Przejdź do menu głównego Przejdź do treści Przejdź do wyszukiwarki

Artykuł

24
kwi
2025

Transkrypcja do odcinka nr 11 podcastu STUDIA ROCK’AD’ROLL: Nika Grann

„STUDIO ROCK’AD’ROLL – Podcasty o muzyce bez barier” to podcasty nagrane w ramach projektu ROCK’AD’ROLL realizowanego przez Fundację Kultury bez Barier. W cyklu rozmów odnajdziecie wątki dotyczące udostępniania muzyki osobom g/Głuchym i niewidomym. Będziemy mówić o potrzebach tych grup, jak i ich doświadczeniach. Rozmowy prowadzi Roberto Więckowski – Wiceprezes FKBB i wielki fan muzyki.

W jedenastym odcinku Roberto rozmawia z Niką Grann – polską wokalistką, autorką tekstów. W edycji Rock’AD’Roll 2024 Nika Grann wspólnie z Szymonem Fabisiakiem wystąpili na scenie Centrum Kultury w Izabelinie.


Zapraszamy do słuchania!

Link do podcastu: SŁUCHAJ!

 

TRANSKRYPCJA ODCINKA NUMER 11

[intro – muzyka rockowa]

 

Studio Rock’AD’Roll. Podcasty o muzyce bez barier.

Robert: Dzień dobry, Studio Rock’AD’Roll wracamy. Wracamy z wywiadami i wracamy z rozmowami na temat muzyki, która może być dla wszystkich, która powinna być dla wszystkich, która musi być dla wszystkich. Tutaj stawiam znak zapytania. Każdy proszę, niech sobie odpowie tak na to pytanie jak? Jak wam pasuje. Jak chcecie odpowiedzieć na to pytanie. Naprzeciwko mnie dzisiaj, dzisiaj akurat idealnie naprzeciwko mnie siedzi Nika Grann. Cześć Nika!

Nika: Cześć, dzień dobry.

Robert: Jesteśmy po wspólnym graniu, jesteśmy po wspólnym koncercie, a dzisiaj będziemy rozmawiali. Troszeczkę wrócimy do tego, co się wydarzyło gdzieś na początku września, a trochę porozmawiamy o muzyce. Muzyka jest ważna dla ciebie?

Nika: Od dzieciństwa jest chyba najważniejszym elementem mojego życia. Oczywiście pomijając moją ukochaną rodzinę, ale poza członkami mojej rodziny, właśnie muzyka jest tym elementem, który dodaje mi energii, który jest moim wytchnieniem, moją terapią, wszystkim co nadaje też tempa i kolorów mojemu życiu.

Robert: Jak dużo muzyki jest u Ciebie, tak na co dzień?

Nika: Jak byłam nieco młodsza, to było tego na pewno jeszcze więcej, jeżeli chodzi o ten czas, który mogłam poświęcać na słuchanie, na bycie odbiorcą muzyki. Natomiast teraz, jako że jestem mamą i pochłaniają mnie jeszcze sprawy zawodowe, które trochę mnie odciągają. Działam twórczo. Teraz jestem w muzyce bardziej twórcą niż odbiorcą. Jeśli mam ten czas i przestrzeń, to przeznaczam to na kreację, na tworzenie, na pisanie, komponowanie razem z moim zespołem, z moim mężem. Tak to teraz wygląda.

Robert: Która opcja jest łatwiejsza, fajniejsza, ta bycie odbiorcą? Czy bycie twórczynią?

Nika: Odkąd odkryłam w sobie bycie twórczynią i że mam w sobie ten pierwiastek twórczy to chwilę zajęło.

O ile muzyka i śpiewanie było we mnie i od zawsze, jako dziecko śpiewałam w zespole ludowym, udzielałam się w różnych artystycznych zajęciach to długo nie wierzyłam, że mogę być twórcza. Gdzieś tam pisałam wiersze do szuflady. Nie starałam się pisać piosenek, nie starałam się komponować i w ogóle uważałam, że nie mam tego w sobie. Przyszedł jednak taki moment w moim życiu, kiedy troszeczkę podrosłam, byłam taką już powiedzmy, dwudziestoparolatką zbliżającą się do trzydziestki i wtedy, coś kliknęło, coś przeskoczyło. Okazało się, że jednak coś tam mam do powiedzenia jeżeli chodzi o kwestie muzyczne i zaczęliśmy z mężem, wtedy tak powolutku komponować razem. Wiadomo, jedne rzeczy były lepsze, drugie gorsze. Nie wszystko ostatecznie z tych rzeczy gdzieś tam wykorzystaliśmy, ale część tego materiału, który właśnie wtedy powstawał, został również użyty podczas naszego koncertu, który graliśmy w Centrum Kultury Izabelin.

