Przejdź do menu głównego Przejdź do treści Przejdź do wyszukiwarki

Artykuł

24
kwi
2025

Transkrypcja do podcastu AŻ Dostępność. Sinfonia Varsovia

Ania Żórawska zaprasza do rozmów o dostępności w podcaście „AŻ dostępność”.

Rozmowa z Olgą Curzydło, specjalistką obsługi publiczności i koordynatorką dostępności w Sinfonii Varsovii w Warszawie. 
Główne wątki rozmowy:

  • Kraków czy Warszawa? Gdzie lepiej robić dostępność?

  • duety w dostępności;

  • prawo do spontaniczności;

  • klaskać czy nie klaskać – czyli słów kilka o koncertowej etykiecie;

  • czy muzyka klasyczna może być dostępna?

  • hasło: możesz mniej;
  • wypalenie zawodowe w dostępności;

Podcast zrealizowany w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Zapraszam do słuchania!

 

TRANSKRYPCJA PODCASTU

 

Ania Żórawska

 

AŻ Dostępność do podcast o ludziach, którzy robią dostępność. To szczere rozmowy o sukcesach, porażkach, byciu docenianym i poczuciu sprawczości w dostępności. Cześć, tu Ania Żórawska. Zapraszam cię gorąco do wzmacniania się w dostępności.

 

Ania Żórawska

Olga Curzydło, koordynatorka do spraw dostępności. Kiedyś w Cricotece w Krakowie. Dzisiaj osoba koordynująca dostępność w Sinfonii Varsovii w Warszawie. Cześć Olga.

 

Olga Curzydło

Zaprasza na podcast Ani Żórawskiej AŻ Dostępność.

 

Ania Żórawska

Możesz zaprosić of course [śmiech]

 

Olga Curzydło

Bo zapomniałaś się ty przedstawić, więc ja powiem, że jestem gościnią wspaniałej Ani Żórawskiej.

 

Ania Żórawska

A ja jestem słuchaczką i tylko i wyłącznie prowadzącą ten wywiad z jedną z naprawdę najlepszych koordynatorek dostępności, którą cechują uważność, zaangażowanie osób samorzeczniczych do działań. Dbałość o swoje zdrowie psychiczne i docenianie innych wokół siebie. Więc drodzy państwo, Olga Curzydło, która podzieli się swoją historią w dostępności, różnorodnością działań od działań performatywnych, sztuki i twórczości Tadeusza Kantora do muzyki klasycznej w Sinfonii Varsovii w Warszawie. Olga, jak to było na początku, od czego się zaczyna twoja historia z dostępnością?

 

Olga Curzydło

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, czyli w Krakowie, tak ta historia zaczęła się już  dawno, dawno temu, rzeczywiście, czyli w 2016, 2017 roku. W siedemnastym roku przyjechała Fundacja Kultury bez Barier ze swoim Rajdem Kultury bez Barier i po prostu przejęli instytucję na jeden dzień, zwiedzili, zobaczyli, dotykali i posprawdzali. 

 

Ania Żórawska

I zwyciężyli [śmiech]

 

Olga Curzydło

Pomachali rękami, jak pewnie niektórzy wtedy mówili, bo właśnie wtedy jeszcze nie do końca wiedzieliśmy, nie mieliśmy narzędzi, wiedzy, jeśli chodzi o dostępność, takiej, jaką potem zaczęliśmy jako instytucja zdobywać. Natomiast wcześniej, zanim ta Fundacja przyjechała i zdobyła Cricotekę i podbiła serca, po prostu myślę, że tak to należy nazwać, to Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, czyli organizator Cricoteki, instytucja, która sprawuje nadzór nad tą i kilkunastoma innymi instytucjami kultury w Małopolsce wymyśliła, że trzeba powołać łączników dostępności. Potem, po jakimś czasie, to zostało przemianowane na koordynatorów dostępności i na początku też nikt nie miał pojęcia, o co chodzi. Jakieś losowe osoby były wyznaczane “Pani się zajmuje edukacją, to pani pójdzie albo pan się zajmuje publicznością, to pan pójdzie”. No i mniej więcej na tej zasadzie na początku kilka osób z tych różnych instytucji się zaczęło spotykać, a potem rzeczywiście ten projekt razem z nami,  właśnie pracownikami, pracowniczkami instytucji kultury, rozwijał się i zdobywał wiedzę i i wspólnie wszyscy staraliśmy się czynić Małopolskę dostępną. Bardzo to górnolotnie brzmi, ale to jest naprawdę projekt nie do przecenienia, który sprawił, że instytucje Kultury w Małopolsce miały naprawdę ogromną szansę się rozwinąć.

 

Ania Żórawska

Jakie działania charakteryzowały od samego początku program Małopolska.Kultura Wrażliwa?

 

Olga Curzydło

Tak, o właśnie, bo tak nazwany został projekt właściwie chyba na samym początku. 

I on zaczął się przede wszystkim, przynajmniej z mojej perspektywy, to były pierwsze rzeczy, w których brałam udział od szkoleń, od szkoleń z savoir vivre, pierwszego kontaktu, jakkolwiek tego nie nazwiemy. Były te szkolenia, które pozwalały pracownikom instytucji na różnych poziomach, z różnych pionów, poznać osoby z niepełnosprawnościami, poznać ich potrzeby, bariery i zrozumieć i zacząć myśleć o tym, co można zmienić w tych miejscach, z których jesteśmy, w których pracujemy. Więc właśnie w moim przypadku, na samym początku było szkolenie z dostępności. Przede wszystkim szkolenie z Robertem Więckowskim, które pamiętam.

 

A potem niby już coś tam wiedziałem, niby już coś wiedzieliśmy, ale tak naprawdę przyjechała Fundacja Kultury bez Barier i z bardzo różnorodną grupą po prostu powiedziała, pokażcie nam, co macie, i to było rzeczywiście takie wydarzenie, gdzie nie do końca jeszcze wszystko wiedzieliśmy, a wręcz bardzo mało wiedzieliśmy, ale gdzieś nasz, nie wiem, trochę właśnie tej awangardowej twórczości Kantora, trochę improwizacji, pozwoliło nam pokazać z jednej strony wystawę, z drugiej strony działania wtedy koncertowe. Wtedy mieliśmy próby do koncertu muzyki współczesnej i wspaniałe pomysły, które pojawiały się z każdej strony. Jak te wszystkie rzeczy udostępnić? A na koniec było wielkie zbiorowe krytykowanie [śmiech], oczywiście nie, to znaczy, oczywiście było spotkanie, którym, tak jak wiem, kończyliście spotkania w ramach rajdów, gdzie podsumowywaliście tę wizytę, mówiliście nam, co było super, co było nie tak bardzo super, co jest do poprawienia. I rzeczywiście, to była bardzo duża dla nas nauczka. I na tej podstawie, ale też na podstawie, no właśnie, gdzieś tam tych działań, które, które jednocześnie działy się dzięki organizatorowi zaczęliśmy z tą dostępnością działać i ja właśnie wtedy stwierdziłam, że chyba chcę się tym zajmować, bo tu jest strasznie dużo do zrobienia. I powiedziałam Basi Pasterak, która była tą wymuszoną przez urząd koordynatorką.

