobach niewidomych, na przykład przy obsłudze ekspresu do kawy, albo właśnie przy nakładaniu sobie tych finger food, wszystkich małych potraw, prawda, więc to takie rzeczy nam umykają po prostu i myślę, że to by było fajne dla dzieci i chyba takie ekscytujące, bo to jest takie właśnie trochę układanie gry strategicznej, może jakieś RPGa trzeba zrobić o dostępnych wydarzeniach, myślę sobie, że tutaj znaleźliby się koneserzy. Jeszcze wrócę do asysty, bo to też mnie u was zachwyciło na stronie i wiem od Krakowskiej Sieci Dostępności, którą serdecznie tutaj możemy pozdrowić. Wiem, że właśnie ty i KBF płacicie asystentom. I myślę sobie, że z jednej strony to jest fantastyczne, dlatego że my naprawdę potrzebujemy tego rozwiązania, mówię o rozwiązaniu, tych osób do jakościowej obsługi naszego widza,  jakościowej, dlatego stoję za tobą murem, bo nam też na festiwalu się zdarza, że ktoś się nie stawi, a my mamy wolontariuszy, póki co. Natomiast rozważamy już te opcje, czy by tego jakoś nie zapewniać, bo jest to po prostu bardzo trudne, zwłaszcza, że ta liczba wolontariuszy nam się bardzo kurczy. I nie wiem, czy to są takie czasy, czy co się dzieje, ale mamy coraz mniej osób chętnych do pracy wolontariackiej. Jeszcze jest kwestia tego, że teraz się coraz częściej i gęściej mówi o asystencji osobistej. Osoby się szkolą dokładnie z tego, żeby być asystentami dla osób z niepełnosprawnością, więc zawsze mogłyby sobie też dorobić. Myślę, że to jest w ogóle przyszłość i że tej zmiany nie unikniemy. Chociaż czuję wielki ból w sercu jeśli chodzi o to, że ten wolontariat mam wrażenie w najbliższym otoczeniu zanika, bo sama byłam wolontariuszką przez 8 lat w Fundacji Mam Marzenie i zawsze było mi to bliskie i ta wartość jakoś tam gdzieś we mnie jest. To co mnie jeszcze zainteresowało, powiedziałaś, że macie swój własny system sprzedaży biletów. A w ogóle jeśli chodzi o takie produkcje, takie wielkie wydarzenia, to rzeczywiście nawet na poziomie naszego festiwalu najtrudniejsza jest właśnie rezerwacja miejsc, zakup biletów, skoordynowanie tego, bo powiem Państwu z czym my się mierzymy i może osoby, które w ogóle są partnerami na festiwalu posłuchają i zrozumieją. Bardzo często mamy taką sytuację na festiwalu, że obligatoryjnie u nas trzeba zrobić rezerwację przez stronę festiwalową. Natomiast już zakup biletu jest wyjaśniony jak trzeba go dokonać. Dlaczego tak? Bo buntują się instytucje kultury. Dlaczego to jest przez Was? A dlatego, żeby osoby nie chodziły do tych 89 partnerów po stronach i szukały, gdzie mają zrobić rezerwację. Zwłaszcza, że tam w tych prawdopodobnie 87 jest niedostępność cyfrowa na stronie. Więc nigdy nie dotrą do tej rezerwacji i do możliwości zrobienia rezerwacji. I dlatego nasza strona to jest strona rezerwacji. To jest system rezerwacji z opisanymi wydarzeniami, na które można się zapisać. Jak to jest Basiu u was? Jak sobie radzicie z tym wyzwaniem, jakim jest rezerwacja, nie wiem, być może zbieranie potrzeb na poziomie rezerwacji i zakup biletów? Czy spotkaliście się z jakimiś barierami tutaj, na tym poziomie?