Robert: Dobrze jest mieć męża – muzyka? To ułatwia życie, takie domowe, bo artystyczne na pewno.

Nika: Powiem tak…

Robert: A może wcale nie?

Nika: Muzyka nas połączyła i to jest bardzo ważny “spajacz” naszej relacji, na pewno. Poznaliśmy się tak, że ja szukałam zespołu, Damian, szukał wokalistki i tak zostało.

W takim combo się złączyliśmy.

Na początku trochę było zabawnie, bo Damian trochę słuchał innej muzyki. Ja trochę innej i trochę się wykłócaliśmy. Na początku przekomarzając się, który artysta jest ten lepszy, fajniejszy. Potem między nami stworzyłaś taka otwartość na te inne spojrzenia. I to ona zaczęła bardzo też łączyć. Zaczęliśmy o tym dyskutować dłużej i tak dalej. No a potem ten kolejny etap, który już powiedziałam, czyli ta wspólna kreacja, i to jest na pewno coś, co jest dla nas bardzo ważnym elementem naszego codziennego życia. Tak naprawdę, bo bo w tej naszej codzienności, pomiędzy tymi sprawami zawodowymi, różnymi innymi są te właśnie momenty, w których jesteśmy razem, tworzymy,

cieszymy się, kiedy coś nam wychodzi, kiedy już obrabiamy, szlifujemy ten materiał. To jest bardzo ważny element. Ja mam tatę muzyka, więc też wychowałam się w domu w którym ta muzyka była obecna. Różne nastroje emocjonalne, wrażliwość taty była obecna w tym domu, więc szczerze powiedziawszy nie wyobrażałam sobie innego partnera w moim życiu niż osoby, która właśnie jest muzykiem. Rozumie taką wrażliwość, bo taką wrażliwość też ja mam w sobie i nie mogłabym być z kimś, kto jest bardziej przy ziemi, że tak powiem, bo ja jestem totalnie w chmurach bardzo często. Oczywiście wiesz, jak to jest życie uziemia lekko i ściąga troszkę na te lądy, ale każdy artysta mimo wszystko gdzieś trochę fruwa, trochę marzy, jest gdzieś tam w tych przestrzeniach i kosmosach i potrzebuje partnera, który będzie to rozumiał, więc z mojej perspektywy nie byłoby innej możliwości. Chyba byłabym sama, gdyby nie Damian.

Robert: Na pewno nie, ale Damianowi się udało. Weronika, rozmawiamy sobie o muzyce, która jest dla ciebie bardzo ważna. Pojawia się Damian. Jeżeli to będzie zbyt trudne, to możemy pominąć to pytanie, ale Damian nie widzi. Ma to znaczenie?

Nika: Nie i to było tak, jeszcze zanim się spotkałam z Damianem SMS-owaliśmy ze sobą w sprawie omówienia tego pierwszego spotkania, takiego castingu na którym miałam pójść trochę przygotować, miałam wysłać jakąś próbkę mojego wokalu. Sporo z Damianem pisałam. Już na etapie tych SMS-ów czułam, że to jest bardzo fajny człowiek.

I potem, kiedy spotkałam Damiana, znaczy jeszcze powiem tak, ponieważ w tym naszych SM-ach wyszło, że Damian zdobył właśnie medal na paraolimpiadzie w Pekinie.

I gdzieś tam wygooglałam sobie Damiana, więc ja wiedziałam, że Damian nie widzi, ale mimo wszystko chciałam się spotkać i oczywiście nie zakładałam tutaj z początku, że to będzie jakieś wielkie love story. Kiedy zobaczyłam Damiana, to muszę przyznać, że od razu się zauroczyłam. Bardzo mi się spodobał jego sposób bycia, był taki bardzo ciepły, a jednocześnie taki elokwentny.

Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Pamiętam, że nasze pierwsze spotkanie trwało 7 godzin permanentnej rozmowy, która się nie kończyła, nie było momentów trudnych, takiej niezręcznej ciszy, co często zdarza się w relacjach damsko – męskich, szczególnie jeżeli jakieś zauroczenie może się gdzieś tam pojawić. Tutaj tego nie miałam. Miałam wrażenie, że spotkałam dawnego przyjaciela z którym się wiele lat się nie widziałam i musiałam sobie zaktualizować to, co przez ten okres się wydarzyło. To było takie ujmujące, ta naturalność tej relacji. Po spotkaniu wiedziałam, że to jest coś wyjątkowego i potem to już naturalnie jakoś tam poszło swoim torem.

Robert: Poszło…

Nika: No i tak jesteśmy razem ponad 13 lat. Małżeństwo później się wydarzyło, bo wiele lat po prostu byliśmy razem. Mamy piękną córeczkę, cudowne dwa, wspaniałe pieski, jeden siedzi mi na kolanach.

Majeczka nasza, nasz pierwszy piesek, nasza dwunastolatka i tak się skompletowała nasza rodzina.

Robert: Wszystko brzmi w ogóle bajecznie. Natomiast ja muszę zadać to pytanie. Tworzenie muzyki z muzykiem z niepełnosprawnością to jest trudniejsza bajka, coś zupełnie niezauważalnego w przypadku muzyki? Jak to jak to u was wygląda?

Nika: W ogóle o takich rzeczach nie myślę, Wydaje mi się, gdybym „rozkminiała” takie rzeczy, to chyba nasza relacja nie mogłaby w ogóle istnieć. To znaczyłoby, że coś mi w tym przeszkadza, że to analizuję, a ja tego nie analizuję. Od początku tak było. Zresztą Damian jest bardzo zdolnym muzykiem. Tak wiele rzeczy ogarnia, ja przy nim jestem czasem taką naprawdę nieogarniętą, małą pchełką, więc jego kompetencje, jego wyobraźnia, jego podejście do muzyki, jego wrażliwość zawsze mnie bardzo inspirowały  i też bardzo dużo się przy nim uczę. Jest takim moim mentorem, a jednocześnie wielkim przyjacielem i bardzo we mnie wierzy. Niepełnosprawność nie przeszkadza mi w sumie w żadnej sferze naszego życia. To mówię szczerze i od samego początku. Po prostu Damian jest bardzo samodzielny we wszystkim. W kwestii bycia tatą, wozi dziecko i odbiera z przedszkola. Ja się tym nie muszę przejmować. Gotuje mi obiady, jeździ po zakupy, robi różne rzeczy, sprząta w mieszkaniu. No generalnie wiem, że jest wielu facetów pełnosprawnych, którzy wielu rzeczy nie robią i nie angażują się, więc ja w ogóle na to nigdy nie zwracałam uwagi. [Damian] jest moja wielką miłością, moim wsparciem i bardzo, bardzo ważną osobą w życiu.

Robert: Pamiętam, parę lat temu oglądałem wywiad z wami z Opola. Cieszyliście się, gdy się tam dostaliście?

Nika: O tak! Bardzo! Powtórzę to, co powiedziałam wtedy, że czułam się jak w Disneylandzie, po prostu to było my dreams come true. Każdy, kto urodził się w tym kraju i zajmuje się muzyką, szczególnie ktoś z mojego pokolenia, wie, że Opole i Sopot to były takie bardzo ważne wydarzenia muzyczne w latach dziewięćdziesiątych. Jeszcze załapałam się na ten moment, kiedy te festiwale miały swoją ogromną rangę i nagrody, które z tych festiwali płynęły, były miały bardzo duże znaczenie w przemyśle, naszym, polskim, rodzimym więc pojawienie się na tej scenie, gdzie wielu artystów, których ja podziwiam, miało okazję wystąpić było dla mnie wielkim, wielkim wyróżnieniem. Wielkim spełnieniem marzeń.