 

Ania Żórawska

Tą najpierw łączniczką, tak?

 

Olga Curzydło

Tak zwaną, tak, najpierw łączniczką dostępności, że w sumie to ona tego sama nie powinna robić i musimy to robić razem. Ja zajmowałam się wtedy publicznością i organizacją projektów wydarzeń, także miałam tę perspektywę. Basia była przede wszystkim edukatorką i zajmowała się projektami edukacyjnymi. No i w tym tandemie pracowałyśmy przez kilka lat w różnym stopniu, próbując rozwijać dostępność różnymi metodami, ucząc się od odbiorców, od organizacji pozarządowych, z którymi współpracowałyśmy, od innych koordynatorów dostępności. I tak, i tutaj postawię kropkę, ale zaraz powiem jeszcze, że poza Urzędem Marszałkowskim, który nas zmuszał trochę do dostępności, w sensie pozytywnym, w pewnym momencie też ten projekt przejął w organizację Małopolski Instytut Kultury (MIK) i bez tej instytucji myślę, że tak daleko Małopolska. Kultura Wrażliwa by nie zaszła, bo w bardzo mądry sposób było, jest nadal prowadzone wsparcie dla instytucji. I MIK ma ogromne w tym zasługi, że ten projekt dalej żyje, że dalej to wsparcie jest udzielane i pokazuje też taką właśnie perspektywę, w sensie, tak, tak ja to odczytuję i tak myślę, że pokazuje urzędowi perspektywę pracowników kultury i jest taką instytucją, która to wszystko spina pod wodzami, właściwie w tym projekcie od początku, Tomka Włodarskiego, który jest, no takim rzeczywiście nie wiem, czy można powiedzieć, że jest fundamentem, ale trochę jest tej dostępności.

 

Ania Żórawska

Myślę, że trzeba oddać Tomaszowi, naprawdę, Tomku serdecznie cię tutaj obie pozdrawiamy. Ja tak widzę Tomka w ogóle nawet w relacji i w tym projekcie, ale dzisiaj też,  jak często ze sobą rozmawiamy, on jest taką dla mnie osobą, no właśnie, mentorem, wsparciem, z którym zawsze mogę wymienić się doświadczeniami. I on rzeczywiście zawsze dbał o te perspektywy, jak ty super ujęłaś, pracownika instytucji kultury, tego, że to jest zarządzanie instytucją, zarządzanie w związku z tym dostępnością w instytucji i trzeba patrzeć na ten temat szeroko. Oprócz Tomasza także była Monika Wiejaczka przecież na samym początku. Ja jeszcze pamiętam te działania, które oprócz tych dla samych instytucji i pracowników, były również działaniami dla dyrektorów. I pamiętam, jak szkoliliśmy lata temu dyrektorów podczas różnych spotkań właśnie w ramach Małopolska. Kultura Wrażliwa  były też mini audyty tak, pamiętam, w Małopolsce.

 

Olga Curzydło

Z naszej perspektywy one nie były mini, one były bardzo poważne i groźne i wszyscy się bali tego, że będzie audyt z urzędu.

 

Ania Żórawska

To niezwykła perspektywa [uśmiech]

 

Olga Curzydło

Tak, no bo one nie były w jakiś sposób, nawet nie wiem, czy nie były oficjalne, no ale na pewno nie było tak, że był audyt i potem po tym audycie były jakieś postanowienia pokontrolne. Nie jest to audyt z Państwowej Inspekcji Pracy, albo jakiejś instytucji tego rodzaju, natomiast przynajmniej u mnie, jeśli chodzi o perspektywę koordynatora dostępności, to był to  taki moment kluczowy w ciągu roku, kiedy wiedzieliśmy, że musimy coś do tego czasu, pewne rzeczy muszą się zadziać i na przykład cały rok nie ma czasu, żeby poprawić, nie wiem, dostępność toalety, zwiększyć kontrast, bo mamy całą białą toaletę i nie ma absolutnie żadnego rozróżnienia. 

 

Ania Żórawska

Pamiętam wasze toalety z rajdu. Teraz jak mi to powiedziałaś, pamiętam tę biel, że nie wiedziałam, gdzie mam mydelniczkę, kompletnie nic tam nie wiedziałam. Teraz mi się przypomniało.

 

Olga Curzydło

No więc tak. Jak się zbliżył audyt, to trzeba było nagle przynajmniej wymienić włączniki, wyłączniki światła, żeby były kontrastowe czy przynajmniej coś zrobić, żeby klamka była kontrastowa? I rzeczywiście pamiętam, ja z kolei, chodzenie najpierw po prośbie, a potem właśnie już z taką groźbą, że przyjdzie audyt to musimy naprawdę Tomku Janku, Kasiu, musimy to wymienić. Więc dział administracyjny, na przykład, rzeczywiście się spinał i wymieniał te włączniki, wyłączniki światła,  czy inne rzeczy. Więc tak, czasami, czasami taki kijek jest potrzebny, a czasami potrzebna jest marchewka.

 

Ania Żórawska

W Małopolsce. Kulturze Wrażliwej były marchewki.

 

Olga Curzydło

Mówisz o nagrodach?

 

Ania Żórawska

Mówię o nagrodach.

 

Olga Curzydło

Były takie gale, bardzo piękne. Przychodziła zawsze jakaś osoba z zarządu województwa i rozdawała nam nagrody. A potem był występ artystyczny. Tak, ja to pamiętam, tak, rzeczywiście, były też nagrody czy certyfikaty dla instytucji. Tak było, ale ja myślałam o innej marchewce, czyli o takiej marchewce, która, może nie jest aż tak…No nie wiem, no…

 

Ania Żórawska

Prestiżowa? 

 

Olga Curzydło

Tak, nie jest taka prestiżowa, nie przyznaje się jej na scenie, ale gdzieś jest bardzo ważna, czyli to, że w pewnym momencie również Urząd zapytał przy okazji budżetu, gdzie jest dostępność i w tych budżetach instytucji właśnie od, nawet nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy to nastąpiło. Ale pamiętam właśnie, że nagle się okazało, że w budżetach w każdym projekcie trzeba wyszczególnić zapewnienie dostępności. I to rzeczywiście pokazało, że to jest ważne. Pokazało to Dyrektorom, pokazało księgowym, że trzeba gdzieś znaleźć to miejsce, znaleźć choćby najmniejsze pieniądze czasami, żeby tę dostępność umiejscowić.

 

Ania Żórawska

I mam pytanie tutaj, Olga, coś co mnie bardzo ciekawi i myślę, że słuchaczy również, czy to była dotacja podmiotowa i czy w dotacji podmiotowej mieliście wskazać wy, dyrekcja, gdzie będzie uwzględniony koszt dostępności, czy to były dotacje właśnie, dodatkowe, takie celowe na jakieś projekty?

 

Olga Curzydło

Wydaje mi się, że przede wszystkim to była dotacja podmiotowa, czyli w takim normalnym corocznym budżecie instytucji. No w naszym przypadku, w przypadku Cricoteki to było kilka różnych działań, czyli wystawy, wydarzenia teatralne, wydarzenia muzyczne, edukacja. W każdej takiej karcie, na przykład przy wystawach zakładaliśmy, że wydamy tyle i tyle na dostępność. Więc to rzeczywiście pojawiało się w tym podstawowym budżecie instytucji.