Basia Zając
Myślę, że… Przez chwilę się zastanawiałam, jak odpowiedzieć. Bo z tego, co wiem, jednak… ta platforma sprzedażowa też nie jest do końca dostępna. I tutaj mamy takie rozwiązanie, nawet to ostatnio zmieniałyśmy, przeformułowywałyśmy z koleżanką z działu sprzedaży, zresztą dziewczyną, która w ogóle przez lata pracowała w jednej z fundacji, więc ona gdzieś tam z tyłu głowy też takie rzeczy ma.  Ja nie lubię wykluczania, trochę tak robiliśmy w ubiegłym roku, czyli na zasadzie takiej, jeżeli chcesz kupić bilet na wydarzenie z audiodeskrypcją…Może akurat audiodeskrypcja nie, no bo przez ten system, tę aplikację Audiomovie, no to każdy może siedzieć gdzie chce tak naprawdę, bo tutaj nie trzeba wydawać słuchawek, niczego, no bo to każdy jest jak gdyby zależny sam od siebie po prostu, bo ma swojego smartfona, ma swoje słuchawki. Ale żeby nie wyznaczać miejsc dla osób z niepełnosprawnością i jak gdyby nie wyłączać też do końca tych biletów ze sprzedaży. W związku z tym na przykład jest to zrobione na takiej zasadzie, że oprócz tam niektórych miejsc, tak jak jest pętla indukcyjna na przykład, no bo to jest rzeczywiście wyznaczony sektor, no musi być, to np. dla osób z niepełnosprawnością wzroku, to każdy może sobie kupić ten bilet tam, gdzie chce, ale jeżeli ktoś potrzebuje wsparcia przy zakupie biletu, to ma podany adres, telefon, konkretne imię i nazwisko do osoby, do której się zwraca i wtedy jest prowadzony krok po kroku. Bo to też nie może być tak, że jeżeli ktoś ma niepełnosprawność wzroku, to on może siedzieć tylko w wyznaczonym sektorze, koniec, kropka. I jak gdyby też nie może sobie kupić normalnie tego biletu, no dajmy ludziom jednak tę samodzielność. Ale nie zmienia to faktu, że strona też nie jest do końca dostępna. Więc no jak gdyby, no też się ciągle, jeżeli chodzi o dostępność cyfrową, no to się borykamy. Myślę, że jak wiele, wiele instytucji, wiele, które ma też wiele stron internetowych, no bo to też proszę zrozumieć, my nie mamy jednej strony internetowej, tylko dwadzieścia, dwadzieścia plus dwie takie, że tak powiem dodatkowe, więc tutaj gdzieś to wszystko trzeba zaopiekować, a to jak gdyby, i to nie oddaje jak gdyby skali tych wydarzeń, no bo część też wydarzeń ma swoje podstrony na KBFie, czyli nie wiem, są to na przykład, w tym momencie jeszcze Apteka designu czy Wianki, to nie są osobne strony internetowe, tylko to są takie podstrony, którymi trzeba się zająć, więc jakby to też trochę oddaje skalę tego, czym my się zajmujemy, bo to są festiwale muzyczne, to jest cała działalność Kraków Film Commission, czyli ta filmowa, to są też te premiery filmowe, ten fundusz wsparcia dla filmowców, to są, to jest dział literacki i Kraków Miasto Literatury UNESCO, to jest wsparcie księgarni,  to jest właśnie cała Wesoła, ta rewitalizacja dzielnicy, Apteka designu, No sama się zacukałam, co my tam jeszcze mamy. No właśnie, więc jak gdyby my tego naprawdę mamy dużo i staramy się to robić jak najlepiej. O, Ania mi zawiera już, że chce sama coś powiedzieć.

Ania Żórawska
Tak, jeden komentarz taki, który być może jest nadzieją.
A propos dostępności cyfrowej i zwłaszcza systemów sprzedaży, które są rzeczywiście i tutaj słusznie Basiu powiedziałaś, więc myślę, że może ktoś powie, Jeśli to mówi Basia, to ja odetchnę z ulgą, bo ona też ma niedostępną stronę cyfrową, tą sprzedażową, bo tak jest. Cały czas te systemy sprzedażowe są bardzo trudne, jeśli chodzi o dostępność cyfrową, ale jest nadzieja. Ja widzę ogromną nadzieję w związku z wejściem 28 czerwca tego roku, 2025, Polskiego Aktu o Dostępności. gdzie będzie zobowiązany e-commerce, również tutaj różnego rodzaju produkty cyfrowe do tego, żeby były dostępne. Rozmawiamy o tym na poziomie grupy do spraw wdrożenia EAA właśnie przy Radzie Dostępności, przy Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej, żeby też ten temat po prostu naświetlić, że kultura, branża rozrywki, czasu wolnego, jak to jest tam nazywane, ma duże wyzwanie w skali sprzedaży, rezerwacji miejsc, Bo to też jest właśnie ten temat, który jest podejmowany. I złapałam się za głowę, jak powiedziałaś, 20 stron plus podstrony. I powiedzmy sobie jeszcze tylko krótko skala. Bo ja zadałam tobie to pytanie, ale niech też wszyscy usłyszą. Ile osób pracuje w KBF-ie?