Niesamowite było w tych wszystkich kuluarach mijać się z różnymi artystami młodszego i starszego pokolenia,  których bardzo lubię i cenię, i być częścią tego wydarzenia. To było dla mnie coś bardzo, bardzo ważnego i zapamiętam to do końca życia, bo to było naprawdę coś bardzo wyjątkowego.

Robert: A przed wami być może nowe podbite sceny, tworzycie nowy projekt? Co to za historia?

Nika: Kiedy poznałam się z Szymonem  Fabisiakiem mieszkaliśmy razem z Damianem w jednej kamienicy. On na dole, my trochę wyżej. I tak gdzieś się mijaliśmy. W końcu się poznaliśmy. To tak śmieszne, opowiadaliśmy podczas koncertu tę anegdotę. Szymek opowiadał, jak zapukał do moich drzwi prosząc o wagę, bo wylatywał na koncert i musiał zważyć swój bagaż i tak trafił do mnie. Tak się poznaliśmy, potem wymienił się płytą,

następnie była przerwa, aż przypadkiem spotkaliśmy się na Starym Mieście i od tego momentu ta relacja nasza się zacieśniła.

Pierwszą piosenkę stworzyliśmy na naszym wspólnym posiedzeniu, u Szymona w domu, Zaczął grać na gitarze i tak powstało “Give Peace Change Again” i pomyśleliśmy sobie, że może stworzymy taki duet, będziemy grać właśnie jako Nika & Simon, że potem był pomysł, że może płyta by z tego wyszła?  Szymon jest bardzo zaangażowany w swój zespół, Carol Markovsky, więc ten czas jakoś nam się nie zgrywał.

A w tzw. międzyczasie, ponieważ polubiliśmy się z Szymkiem, ale jednocześnie też nadal nie odpuszczaliśmy komponowania z Damianem.

Pierwotnie chcieliśmy skończyć moją płytę Nika Grann, ale jakoś tak coraz bardziej oddalaliśmy się od tych rzeczy, które były pierwotne i stwierdziłam, że chyba się za daleko się już oddaliliśmy, że teraz jest to będzie trochę niespójne i chyba musimy po prostu stworzyć nowy twór i też myślę sobie, że są też rzeczy, które fajnie, kiedy śpiewa chłopak, więc mamy tego Szymka, więc może z nim byśmy dalej komponowali, coś robili i już może nie, jako Nika &Simon, ale bardziej jednak z jako złożony band. Pomyślałam sobie, tak – to jest to, czego chcę. Chcę zespołu. Chciałabym, żeby to był zespół, że nie będzie cały ten ciężar taki prowadzenia koncertu i tego wszystkiego tylko na mnie, tylko że to się trochę rozłoży. Materiał będzie mógł być trochę bardziej.

ciekawy i różnorodny, no bo też i ja jako wokalistka i Szymon jako wokalista też dajemy trochę inne elementy, a przez to, że jesteśmy też twórczym kolektywem

to z automatu będzie więcej ciekawych rzeczy. Wpadliśmy na pomysł, że stworzymy zespół, wymyśliliśmy nazwę w grudniu.

Robert: Która brzmi?

Nika: Brzmi Riverose.

Bo też taką muzykę, trochę poniekąd w okolicach wyspiarskich jakiś takich tutaj brzmień tworzymy. Bardzo inspirujemy się The Beatles

Ale nie tylko, więc w tej naszej muzyce trochę będzie trochę będzie Beatlesów, być może trochę zespołów z późniejszych etapów, czyli trochę Oasis.

Myślę, że każdy może to trochę inaczej sobie gdzieś tam usłyszeć. Różne inspiracje, więc może nie będę tak bardzo naprowadzać, ale na pewno są to brzmienia takie właśnie europejskie, brytyjskie. Gdzieś lubimy też taką muzykę i okazało się, że to moje dzieciństwo w latach dziewięćdziesiątych miało na mnie większy wpływ niż myślałam. Sposób myślenia o melodii na mnie zaczął tak, bardzo jakoś wychodzić ze mnie, że tak też ten materiał właśnie w tę stronę podążył.

Robert: Kiedy wydajecie płytę?

Nika: Brakuje nam teraz wydawcy, bo kompozycji mamy mnóstwo.