 

Ania Żórawska

Super. Widzę w ogóle brakuje takiego spojrzenia, jak jeżdżę po Polsce i rozmawiam, no to raz bardzo rzadko jest wsparcie organizatora, a jeszcze rzadziej jest to, czego potrzebują koordynatorzy, czyli żeby dać impuls z góry dyrekcji, że będzie sprawdzane, że ta dostępność jest ważna, więc czy widzicie ją w budżecie w związku z tym w planie na cały przyszły rok, czy w strategii na kilka lat. 

 

Olga Curzydło

Tak, tak i to też nie muszą być duże pieniądze, to znaczy to też, o ile ja wiem, nie było oceniane. Czy my w skali budżetu nie wiem, milion złotych wydajemy 100 zł czy 20 000, tylko bardziej, że to w ogóle jest i też nie, nie zawsze wszystko da się z wyprzedzeniem zaplanować, zbudżetować, ale potem można te środki przesunąć z dostępności na coś innego albo z czegoś innego na dostępność. I rzeczywiście, w momencie, kiedy to zostało wyciągnięte, tak na wierzch to dużo łatwiej nam było też wprowadzać taką codzienną dostępność.

 

Ania Żórawska

Czułyście wtedy z Basią sprawczość?

 

Olga Curzydło

Myślę, że tak, znaczy tak myślę, że w jakimś wymiarze na pewno. To, co wydaje mi się, że jest bardzo cenne, co po nas obu, bo obie już nie pracujemy w Cricotece, zostało to na przykład pewne standardy, jeśli chodzi o dostępność wystaw to, że one mają jakiś rodzaj przewodnika, czy po prostu tłumaczenie tekstu kuratorskiego na PJM. To, że jest opis dostępności po prostu tej przestrzeni, która się zmienia przy okazji wystaw; że są organizowane oprowadzania właśnie z audiodeskrypcją, w języku migowym lub z tłumaczeniem na język migowy. To są takie rzeczy, które zostały. To, z czego też byłyśmy jakoś, bardzo dobrze nam się to sprawdziłoI i wydawało nam się ważnym w pewnym momencie odkryciem, że my nie musimy zaplanować wydarzenia – oprowadzanie z audiodeskrypcją danego dnia o danej godzinie. Tylko możemy napisać, że “możecie przyjść, dajcie nam znać parę dni wcześniej, my was oprowadzimy”. 

 

Ania Żórawska 

To zadziałało?

 

Olga Curzydło

Tak, to rzeczywiście parę razy się zdarzało. Zwłaszcza w przypadku oprowadzań z audiodeskrypcją. To było możliwe dzięki temu, że mieliśmy szkolenia z audiodeskrypcji, nawet po tylu latach czasem te słowa się po prostu…za długie [śmiech].

 

Ania Żórawska

Za długie i trudne.

 

Olga Curzydło

Tak, i była rzeczywiście taka możliwość, bo wiedziałyśmy, jak audiodeskrybować. W ramach różnych środków, zazwyczaj zewnętrznych, zazwyczaj z jakichś dofinansowań robiłyśmy też tyflopomoce, czyli materiały dotykowe, które były odwzorowaniem albo obrazów jakby generalnie jakichś tam, że tak powiem, płaskich dzieł sztuki.

 

Ania Żórawska

Ale słyniecie z galerii dotykowej przeskalowanych elementów scenografii Tadeusza Kantora.

 

Olga Curzydło

Tak, dokładnie. I te obiekty 3D były dla nas jednocześnie największym wyzwaniem, ale też największą radością. I rzeczywiście, można właściwie od ręki dotknąć takich przeskalowanych, zmniejszonych kopii jakiś tam scenografii, elementów scenografii, obiektów teatralnych Kantora. One są w tym momencie dostępne przed wejściem na wystawę jest taki specjalny wózeczek, który zaprojektowali wspaniali ludzie z Uniwersytetu Pedagogicznego, który teraz ma inną nazwę, UKEM chyba, i w każdym razie jakby z tamtejszej, tamtejszego Wydziału Designu mieliśmy kilka fantastycznych współprac i ten wózeczek jest rezultatem jednej z nich. Część z tych właśnie kopii obiektów też jest rezultatem pracy, czy to studentów, czy wykładowców, więc tak można.

 

Ania Żórawska

To też jest bardzo dobra praktyka w Polsce, żeby pracować z Akademiami Sztuk Pięknych, z uniwersytetami, gdzie są studenci, którzy mogą zaprojektować nam materiały dotykowe, co też super angażuje studentów, porusza ich wrażliwość, a my mamy efekty w postaci naprawdę świetnych materiałów pomocniczych dla zwiedzających.

 

Olga Curzydło

Tak, jak najbardziej. Tutaj też mogę polecić, zawsze polecam współpracę z lokalną lub najbliższą po prostu, nawet jeśli w naszej miejscowości nie ma jakiejś, Akademii Sztuki czy właśnie takiego Uniwersytetu, gdzie jest Wydział designu lub coś, coś podobnego, to gdzieś tam, jak się poszpera, to to zazwyczaj da się znaleźć kogoś, kto po prostu, no, w jakiś sposób zajawi się czymś takim, bo to też jest bardzo ciekawa, wydaje mi się, dla projektanta czy artysty przygoda, szukanie na przykład materiałów, które mogą odwzorować inne materiały. Gdzieś właśnie czasem, kwestia tej skali, takiej tyflopomocy. Czy właśnie najczęściej najczęściej jest to kwestia materiałów? 

 

Miałyśmy też fantastyczne przygody tyflografikami, czyli dotykowymi wersjami właśnie obrazów, grafik, które robiłyśmy, to znaczy, my nie robiłyśmy w sumie żadnej chyba ani ja ani Basia nie zrobiłyśmy, ale we współpracy z wieloma, wieloma osobami właśnie najczęściej po ASP czy po designie, jak na przykład Julka Basista czy Basia Iwańska nasze dwie czołowe tyflospecjalistki, de facto, szukałyśmy różnych form przekazania tego dzieła graficznego na na dotyk, więc naprawdę najróżniejsze, najróżniejsze rodzaje materiałów i sposoby. 

 

Mogę o tym gadać godzinami, więc tylko na koniec powiem, że też fantastyczną rzeczą jest, i to się coraz częściej zdarza, kiedy mamy żyjącego artystę, który pokazuje swoje prace, namówić go do współpracy, czyli na przykład, albo możliwości dotykania jego dzieła, albo możliwości gdzieś tam właśnie współpracy tej osoby, która odwzorowuje, robi tę tyflografikę z artystą. Natomiast wiadomo, że zawsze najlepiej jest dotykać oryginału. 

 

Ania Żórawska

To prawda.

 

Olga Curzydło

I to też nam się udawało w jakiejś tam, w jakiejś tam mierze, w przypadku, na przykład wystawy Marka Hlandy dostałyśmy do oprowadzań, które się działy w trakcie covidu, więc to jeszcze była w ogóle specyficzna sytuacja, ale jakiś, że tak powiem inne dzieła z serii, które można było dotykać, a na wystawie był tam jakiś wybór, więc rzeczywiście, trzeba temu poświęcić trochę czasu, ale jest zawsze z tego, moim zdaniem, wartość dodana. Bo kiedy przygotowujemy te tyflopomoce, kiedy przygotowujemy audiodeskrypcję, jeśli chodzi o wystawy, to wtedy po prostu najwięcej się dowiadujemy o tych dziełach, o tym artyście i tak dalej i tak dalej.