Basia Zając
Prawie 150. Nie chcę tutaj mówić dokładnej liczby, bo mogę się pomylić, ale prawie 150.

Ania Żórawska
Ile osób z tych 150 zajmuje się dostępnością?

Basia Zając
Naprawdę mam odpowiedź na to pytanie? Ja się zajmuję dostępnością. I oczywiście mam wsparcie moich cudownych kolegów, koleżanek z działu. Nie mówię, że nie mam też wsparcia osób, które zajmują się zupełnie innymi działami i jak gdyby współpracują ze mną. Ale ogólnie rzecz biorąc, dostępność no jednak zasadza się na tej jednej osobie i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Nie mówię tego jako zarzut, nie mówię tego jako chwalenie się, po prostu uważam, że można tak działać, tylko trzeba mieć wsparcie wśród innych.

Ania Żórawska
Basiu, no to muszę dopytać o to, bo myślę, że tutaj by mnie wszyscy zlinczowali po drugiej stronie, gdybym nie dopytała, nie wierciła dziury w brzuchu. Jak wygląda wsparcie na poziomie zespołu  dla Ciebie? Co to oznacza? Jak też ty budowałaś to poczucie zaangażowania w tym zespole? Czy na przykład robiłaś szkolenia? No bo trochę wiem ze strony, że tak,  że szkolicie się, że cały czas uzupełniacie kompetencje. I jak… Dwa pytania tu są. Jak ty budujesz zaangażowanie na poziomie zespołu i kto tak naprawdę jest dla ciebie wsparciem?

Basia Zając
To jeżeli chodzi o szkolenia, to rzeczywiście my mamy taki system, że każdy nowy pracownik albo każdy wracający też z urlopu, no bo też sporo pań u nas pracuje i wiadomo jak to wygląda, to ma adaptację nowego pracownika i wtedy jest robione szkolenie, jak to ładnie określiła ostatnio moja koleżanka Ola jest to pogadanka. Nie wiem, czy to do końca jest pogadanka, ale rzeczywiście to jest takie szkolenie z savoir vivre osób z niepełnosprawnościami. Dodatkowo, jeżeli tylko jest taka okazja, rzeczywiście staramy się robić takie szkolenia, jak na przykład dzięki współpracy z Centrum WOMAI zrobiliśmy taki team building, albo są też takie warsztaty, no w ramach dofinansowań, no jak tylko, że tak powiem, nam się udaje, to robimy. Teraz, bo od razu się pochwalę, uważam, że to jest super rzecz, że 9 kwietnia, na pewno kojarzycie Sensorycznie i na Serio, to jest robione przez Fundację Per Aspera, przez pan Piotr Kowalski się skontaktował z nami też, no jak gdyby robimy, jakoś współpracujemy na pewnych polach, ale dzięki temu, że od ubiegłego miesiąca, od lutego, W lutym było pierwsze spotkanie Na serio o dostępności, to 9 kwietnia będzie spotkanie w Aptece Designu i będzie dotyczyło ewakuacji osób z niepełnosprawnościami. gdzie zostanie zaproszona Fundacja Brak Barier, będzie ratownik medyczny i nasi pracownicy też mogą w tym wziąć udział. W jakiś sposób sobie to rozwiązaliśmy i jest też zainteresowanie tym. Więc to jest jak gdyby na takiej zasadzie, że gdzie można, to szukam takich szkoleń, bo jednak nie ukrywam, że szkolenia z dostępności są drogie. Więc raczej staramy się to właśnie robić z dofinansowań. A odpowiedź na Twoje drugie pytanie, jak ja to robię? Wcześniej bym odpowiedziała, że, brzydko mówiąc, jestem upierdliwa. A w tym momencie chyba trochę przestałam być upierdliwa. Mam wrażenie, że bardziej, że rzeczywiście tego było na tyle dużo, ale ludzie zaczęli o tym myśleć. Na początku było rzeczywiście myślenie, po co, Jezus Maria, co ona mi tam znowu gada. Ale potem zaczęło się rzeczywiście włączanie tej dostępności w myślenie projektowe. Budżet na dostępność. Ale to był naprawdę długi proces. A w tym momencie powiem szczerze, że wolę być elastyczna. Bo w momencie, kiedy czegoś się nie da zrobić, ja nie będę stała nad kimś z batem, tylko staram się szukać rozwiązań. I uważam, że jednak to przejście od upierdliwości do elastyczności jest lepsze. Ale może też dlatego, że ja mogę robić dużo rzeczy. Jeżeli nie zrobię jednej rzeczy, to staram się zrobić drugą. Więc to też nie jest tak, że ja będę się upierać na siłę i kogoś po prostu robić produkcyjnie. Nie zawsze każda rzecz jest możliwa. To podam taki przykład koncert plenerowy. I scena nie jest duża. I w momencie, kiedy ja bym chciała zrobić taką strefę dostępności z pętlą, z tłumaczeniem, to albo dam tłumacza do tej strefy, i wtedy on nie jest tak widoczny z daleka, czyli muszę ludzi znowu stłoczyć w jednym miejscu. Lepiej byłoby go dać na przykład na scenę, ale nie ma miejsca, bo tam są artyści, bo są muzycy. Mogłabym go dać też gdzieś indziej i mieć realizację kamerową, no ale znowu to kosztuje. Więc to wszystko jest zależne i w momencie, kiedy ktoś mi powie, ale naprawdę Basia nie da rady, to ja mu powiem OK. ale postarajmy się to zrobić w przyszłym roku. Bardzo często się dzieje tak, że w następnym roku też nie ma pieniędzy na większą scenę i znowu się stykamy z tym samym, ale jak gdyby to myślenie już jest, czyli na zasadzie, ale słuchaj, bo my mamy taką scenę, myślisz, żeby się udało jednak tego tłumaczać, dać gdzieś indziej, więc jak gdyby już to myślenie się pojawia, więc to nie można też tak myśleć, że ja chcę robić dostępność i wszyscy mają się do mnie dostosować i też nie na zasadzie robimy festiwale i ja okej, no dostosuję się do was, nie, no ja staram się drążyć, Ale tak jak mówię, wolę być elastyczna w pewnych kwestiach, bo nie wszystko,wszędzie, naraz.