Zamkniętych piosenek mamy osiem, musimy domknąć dwie, żeby uzyskać taką pełną, długogrającą płytę.

Szukamy wydawcy.

Robert: Wydawcy całego świata! Słuchajcie, jest zespół, na który warto zwrócić uwagę!

Nika: Chcielibyśmy najpierw poszukać wydawcy, wiadomo, że różnie to tam bywa. Jeżeli się to nie uda, to na pewno wydamy to po prostu gdzieś tam, samodzielnie i będziemy chcieli po prostu z tym materiałem koncertować. No ale na razie chcemy podejść od tej strony. Zobaczymy, jak to się wszystko potoczy, także trzymajcie kciuki!

Robert: Już teraz trzymamy. 13 września roku 2024.

Nika & Simon  grają w Izabelinie, słyszeliśmy tam piosenki.

Riverose? Jedna Give Peace Change Again – jest piosenką, która będzie na tym albumie. I to jest właśnie nasz pierwszy, wspólny utwór, który miał być piosenką duetu Nika&Simon, ale ostatecznie wejdzie na płytę Riverose.

Piosenka została właśnie niedawno nagrana w takim bardziej rozszerzonym aranżu.

Robert: To jeszcze zanim weszliście na scenę, tak oficjalnie, pod tą nazwą, zagraliście już koncert dostępny, bo my o to zadbaliśmy. Trudno się gra, koncerty dostępne?

Nika: Była tak wspaniała atmosfera na tym koncercie i w ogóle była cudowna publiczność i muszę przyznać, że z mojej perspektywy to był fantastyczny koncert, w sensie tak dobrze mi tam było na tej scenie i fantastycznie. Mieliśmy właśnie obok siebie tłumaczy języka migowego, którzy byli cudowni w tej swojej części pracy na scenie. Generalnie czułam totalną jedność z każdym, więc ja nie czułam żadnego trudu.

Robert: Miałaś jakąś obawę, że o rany, przecież na widowni będą osoby, które nie słyszą, na widowni będą osoby, które nie widzą, czy oni wszystko zrozumieją? Czy oni wszystko odbiorą z tego, co chcielibyśmy dzisiaj im zaproponować?

Nika: Jak wiesz, też mieliśmy spotkanie tutaj z osobami, które pracowały przy tym koncercie, gdzie bardzo omawialiśmy właśnie to, jak ten koncert powinien być poprowadzony po to, żeby właśnie ta dostępność była.

Często mam tak, że podczas koncertu dość dużo mówię, więc starałam się to skracać i żeby wyszła tego jakaś sensowna synteza. Ale nawet podczas tego wywiadu, jak widzisz przed dość jestem ekspresyjna, więc faktycznie musiałam w momencie, kiedy mówiłam, musiałam trochę nad tym zapanować, żeby to było bardziej klarowne i czytelne, żeby tłumacze ogarnęli to, co ja tam mówię i żeby nie było niepotrzebnych dygresji. Ale jednocześnie, żeby też powiedzieć to, co chciałam powiedzieć przy konkretnych utworach, przy których była ta pauza na ten mój mały, krótki monolog, bądź też dialog, bo tam był taki moment, że też z Szymonem gdzieś tam rozmawialiśmy.

Robert: My czasami podejmujemy takie ryzyko i piosenki tłumaczą osoby Głuche, które de facto ciebie nie słyszą, nie słyszą tej muzyki.

Nika: To jest akurat niesamowite dla mnie. Muszę przyznać, że faktycznie, wiem, że [tłumacze] muszą wcześniej zapoznać z tekstem i tak dalej. No dla mnie to było niesamowite, bo to był poniekąd trochę taniec, przy niektórych utworach tłumacze musieli się wczuwać w rytm.

Robert: Przepraszam, że tak wchodzę w słowo, że każdy tłumacz, każda tłumaczka troszkę inaczej tłumaczy. Jedni właśnie bardziej tańczą, inni są bardziej oszczędni i tak dalej. I tak dalej…

Nika: Wiesz co? Czy aż tak zwróciłam uwagę? Chyba nie.