 

Ania Żórawska

To prawda, człowiek tylko zyskuje. 

Wasz duet. W ogóle to jest też niezwykłe, co teraz sobie uświadamiam, że bardzo mało w Polsce na przestrzeni lat było duetów w dostępności, wy byłyście jednym, i nawet próbuję sobie teraz odszukać na tamten moment, czy znałam jakiś drugi, ale na pewno byłyście duetem, który zapamiętaliśmy w fundacji, świetne dwie koordynatorki. Jeszcze raz, powtórzmy, Basia Pasterak i Olga Curzydło. 

Z czego jesteś najbardziej dumna, z waszego tutaj duetu, waszej pracy na rzecz dostępności w Cricotece.

 

Olga Curzydło

Ja się zastanawiam, z czego byłyśmy… z wielu rzeczy, myślę.

 

Ania Żórawska

Ale taka jedna, my to z Robertem nazywamy często takim przebłyskiem, przebłyskiem, piękna takim, wiesz, momentem.

 

Olga Curzydło

No wiem, wiem… Naprawdę nie wiem. Znaczy myślę, że jesteśmy, ja na pewno jestem bardzo dumna z tego, o czym wspomniałam, czyli, że pewne rzeczy, które wypracowałyśmy są dalej. 

Druga rzecz, nie może być tylko jedna, druga rzecz, z której się bardzo cieszę, że dzięki. dostępności Cricoteki wydaje mi się, że to trochę też rozszerza, trochę jak taki kamień w wodę, który roztacza kręgi, to współpraca z różnymi artystami, lokalnie, nie lokalnie…

 

Ania Żórawska

Studentami, uniwersytetami.

 

Olga Curzydło

Dokładnie też na przykład taka stała współpraca i rzecz, która dla Cricoteki jest specyficzna, czyli teatr tańca i Krakowski Teatr Tańca, konkretnie to jest NGO, który produkuje spektakle, ale też produkuje wydarzenia, na przykład, takie edukacyjne i tutaj, zarówno w spektaklach, jak i jako prowadzące osoby warsztaty pojawiały się osoby z niepełnosprawnościami, artyści z niepełnosprawnościami. I ta otwartość, otwartość tego tańca i różnorodność, wydaje mi się bardzo, bardzo wartościowa. Więc to jest na pewno taka rzecz, z której bardzo jestem dumna, kiedy widzę teraz na przykład. 

Nawet miałam w zeszłym roku taką sytuację, że poszłam na spektakl najpierw jednej osoby, która była u nas na jakiś warsztatach, potem drugiej, i gdzieś co chwilę słyszę o tym, że właśnie pojawiają się te osoby, tutaj wymienię chociażby, Patrycję Jarosińską, głuchą tancerkę, która ostatnio współtworzyła choreografię i tańczyła w spektaklu KTT, ale też prowadziła wiele warsztatów czy Tatianę Cholewę, która jest też wspaniałą tancerką, poruszającą się na wózku i którą właśnie spotkałam w Warszawie na spektaklu.

 

Ania Żórawska

Obie poznałam. Naprawdę dwie fantastyczne artystki, trzeba to powiedzieć, naprawdę przez wielkie A, które po prostu naprawdę myślę, że są tymi CHANGEMAKEHERKAMI, bym powiedziała, ponieważ przecierają ścieżki następnym artystom z różnymi niepełnosprawnościami.

 

Olga Curzydło 

Tak, tak, zdecydowanie, no jest tego naprawdę dużo i dużo tych pokazów się odbywało i myślę, że na koniec ostatnia nasza współpraca w ramach Cricoteki z Basią, kiedy obie jeszcze byłyśmy tam po prostu etatowo to była ostatnia edycja Cricoteki Otwartej, podczas której też właśnie wyprodukowałyśmy, w sumie głównie Basia wyprodukowała dwa spektakle. Ja byłam trochę bardziej obserwatorką, ale naprawdę wspaniałe spotkania z różnorodnymi artystami czy początkującymi artystami,  którzy pojawili się na tej naszej scenie.

Więc tak, to była zdecydowanie rzecz, ale no myślę, że też gdzieś jestem dumna i właśnie to to, ile czasu poświęciłam, mówiąc o tych tych o pomocach, to z tego Jestem zdecydowanie dumna, bo to jest po prostu wspaniałe. A też myślę dość przydatne i to naprawdę to, że idziesz na wystawę. Jak byłam ostatnio w cricotece, to szczerze mówiąc więcej czasu spędziłam przy tych tyflopomocach niż niż na wystawie  Po prostu tak bardzo się cieszę z tego, że to jest dostępne i to, co też jest bardzo ważne i wydaje mi się kluczowe, jeśli chodzi o obecność tego typu udogodnień, to że one są widoczne, jeśli one są na przykład przy wejściu na wystawę, ale nie gdzieś schowane za rogiem, to również widzowie bez niepełnosprawności wzroku – dotykają, pytają.

 

Ania Żórawska

I jest kolejny krąg tym wrzuconym do wody kamieniem. 

 

Olga Curzydło

Dokładnie tak.

Samo na przykład w muzeum Narodowym w Warszawie. Byłam ostatnio i tam przy wejściu jest taki wielki plakat, Plan taki, mapa tego budynku właśnie dotykowa, która jest w sumie jakby w formie zeszytu. To znaczy, każde piętro to jest osobna kartka  Oczywiście po raz pierwszy to zauważyłam, a chwilę później jakaś pani też podeszła i patrzyła co to jest.

 

Ania Żórawska

Ja się podzielę podobną historią też sprzed kilku, dosłownie dni. W Bramie Poznania byliśmy z naszym formatem kawowań, czyli spotkań przy kawie i rozmowach o dostępności i na ścianie przed punktem  informacyjnym wielka tablica z napisem dostępność i wyjaśnione, co można tam dostać. Rewelacja po prostu!

 

Olga Curzydło

Więcej takich tablic! Podobna też teraz będzie ta sekcja, kiedy będziemy rzucać różnymi przykładami, ale też wydaje mi się, że w TR, że  w przestrzeni szatni jest też jakaś taka taka kartka z wyjaśnieniem. Zrobiłam temu zdjęcie, bo pomyślałam, że to jest super. Że gdzieś w takiej przestrzeni, gdzie człowiek tak czeka, kręci się i zawiesi na tym oko i za którymś razem zapamięta te audiodeskrypcję, strasznie trudną na przykład i będzie już rozumiał, co to jest, kiedy idzie na spektakl z audiodeskrypcją i widzi koło siebie osobę, która siedzi ze słuchawką na uchu i coś tam w tej słuchawce brzęczy. A to…

 

Ania Żórawska

Już się nie zdziwi.