Ania Żórawska
Ja podpisuję się pod tym wszystkimi tutaj długopisami, które akurat mam jeden, ale zdecydowanie tak. Elastyczność w dostępności. Teraz miałam okazję rok jeździć po różnych instytucjach, rozmawiać z dyrektorami, rozmawiać z koordynatorami dostępności i ta elastyczność jest opłacalna. Dlaczego? Powiem, użyję tego słowa dlatego, że na początku nam się wydaje właśnie, że nic się nie da. Ale jeśli uzbroimy się w cierpliwość i będziemy elastyczni, to zacznie procentować. Procentować na zasadzie przekonywać zespół, to co Ty powiedziałaś, że sami zaczną po prostu coś wymyślać, robić, bo są już takie fajne przykłady. Dwa, nikt nie będzie czuł się atakowany, bo jak jesteśmy atakowani albo troszeczkę tacy właśnie, że to mam zrobić, to mam zrobić, no to się blokuje. I to wychodzi mi bardzo właśnie podczas tych spotkań, że często jak wchodzi koordynator dostępności do instytucji, w kulturze już to się zdarza, że po prostu tylko na to stanowisko, z innej instytucji koordynator do drugiej, bo zmienia pracę, to czasem bierze tą kalka myślową z tej instytucji, w której walczył, przekłada ją na nową instytucję, w której tam nie ma nigdzie walki, ale walczy dalej i dalej jest taki ten… i naprawdę to nie służy nikomu. Nikomu, bo no właśnie, tutaj nic dobrze nie wpływa. Raz, że to atakowanie, narzucanie, ale w tej sytuacji jeszcze nowego pracownika, jak wchodzimy i tutaj chcę to zostawić w podcaście, żeby to też zostało usłyszane. Jeśli jesteśmy nowym pracownikiem, nikt nas nie zna, nikt nas jeszcze nie szanuje za nasze dokonania, a my walczymy i narzucamy ustawę o dostępności, tak nie zrobimy tej zmiany. Od razu mówię. I to niestety już, no są na to dowody, że tak było i to się nie udawało. Potrzebna była zmiana osoby, po prostu. Mimo, że eksperci o dostępności byli znakomici, to ta kalka, myślowa z poprzedniej instytucji nie służy, więc czyśćmy dyski, taka rekomendacja i róbmy elastyczność, to co powiedziałeś Basiu, bo to zaprocentuje. Na koniec naszej rozmowy ja bardzo bym chciała wrócić do jednego wspomnienia, które chyba obie razem przeżywałyśmy. Tak to pamiętam, teraz sobie przypomniałam jak zaczęłaś opowiadać o plenerze, o Wiankach. I widzę te maty. Pamiętasz to wydarzenie i tę ulewę, tak? To jakaś historia była z taką ogromną ulewą, która spadła. I te maty okazały się być nagle rozłożone na całej powierzchni, na imprezie, rozwiązaniem dla wszystkich. Basiu, opowiedz proszę na koniec tę historię.