Zwróciłam uwagę na tę dynamikę. Niektórzy byli bardzo taneczni. I to było tak piękne. Potem, jak oglądałam zdjęcia po wydarzeniu, zauważyłam, że to było jak malowanie muzyki gestami. To byli artyści, po prostu artyści. To było piękne.

Robert: Weronika, był taki moment, który osobiście zrobił na mnie przeogromne wrażenie. Na scenie pojawił się Damian i wprowadzała go wasza córka – jak ona się fantastycznie, naturalnie zachowała. Wow!

Nika: Wikuś – to już nie był jej pierwszy taki raz! Wcześniej graliśmy z Szymonem taki koncert i Damian uczestniczył w kilku utworach, Wikusia już to robiła. Była jeszcze młodsza, miała wtedy jakieś 3,5 roczku. Ma dużą potrzebę pomocy tacie. Dzieci, które wychowują się w rodzinach, gdzie jest ktoś z niepełnosprawnością, na pewno mają taką wyższą dojrzałość, wyczulenie na pewne takie potrzeby i Wikusia taką większą odpowiedzialność w tym zakresie na pewno ma. Czasami teraz już starsza, więc często też na przykład, jak są gdzieś tam, razem w sklepie czy coś. To też na przykład podpowiada, co to jest. Teraz już czyta też więc potrafi coś przeczytać i pomóc, a ta kwestia z tą sceną no Wikusia się nie boi sceny od dziecka i to chyba przez to, że my też ją często angażujemy. Nawet jak mamy próby, to Wikusia nam gra na jakiś tamburynkach, nalicza nam i razem z nami próbuje uczestniczyć w tym naszym muzykowaniu.

My też  jej na to pozwalamy i ta muzyka, i to bycie na scenie, i to, że mama jest na scenie i tata jest na scenie, są jakąś taką dla niej naturalną częścią, więc ona się tej sceny nie boi. Jak jeszcze graliśmy próbę przed koncertem, to nas tam swobodnie biegała i jak gdyby z tym terenem była bardzo zaznajomiona i nie ma takiej tremy. Wręcz czuła się taka odpowiedzialna i ważna, że może uczestniczyć i ma takie poważne zadanie w tym, że Damiana właśnie musi w odpowiednim momencie poproszona, wprowadzić do nas na scenę, abym mógł zagrać.

Robert: Nieprawdopodobne, a potem tańczyła przed sceną.

Nika: A potem tańczyła ze swoimi koleżankami przed sceną, a potem na scenie, bo jak graliśmy bis, to zaprosiłam wszystkie dzieci na scenę i śpiewaliśmy razem jeden z utworów.

Robert: Muzyka może być dla wszystkich, musi być dla wszystkich, powinna być dla wszystkich?

Nika: Jakie trudne pytanie!  Nie wiem, z mojej perspektywy muzyka bardzo uwrażliwia, czasami też w muzyce można zawrzeć jakieś trudne też w tekście. W tej części, też lirycznej można zawrzeć jakieś trudne tematy społeczne, ale w samej muzyce to jest już duży ładunek emocjonalny, który uwrażliwia ludzi i zawsze tak na to patrzyłam. Natomiast to jest też moja perspektywa dla mnie, jak już wcześniej wspomniałam, ta muzyka jest wybitnie ważna. Więc być może jestem w tym po prostu nieobiektywna, jakbym powiedziała, że tak jest ważna dla wszystkich i w ogóle muzyka jest super istotna. Na pewno są ludzie, którzy tak nie myślą i inne rzeczy są dla nich ważniejsze. Być może jakieś tam inne pasje i inne elementy albo inne formy sztuki. Tak, czy to będziesz sztuka wizualna, czy też sztuka filmowa? Trudno mi to powiedzieć, ale z mojej perspektywy z mojej perspektywy muzyka uwrażliwia i uwydatnia w nas humanizm i człowieczeństwo.

I potrafi czasami dojść do takiej nuty bardzo czułej, o którą byśmy siebie w danym momencie nie posądzali.

Robert:  Mhmm… Mam chyba tylko jeszcze jedno pytanie, jak gracie sobie w domu dla przyjemności? To najczęściej co? Gracie sobie w ogóle w domu dla przyjemności?