 

Olga Curzydło

Już się nie zdziwi, nie, zapyta, a co niewidomy robi w teatrze? Więc tak, widoczność dostępności jest ogromnie, ogromnie ważna i stwarzanie okazji do spotkań, to znaczy tego, że czasem warto zrobić oprowadzanie z audiodeskrypcją i tylko mieć grupę osób z niepełnosprawnością wzroku czy oprowadzanie w PJM  i go nie tłumaczyć na język foniczny ale bardzo często warto zrobić takie wydarzenie, żeby te elementy dostępności były widoczne i dzięki temu stwarzać świadomość tego czym jest dostępność, że koło nas są osoby, które mają jakieś potrzeby. Właśnie nie jakieś potrzeby potrzebują jakiejś jednej, dwóch rzeczy, dwóch rozwiązań. Asysty i audiodeskrypcji, tłumaczenia i napisów, żeby uczestniczyć w kulturze tak samo jak my. Ja dzisiaj stwierdzam, że za godzinę idę do kina sore ania, muszę iść, bo idę do kina. Osoba na wózku musi najpierw sprawdzić, gdzie ma usiąść, czy jest miejsce dla niej zadzwonić, napisać, jest tyle barier. Więc jeśli staramy się stwarzać takie okazje, żeby tych barier było jak najmniej i żeby jak największa część społeczeństwa widziała, że są bariery i że należy je znosić.

 

Ania Żórawska

to powiem właśnie w kontekście tego, co powiedziałaś przed chwilą: prawo do spontaniczności – tego byśmy sobie życzyli w dostępności. Te takie sformułowanie ostatnio podjęliśmy na grupie do spraw dostępnej kinematografii, którą prowadzę przy Radzie Dostępności. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, żeby tak robić, dostępność, żeby odbiorcy mieli po prostu to prawo do do bycia spontanicznym, żeby właśnie nie musieli aż tak planować. Kraków na razie zostawiamy, wsiadamy w pociąg, jedziemy do Warszawy. A jaki to jest koordynować dostępność w Sinfonii Varsovii i mierzyć się z muzyką klasyczną? Olga, łatwiej trudniej?

 

Olga Curzydło

Czas nam się kończy. 

 

Ania Żórawska:

Śmiało!

 

Olga Curzydło

inaczej na pewno bardzo, bardzo inaczej. Cricoteka dawała bardzo dużo możliwości różnorodnych działań. Pod tym względem była trochę jak dom kultury, tylko o tyle było wygodniej, że nie robiliśmy codziennie kilku rodzajów zajęć i. prawdopodobnie mieliśmy też większą dotację niż niejeden dom kultury. Więc tu na marginesie, chciałabym powiedzieć, że jedną rzeczą jest robić dostępność w instytucji w Krakowie, w Warszawie, która dysponuje mimo wszystko, jakimś tam budżetem gdzieś może się uda przemycić jakieś drobne środki na dostępność, a inaczej jest robić dostępność w małym ośrodku, w instytucji, w której pracuje kilka osób, w której nigdy nie ma wolnej chwili, albo nie ma wolnych środków. Nie ma tej przestrzeni, bo wydaje mi się, że to też jest ważne, że jednak gdzieś tam zarówno wcześniej, jak i teraz mam czasami tę przestrzeń, żeby usiąść i się zastanowić, co ja chcę zrobić, gdzie mogę zdobyć pieniądze?

 

Ania Żórawska

Albo.. nie jesteś sama, tak jak byłaś z Basią, prawda to też, powiedzmy tutaj mówiliśmy  o duecie, a teraz mówisz o przestrzeni, a często w tych mniejszych gminach, miejscowościach, czasem na wsiach, po prostu osoby które nawet by chciały robić dostępność nie mają na to żadnej perspektywy. Tym bardziej doceniamy osobę, którą uznamy też, czyli..

 

Olga Curzydło

Następny odcinek będzie odbywał się w Suszcu, w Gminnym Ośrodku Kultury, gdzie pracuje Agnieszka Zielonka Mitura. I to jest taka jedna z tych herosek dostępności i osób, które ogromnie szanuję i podziwiam, i cieszę się, że poznałam, bo mam wrażenie, że w kilkuosobowym zespole, zajmując się kilkoma innymi rzeczami, Agnieszka robi wspaniałe rzeczy. Na pewno takich wspaniałych osób jest więcej. Tylko właśnie – ten brak wsparcia organizatora w jakiś sposób też brak wsparcia dużego ośrodka i po prostu te wyzwania kultury lokalnej są, ogromne. 

 

Ania Żórawska

Dopowiem, że Agnieszka pracowała w Suszcu i mierzyła się z tym. Teraz reprezentuje inną instytucję.

 

Olga Curzydło

Ok.

 

Ania Żórawska

Ale jak najbardziej myślę, że to trzeba w tym kontekście powiedzieć, że z czym mierzyła się Agnieszka? Robiąc dostępność, a robiła naprawdę dostępność w Suszcu, teraz mierzy się z dostępnością w nowej instytucji i też robi tam zmianę. Więc tak jak ty. Niesie dostępność ze sobą.

 

Ania Żórawska

I jak to jest właśnie? Przenosić dostępność?

 

Olga Curzydło

To znaczy tak, no właśnie, bo jedną rzeczą jest przenosić dostępność z Krakowa do Warszawy, niczym stolicę. No właśnie, z tej perspektywy, patrząc na. Na to, jaki mimo wszystko? Komfort mam wiedząc, że w miarę dostępne jest transport publiczny w Warszawie. Naprawdę pod tym kątem jest dużo lepiej niż w innych miejscach. W miarę dostępne są budynki. W miarę i jakby wszystko jest w miarę. Bo nigdzie nie jest dalej, bo nigdzie nie jest idealnie. Na pewno jest inaczej. Cricoteka była nowa w momencie, kiedy ja tam zaczynałam pracować. To to była świeżo co otwartym budynkiem, a w momencie jak zaczęłyśmy się zajmować dostępnością to były dwa, trzy  lata po otwarciu i to był taki też czas, kiedy zauważyłyśmy, że no tak, mamy udźwiękowioną windę, ale co poza tym ktoś wjeżdża na to trzecie piętro, wychodzi na wystawę i nic tam dla niego nie ma? W tym momencie pracuje w instytucji, która swoją siedzibę dopiero remontuje, buduje, zależy jak na to spojrzeć. W każdym razie gramy w warunkach: raz tu, raz tam i właśnie to, że jest w miarę dostępnie, wszędzie jest gdzieś. aż tak bardzo się nie muszę martwić, bo wiem, że jeśli pojedziemy do Muzeum Historii Polski, gdzie byliśmy w niedzielę, to jest tam wspaniale przeszkolony zespół przez Kasię Szafrańską, której nigdy osobiście nie poznałam. 

Ania Żórawska

Wszystko przed tobą.

 

Olga Curzydło

Ale właśnie szpieguje ją w Muzeum Historii polski. Bo gramy już tam nie pierwszy raz. I wiem, że tam przychodzę, rozmawiam z ludźmi i słyszę, widzę, że oni wiedzą, czym jest dostępność.

 

Ania Żórawska

I nawet muszę spytać o jedną rzecz właśnie, bo mówisz, że pytasz pracowników, ale zanim pojedzie tam koncert, wy tam pojedziecie jako symfonie, robisz wizję lokalną, sprawdzasz dostępność, czy dzwonisz?