Basia Zając
Nie wiem czy dokładnie pamiętam w ogóle tą historię, ale to się działo podczas Kraków Culture Summer. To było w Parku Jordana w Krakowie. To było takie trochę zebranie większej ilości festiwali w jednym miejscu. Park Jordana jest przy Błoniach w Krakowie. I tam rzeczywiście było na takiej zasadzie, że mieliśmy przepiękną scenę. Gratulacje dla naszej produkcji. Przepiękna scena i rzeczywiście cała ta powierzchnia dla widowni była wyłożona takimi, nie wiem jak to właściwie nazwać, takie trochę kostki, takie które się ze sobą łączy, takie trochę puzzle. Tylko tutaj jest oczywiście, zawsze wchodzą takie rzeczy jak to, po pierwsze oczywiście to jest drogie, po drugie musi być nawierzchnia w miarę równa pod spodem. Tam my to robiliśmy w parku, więc jak gdyby to się udało, ale w momencie gdybyśmy mieli, nie wiem, po zimie tysiąc kretów by zaatakowało nagle daną łąkę myślę, że to byłoby bardzo ciężkie do realizacji. I to jest rzeczywiście fajna rzecz, bo to jest dla każdego. Bo to rzeczywiście można sobie po tym… Każdy wie jak się chodzi po łące. My w ogóle mamy takie szczęście np. z Wiankami, że zawsze gdzieś nam tu… Pamiętam sobie zawsze moją koleżankę Elę, która zawsze mówiła: ciekawa jestem, o której spadnie deszcz? Zawsze gdzieś ten deszcz musi się pojawić i tak wszystko fajnie wychodzi. Ale no musi być ten deszcz, muszą być te namioty zmoczone, musi być to trawsko, to nie wiem, to błoto, które się pojawi. Więc rzeczywiście takie maty są fajnym rozwiązaniem. Tam wtedy lało. Tam tak mocno lało. Rzeczywiście ta pogoda była tak. Ale z tym mam akurat inne wspomnienie, bo mieliśmy tam, mieliśmy podejście, tam była pętla indukcyjna, taką strefę dostępności. I tam też był tłumacz i mieliśmy, była taka cała grupa  z Polskiego Związku Głuchych razem z Adamem, którego serdecznie pozdrawiam. I przez tą brzydką pogodę było na tyle dużo miejsca na całej widowni, na początku, bo później to się tych ludzi zebrało sporo, że oni wszyscy z tej strefy, gdzie było na podwyższeniu, że fajnie było widać wszystko, oni wszyscy przeszli pod scenę. Całą wielką grupę, te kilkadziesiąt osób głuchych, które przy tych głośnikach odczuwały te drgania, to było takie fajne, w wiankach na głowie. Piękne zdjęcia stamtąd są, zawsze mamy bardzo ładne zdjęcia. Ale rzeczywiście tam są piękne te zdjęcia takiego doświadczania tej muzyki. Można pożyczyć kamizelki oczywiście, ale trzeba mieć na to pieniądze, są różne inne rzeczy z tym powiązane. A tutaj było takie czyste doświadczenie tej muzyki właśnie poprzez wibracje i takie zupełnie naturalne, które wyszło zupełnie, no gdzieś tam była oczywiście ta strefa, w której nie było w pewnym momencie nikogo, był tylko Darek z fundacji. Ale, bo wszyscy się przemieścili tam, pod tą scenę, ale to było fajne, ja akurat to dobrze wspominam, bo rzeczywiście to jest takie… Zawsze tłumaczę, w jaki sposób na przykład, to jest to, co na szkoleniach też się pojawia, że w jaki sposób zwrócić uwagę osoby głuchej i tam jest, że jak jest większa ilość osób w pomieszczeniu, to że można na przykład uderzać w stół czy tupać w podłogę i zawsze podaję ten przykład, że ale wiecie, bo myśmy mieli taką sytuację i tak dalej, i tak dalej. Więc myślę, że tutaj to się nam powiązały te wspomnienia akurat. Ale jeżeli jest gdzieś taka możliwość, to oczywiście polecam taką fajną nawierzchnię, po której można się poruszać.