Nika: Próbujemy coś skomponować nowego i mamy strasznie dużo szkiców różnych i zawsze jest tak, że często oglądamy jakiś, jeżeli słuchamy muzyki, oglądamy koncert. Dobra, dobra, damy tam, choć my idziemy komponować, my idziemy, siadamy przy pianinie albo ja, albo głównie Damian, ale zdarza mi się, że też to ja i szukamy, szukamy jakichś rozwiązań.

I czasami z tego wychodzą fajne rzeczy. Czasami nie. Faktycznie zdarza się, że gramy jakieś takie piosenki, które lubimy, które gdzieś na przestrzeni lat też się uczyliśmy i obydwoje dobrze znamy, żeby sobie pośpiewać. Tak też się zdarza, ale częściej komponujemy – przyznaję.

Robert: Przyszło mi jeszcze jedno pytanie do głowy, mówisz o tym, że Damian jest absolutnie samodzielny w muzyce i ja to stuprocentowo potwierdzam. Zresztą ty mówisz o tym, że nie tylko w muzyce, że w ogóle i absolutnie to potwierdzam. Natomiast my w ramach Rock’AD’ Rolla opisujemy też okładki dla osób, które nie widzą, tak jak Damian, tak jak ja, żeby żeby miały dostęp i do tego kawałka świata muzycznego, którą okładkę chciałabyś opisać dla Damiana? Masz jakąś taką swoją ulubioną okładkę albo ważną dla ciebie?

Nika: Bardzo lubię okładkę Sierżanta Pieprza Beatlesów… [ pełna nazwa: The Beatles: Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band ]

I zawsze mi się ona podobała, razy była bardzo ważna i tam jest zawsze tam jest tak mnóstwo ludzi ze świata popkultury, istotnych dla Beatlesów w tamtym okresie, gdzieś tam, które się przewijały.

Jest taka teatralna. Zawsze mi się ona podobała. Nie znam wszystkich ludzi, którzy są na tej okładce, nie rozkminiłam tego na  100%, ale pamiętam, że jak byłam dzieckiem, to właśnie próbowałam sobie znaleźć kogo ja tam znam z tych osób na okładce.

Robert: Sierżant Pieprz.

Nika: Bardzo lubię, zresztą bardzo lubię tę płytę muzycznie bardzo lubię tę płytę. Generalnie jeżeli chodzi o Beatlesów, bardzo długo miałam tak, że wolałam ten trochę późniejszy okres, ten taki psychodeliczny. Teraz, w ostatnim czasie, mam tak, że jakby nieco bardziej przekonuję się do tych pierwszych rock’n’roll’owych piosenek. One mają jakiś taki bardzo powiedział nastoletni vibe. I są takie niewinne i w tej części lirycznej i muzycznej, że w tak trudnym, skomplikowanym świecie, kiedy chce się zrelaksować, to słuchanie tych wesołych piosenki z lat sześćdziesiątych sprawia mi przyjemność i trochę mnie odpręża, daje mi trochę takiego wytchnienia psychicznego.

Robert: To może ich posłuchamy. Jest 1 listopada, rok 2024. Na www Rock’AD’Roll nie ma jeszcze deskrypcji okładki Sierżanta Pieprza, ale pojawi się w tym roku – to będzie nasze zobowiązanie. Takie podziękowanie dla ciebie za koncert, który prawdziwie był wspaniały, absolutnie. Wszyscy się dobrze bawiliśmy i za tę chwilę, którą tutaj nam poświęciłaś, bardzo dziękuję. Nika Grann była dzisiaj moim i państwa gościem. Dziękuję Nika.

Nika: Dziękuję bardzo. Mnie również było bardzo miło i Jeszcze raz dziękuję i za ten koncert też dziękuję, bo było wspaniale.

Robert: Zapraszamy. Zapraszamy do słuchania Rock’AD’Rolla w każdej jego odsłonie, każdej możliwej odsłonie na koncertach. Zapraszamy do oglądania razem z nami okładek, do słuchania podcastów, do wszystkiego, bo muzyka naszym zdaniem naprawdę może być dla każdego, a już na pewno powinna być dla każdego, kto chce w niej brać udział. Do usłyszenia.

[outro – muzyka rockowa]

Studio Rock’AD’Roll. Podcasty o muzyce bez barier.