 

Olga Curzydło

Poproszę. Nie zawsze mam na to czas.

 

Ania Żórawska

No właśnie, jak to robisz w takim razie?

 

Olga Curzydło

Znaczy tak, rzeczywiście w muzeum było tak, że byłam przed przed pierwszą naszym koncertem, żeby zrobić wizję lokalną przede wszystkim pod kątem obsługi publiczności, bo tym tym zajmuje się w głównej mierze. Natomiast no też rozmawiając z osobami na miejscu i jakieś tam pytania a propos dostępności zadawałam poza tymi rzeczami które na przykład widać od razu że może nie są aż tak bardzo dostępne, jak w ogóle cała cały teren Cytadeli jest bardzo, bardzo trudny w obsłudze. Po prostu dotarcie do tego muzeum jest trudne.

 

Ania Żórawska

To prawda. To nam też zgłaszali uczestnicy Festiwalu Kultury bez Barier, że naprawdę dotarcie tam jest pierwszą taką, może nie tyle barierą, co po prostu wyzwaniem.

 

Olga Curzydło

Tak… Ale właśnie podczas tego pierwszego koncertu. Pamiętam, że rozmawialiśmy o tym, ponieważ przyszła osoba, która miała trudności w poruszaniu się. 

I rzeczywiście, koordynator obsługi widowni ze strony muzeum po prostu do mnie podszedł z pytaniem, czy może spróbują przy wychodzeniu z koncertu zaproponować krótszą drogę i tego typu rzeczy, więc rzeczywiście to jest w ogóle wspaniała i komfortowa sytuacja. I rzeczywiście takich spotkań jest dużo, natomiast muszę się przyznać, w sumie już to zrobiłam, parę minut temu. Nie zawsze jest ten czas, żeby zrobić ten audyt dostępności.

 

Ania Żórawska

Bo też to przypomnijmy i to wyciągnijmy troszeczkę przed nawias. że nie tylko dostępnością się zajmujesz. Ty się przede wszystkim Olga zajmuje, że właśnie obsługą publiczności?

 

Olga Curzydło

tak jak na razie to się wkrótce zmieni, prawda? Dobrze, dobrze.

 

Ania Żórawska

Będzie mniej, za chwilę będzie mniej.

 

Olga Curzydło

Tak, za rok o tej porze możecie sprawdzać?

 

Ania Żórawska

Sprawdzimy o i sprawdzimy…

 

Olga Curzydło

To znaczy, tak, no właśnie jest, ale jest gdzieś taka też siatka ludzi, przede wszystkim ludzi, niekoniecznie właśnie instytucji. Że jeśli ja wiem, że gdzieś jest Kasia Szafrańska, albo że gdzieś była ze szkoleniem Olga Michalik, która jest wspaniałą koordynatorką, teraz właściwie ekspertką dostępności, która jeździ i szkoli po całej Polsce, czy gdzieś pracuje Pałka Celińska? No to wiadomo, że tam słowo dostępność nie jest już obca. Wiadomo, że jak przyjdzie ktoś z Zachęty, to będzie wiedział, czym jest dostępność, czy jak właśnie ja idę do takiego Muzeum Historii Polski to tam już prawdopodobnie wiedzą, czym jest dostępność, więc…

 

 I tu mamy frazesy, mamy frazesy, prawda? Nie. Tak, dostępność to ludzie i to jest chyba najważniejsze. To znaczy dla mnie to jest najważniejsze w ogóle w pracy. Dlatego wróciłam do zajmowania się obsługą publiczności. Kiedy zaczęłam pracę w Sinfonii Varsovii dlatego chyba jeszcze ciągle Trwam w dostępności, że dla mnie najważniejsze w pracy w kulturze jest spotkanie z człowiekiem i wszystkie te osoby, które poznajemy jako koordynatorzy dostępności gdzieś tam nas budują. Budują nas zarówno inni koordynatorzy, którzy mierzą się z podobnymi problemami i z którymi możemy czasem się wymienić jakimiś dobrymi radami. Budują nas samorzecznicy, którzy są ogromnym, ogromnym  jakimś skarbem po prostu dla nas. To znaczy ja nie mogę poprowadzić szkolenia z pierwszego kontaktu. Uważam, że nie powinnam, zapraszam do niego właśnie samorzecznika, czyli osobę z konkretnym, na przykład z konkretną niepełnosprawnością, która powie o podstawach  i takim abc trochę, które dla właśnie zupełnie świeżych osób w dostępności będzie zaczątkiem myślenia o tym, co to znaczy, że właśnie niewidomy idzie do kina, a słabosłyszący idzie na koncert. No i na koniec, ale właśnie wcale nie na końcu ogromnym sprzymierzeńcem i wsparciem w dostępności są odbiorcy i jeśli możemy spotykać się z nimi stale i konsekwentnie i wracają te same osoby, to czasami są one największym zasobem wiedzy na temat tego, co powinniśmy robić, żeby być bardziej dostępni. To jest też jest taka bardzo ważna dla mnie rzecz, jeśli. Mogę mieć tę stałość i pewność. Jakiś rozwiązań. Właśnie na przykład jakiegoś budżetu, który co roku będzie uwzględniał dostępność. Na przykład nowo otwieranej wystawy czy dostępność organizowanych kilku wydarzeń, nawet tylko kilku wydarzeń w ciągu roku. Ale rzeczywiście co roku, to wtedy wiem, że mogę powiedzieć, dzisiaj widzimy się za rok i naprawdę będziemy się widzieć za rok, bo będę w stanie zrobić kolejny wielki koncert biorący pod uwagę potrzeby potrzeby publiczności.

 

Ania Żórawska

My sobie tutaj, drodzy państwo, rozmawiałyśmy, zanim zaczęłyśmy nagrywać podcast o tym, co jest wyzwaniem i też takim przeciwnikiem wdrażania dostępności i bycia konsekwentnym, czyli brak programów wieloletnich dla instytucji, które chcą być konsekwentne, które chcą właśnie obiecać, że za rok się spotkamy, bo to też nam wychodzi z badań, z samorzecznikami, z osobami, które przychodzą do nas na wydarzenia. Co jest najgorsze, co można zrobić w dostępności? Na pytanie, co dalej, jest cisza, nie ma w ogóle żadnego konkretu. Co będzie? Za miesiąc, za rok, że nawet organizator nie wie, czy będzie mógł być konsekwentny. Potrzebujemy wszyscy bycia konsekwentnym w dostępności także.

 

Olga Curzydło

Tak, zdecydowanie – o to apelujemy z tego miejsca.

 

Ania Żórawska

Olga, powiedz jeszcze proszę. Właśnie w kontekście tego wszystkiego, co do tej pory padło, jak to jest z Twojej perspektywy w porównaniu do pracy w Krakowie i teraz pracy w instytucji, która właśnie przede wszystkim zajmuje się wydarzeniami wokół koncertów muzyki klasycznej, co jest wyzwaniem i czy jest wsparcie organizatora?