Ania Żórawska
U was ta sytuacja była wyjątkowa. Właśnie tak jak powiedziałaś, z tego powodu była cała przestrzeń tymi matami wyłożona. Cała ta trawa. I pamiętam takie zdanie, że rodzice z wózkami, z dziecięcymi wózkami po prostu bez problemu  tam wchodzili. Wszyscy mieli czyste buty, żadnego błota i to było takie właśnie wszyscy razem w jednej przestrzeni prawie jak na stadionie po prostu. No i ten twój entuzjazm na koniec jest cudowny. Muszę sobie jeszcze tutaj przywołać jedno pytanie, które miałam i to będzie też taka, myślę, ciekawa rzecz na koniec, bo jedna rzecz mnie nurtuje, o którą nie spytałam. Powiedziałaś, że jesteś jedyną koordynatorką o dostępności tutaj, oczywiście przy wsparciu zespołu, że imprez wymieniłaś tyle, że pewnie żaden słuchacz tego nie zapamiętał, ale polecam bardzo stronę KBF, żeby zrozumieć skalę. 20 stron internetowych i podstrony i współpracy i w ogóle. Tysiące ludzi, które Was odwiedza. Basiu, czy ty tylko zajmujesz się dostępnością, bo jesteś w dziale interdyscyplinarnym, tak? Czy ty zajmujesz się tylko dostępnością, czy jeszcze czymś tutaj w KBF-ie?

Basia Zając
To znaczy, jeżeli chodzi o zakres obowiązków, no to tylko dostępnością. Każdemu polecam. Uważam, że to nie jest tak, że trzeba na pół etatu albo na jedną czwartą się tym zajmować, bo to nie jest do ogarnięcia. Albo nie będziemy tego robili po prostu w pełni. Ale to nie zmienia faktu, że są inne wydarzenia, które robimy, typu, nie wiem, programujemy piknik. To ja nie powiem, że… Ale ja nie będę się tym zajmować, bo ja się zajmuję dostępnością. Nie ma tłumaczenia migowego, to… To nie jest mój problem. No nie, no jak gdyby ja w ogóle lubię pracę kreatywną, nie ukrywam. Wolę nawet pracę kreatywną od realizacji, przyznaję to zawsze. To nie znaczy, że nie chodzę na te wydarzenia i nie pilnuję wszystkiego, ale wolę jednak siedzieć na przykład w zaciszu domowym i sobie coś programować. Dlatego bardzo lubię dofinansowania. I myślę, że to przeklinają mnie też, bo ja w tym roku jak policzyłam to 4 plus 1 było pod koniec roku na projektowaniu uniwersalne w kulturze, które udało nam się zdobyć, super. Ale no już napisałam 3 czy 4, więc ja lubię taką pracę. Ale ogólnie rzecz biorąc, no uważam, że to jest podstawa, no trzeba się zajmować z tą dostępnością od początku do końca.

Ania Żórawska
Na koniec, jakie masz marzenie w dostępności?

Basia Zając
Trochę się nauczyłam, żeby nie mieć marzeń, tylko realizować zadania. Po prostu.

Ania Żórawska
Cała Basia Zając. Basiu, dziękuję Ci przepięknie za mnóstwo konkretów, mnóstwo przykładów. Też tych potknięć i uczenia się po drodze. Myślę, że naprawdę wspaniała, inspirująca historia. Dziękuję z całego serca, że byłaś tutaj dzisiaj ze mną.

Basia Zając
A ja dziękuję Tobie. Za Twój uśmiech.

Ania Żórawska
Dziękuję za uśmiech, również Tobie. I za wspólne łzy, bo jednak były łzy.

Basia Zając
Jednak były. Były.

Ania Żórawska
Dziękuję Ci za wysłuchanie podcastu Aż Dostępność, który realizuję w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zapraszam Cię do kolejnego odcinka oraz do dołączenia do sieci liderów i liderek dostępności.