 

Olga Curzydło

To znaczy tak, to gdzieś tam zaczęłam mówić, a potem moje myśli poszły w inną stronę, więc wrócę do tego, że Cricoteka była miejscem pełnym różnorodności pod kątem dziedzin sztuki, które prezentowała i dzięki temu też  miałyśmy ogromny komfort i i wolność de facto w takim żonglowaniu i wymianie sztuk. Opowiadanie o teatrze poprzez plastykę, o plastyce poprzez dźwięk i tak dalej, i tak dalej. Natomiast Sinfonia Varsovia jest przede wszystkim orkiestrą. Więc co za tym idzie? Jest przede wszystkim instytucją, która organizuje koncerty muzyki klasycznej i jest to świat, który jest niedostępny nie tylko dla osób z niepełnosprawnościami, nie tylko dla osób ze szczególnymi potrzebami jak mówi ustawa, ale jest to świat niedostępny również przez brak, może nie tyle brak, ale niewystarczającą edukację muzyczną w polskim szkolnictwie. Tej muzyki w szkołach jest bardzo mało. Po prostu cały czas ta wielka wielka bariera do przezwyciężenia. Jak mam się zachować, jak mam się ubrać? Co mam zrobić? Klaskać, nie klaskać?

 

Ania Żórawska

Właśnie klaskać czy nie klaskać, zostawmy coś naszym słuchaczom?

 

Olga Curzydło

Generalnie, nigdy nie wolno klaskać, bo jeszcze ktoś się obrazi. Tak, no to jest, to jest taka sytuacja, w której instytucja, nawet jeśli jest otwarta na różnorodną publiczność, która niekoniecznie będzie miała tę specjalistyczną wiedzę, niekoniecznie będzie chodzić na koncerty. Raz w tygodniu będzie wiedzieć, że nie należy klaskać między częściami. I co to znaczy między częściami? No więc nawet jeśli my jako instytucja jesteśmy na to otwarci, to część publiczności nie jest na to otwarta, bo właśnie oczekuje, że należy zachowywać się odpowiednio, więc to jest wielka dyskusja i absolutnie nie rozwiążę tutaj  tego węzła gordyjskiego. Staramy się mówić o tym edukować, informować i gdzieś ten temat stale u nas powraca i pod tym względem właśnie wydaje mi się, że Sinfonia Varsovia jest instytucją bardzo świadomą tego, że są różne szkoły i różne podejścia i różny poziom wiedzy, więc staramy się [edukować.] Jest na przykład poradnik – ulotka, który pojawił się parę lat temu i który mówi o takich podstawowych zasadach. W zeszłym roku też w ramach projektu odkrywamy synchroniczne Varsovii stworzyliśmy taki przedprzewodnik do koncertu, który jest właśnie stara się wyjaśnić co się dzieje, kiedy się dzieje? I jak to może wyglądać?

 

Ania Żórawska

A to jest w ogóle super potrzebne. Muszę powiedzieć i tutaj uśmiecham się do mojego przyjaciela i wiceprezesa Roberta Więckowskiego. Nie wiem, czy znasz tę historię, Olga, ale właśnie był na koncercie muzyki klasycznej i po pierwszym akcie dobrze mówię po pierwszej części tak zaczął bić brawo i nie wiedział, że się nie klaska. No i bardzo to później przeżywał. Oczywiście, jak to Robert trochę się śmiał. No ale właśnie też nie, nie znamy tej etykiety wszyscy, bo też nie zawsze przebywamy właśnie akurat w tym obszarze kultury.

 

Olga Curzydło

Tak, dokładnie więc no jest jest jakby dużo do zrobienia w tym temacie na pewno. Natomiast to w momencie, kiedy ja przyszłam do Sinfonii, to wiedziałam, że jest to właśnie instytucja, która sobie z tego typu. No nawet nie wiem jak to nazwać problemu, bo to nie jest aż tak bardzo.

 

Ania Żórawska

Kwestią może?

 

Olga Curzydło

Tak, z taką kwestią jakby ma świadomość, że coś takiego jest, jest jakaś taka dychotomia pomiędzy tymi, którzy wiedzą i tymi, którzy nie wiedzą, albo właśnie po prostu porwały ich emocje. Ja też tak na to patrzę i też w ten sposób…Gdyby ktoś nagle przyszedł do mnie, wziął, czemu ci ludzie tak klaszczą? No to właśnie to jest odpowiedź jedna, jedna z możliwych odpowiedzi. Natomiast Sinfonia też od lat organizuje  koncerty. Dużo koncertów, darmowych, dużo koncertów dzieje się podczas festiwalu Szalone Dni Muzyki, kiedy trochę jest luźniejsza atmosfera w Teatrze Wielkim Operze Narodowej, czyli po prostu największej dosłownie instytucji najpoważniejszej pod kątem czerwonych dywanów i gal operowych sylwestrowych, wielkich wykonań, scenografii ważących tonę i tak dalej, i tak dalej, to wszystko jest wielkie i straszne, i niektórzy mogą się tego bać. A my przez trzy dni udowadniamy, że można w tym miejscu dobrze się bawić. Można przyjść na koncert, który nie jest zbyt długi i można też przejść ubranym bardzo luźno. Od wielu lat na tym festiwalu pojawiają się grupy, które same się do nas zgłaszają i  pytają, czy mogą przyjść na koncert, na przykład seniorzy z Bielan.

 

Ania Żórawska

Ale w ogóle super promocja festiwalu. Oczywiście, myślę, że naprawdę bardzo ja się czuję odważona.

 

Olga Curzydło

 ja zawsze zachęcam, bo to jest naprawdę, że tak powiem małym kosztem czasu, bo koncert trwa mniej niż godzinę finansowym, bo koncerty są relatywnie tanie, czyli 20, 30 zł  zazwyczaj, albo wręcz za darmo, ponieważ na Placu Teatralnym jest namiot i tam są koncerty i można po prostu idąc spacerem przez Starówkę zajrzeć, zobaczyć czy mi się podoba, czy mi się nie podoba i też jak się klaszcze między częściami na festiwalu, to  nie ma  aż takiego ostracyzmu społecznego, więc jest to zdecydowanie   taki festiwal, który polecam dla początkujących. I polecam do przełamywania bariery. jeśli ktoś, że tak powiem sam zaplanuje, zidentyfikuje te bariery, zrobi audyt dostępności swojej versus muzyka klasyczna  to tak, to tego typu wydarzenia jak najbardziej są otwierające i  potem zacznie chodzić po prostu co tydzień do Filharmonii już będzie wiedział, że nie wolno klaskać między częściami. To jest. Naszym celem, celem, ale tak?

 

Ania Żórawska

To jest świetne i kapitalne co mówisz. że to tutaj zostaje, dlatego, że   po festiwalu zawsze robimy ewaluację i   przed festiwalem sprawdzamy, czego chcą nasi widzowie   i odbiorcy festiwalu tęsknią za koncertami, chcą jak najwięcej koncertów, więc myślę, że to będzie początek i wrócimy sobie do tego. Myślę już poza nagraniem.

 

Olga Curzydło

To ja powiem tylko, że my co roku do tego wracamy. To znaczy co roku, Ania oraz inne osoby z fundacji pytają mnie kiedy Sinfonia Varsovia weźmie udział w Festiwalu Kultury bez Barier i Szalone Dni Muzyki są jednym z głównych powodów, dlatego, że mniej więcej 2 tygodnie wcześniej się dzieją i jest to naprawdę bardzo dużo w bardzo krótkim czasie, więc zazwyczaj ten czas tuż po jest nam ciężko coś zorganizować. Natomiast jak najbardziej. Mamy w planach na przyszły rok i jeśli dostaniemy dofinansowanie, to będziemy robić właśnie też takie krótsze koncerty. Będziemy skupiać się na potrzebach konkretnych grup odbiorców i ja cały czas mam właśnie z tyłu głowy taką misję przełamywania tej bariery – właśnie bariery wiedzy, bariery: nie wiem, o co chodzi albo nie rozumiem, więc…

 

Ania Żórawska

To oswajanie z instytucjami takimi nieoczywistymi. Nie w pierwszej kolejności, o no bo przecież też wszystkie badania, nawet te najświeższe Narodowego Centrum Kultury, że najchętniej korzystamy z telewizji. Z rozrywki, bardzo takiej szybkiej, łatwo dostępnej – kina. A te? No właśnie. filharmonia, opera to są daleko, daleko w tyle też wiemy, bo rozmawiamy z odbiorcami dostępności. Z tego powodu właśnie, że nie wiedzą, jak się zachować w takich instytucjach. Nie wiedzą, jak się ubrać, więc myślę, że ta edukacja Olga będę kibicować, żeby to też się zadziało, dostępnościowo.

 

Powoli zbliżamy się do końca i ja obiecałam sobie, że nie skończę tego podcastu, jeśli nie powiem tego, na czym mi zależy, żeby tutaj wybrzmiało. I pozwolę ci to wszystko skomentować i się w ogóle będziesz chciała, ale ja to muszę powiedzieć. Drodzy państwo, nie bez powodu jedną z osób, które chciałam zaprosić jest Olga Curzydło. Dlaczego? Dlatego, że z Olgą bliżej się poznajemy, kiedy trafia do piętnastki. Do pierwszej piętnastki w sieci liderów i liderek dostępności, gdzie jest wyłoniona przez komisję złożoną z różnych osób, między innymi z przedstawicieli Szkoły Liderów. Z około 30 osób trafia do tej pierwszej piętnastki i tam na zjeździe, który mieliśmy w ramach sieci w 2019 roku, bo wtedy postanawiam powołać sieć. Rozmawiam z Olgą przez łzy. Po raz pierwszy  – o wypaleniu zawodowym, o tym, że w dostępności może coś takiego się zadziać i o czym mi się otwierają, Olga otwiera mi oczy, że.to doświadczenie może być także tutaj i w kulturze, i w dostępności.

 

Kilka lat później ja dosłownie w 2023, kiedy jesteśmy sobie na ptysiu z marakują w Lukullusie przychodzi do mnie hasło festiwalu: możesz mniej i jest Olga pierwszą osobą, z którą konsultuję to hasło, i Olga na to hasło, drodzy państwo całym ciałem pokazuje ulgę, opadają jej ramiona i robi takie: uffffffff. Olga, dziękuję ci, że uświadomiłaś mi to, żeby mówić o tym odważnie, że wypalamy się także w dostępności. Dziękuję ci za to, że miałam odwagę wyznać, dzięki Tobie, na spotkaniu online przedświątecznym, że miałam kryzys rok po założeniu sieci.

 I za to pierwsze skonsultowanie tego hasła, bo to hasło tak zarezonowało, że gdzie byśmy nie pojechali, to ludzie nas z tego kojarzą. Między innymi właśnie koordynatorka dostępności w Bramie Poznania i w Centrum Szyfrów Enigma – Lucyna, która powiedziała, Ania ja was kojarzyłam, ale dopiero przy festiwalu i haśle możesz mniej. Zatrzymałam się przy was i zrozumiałam, że muszę zrobić mniej, a lepiej. Więc Olga z tego miejsca. Dziękuję ci, że jesteś przy mnie w dostępności.

 

Olga Curzydło

Ojej, to teraz już nie wiem co powiedzieć. Rzeczywiście to była przemowa na koniec, ale oczywiście nie można tak tego zostawić. Myślę, że to jest super ważne, żeby próbować robić mniej, sama się tego uczę, sama tego jeszcze nie umiem, ale rzeczywiście to hasło festiwalu sprzed roku.?

 

Ania Żórawska

Dokładnie 2023.

 

Olga Curzydło

Jest dla mnie zdecydowanie aspiracyjnym hasłem.

 

Ania Żórawska

Wierzę, że nam się to uda w przyszłości: robić mniej.

 

Olga Curzydło

Dokładnie tak, jak niektórzy mają gdzieś wywieszone you can do it, albo jesteś najlepszy/najlepsza to, to tak, to jakbym sobie wywiesiła takie możesz mniej. I staram się to rzeczywiście wdrażać w życie. A z drugiej strony cały czas mam poczucie tego, ile jest jeszcze do zrobienia i jak bardzo ten proces dostępności, proces udostępniania.wymaga pracy i uwagi i skupienia. Pewnie gdzieś na przecięciu właśnie tego jest. Jest to wypalenie, jest czasem po prostu taki moment, kiedy przestajemy i orientujemy się, ile energii wkładamy w coś, na czym nam bardzo zależy, ale nie zawsze ta energia się przekłada na coś, albo nie zawsze mamy to uznanie, nie zawsze mamy właśnie za co, albo z kim to robić, więc wydaje mi się, że to co możemy robić, żeby przeciwdziałać wypaleniu, to szukać tych sojuszników i sojuszniczek, czyli tych osób, które które będą nas wspierać w dostępności, szukać właśnie tych rozwiązań jak robić mniej, a dobrze? No  i od czasu do czasu zrobić sobie przerwę, po prostu zaplanować ją rzeczywiście. Myślę, że kończymy ten rok i zbliżający się czas świąteczno – noworoczny właśnie tym, że można trochę mniej. Można na przykład upiec o jedno mniej ciasto albo jeden mniej rodzaj karpia, albo w ogóle nie trzeba karpia.

 

Ania Żórawska

Właśnie można zrobić jedno uważniej i będzie na pewno pyszne, a nie kilka w pośpiechu..

 

Olga Curzydło

Tak, i  tą gastronomiczną metaforą….

 

Ania Żórawska

Róbmy dostępność właśnie tak: mniej. No ale tej sprawczości też nam potrzeba, więc myślę sobie, że wracając do wszystkiego o czym powiedziałaś Olga, bardzo pięknie: to potrzebujemy i sojuszników, i bycia z kimś, i za co i by móc być sprawczym, więc tego sobie życzymy na te święta,na nowy rok i widzimy się w 2025 na Festiwalu Szalone Dni Muzyki.

 

Olga Curzydło

Też i na Festiwalu Kultury bez Barier. 

 

Ania Żórawska

Też!

 

Olga Curzydło

Pozdrawiamy wszystkich.

 

Ania Żórawska

Pozdrawiamy i dziękuję bardzo.

 

Olga Curzydło

Dzięki.

 

Ania Żórawska

Dziękuję ci za wysłuchanie podcastu AŻ dostępność, który realizuję w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zapraszam cię do kolejnego odcinka oraz do dołączenia do Sieci Liderów i Liderek Dostępności.